Piłkarze Lechii Zielona Góra zremisowali na własnym boisku w rezerwami Miedzi Legnica 1:1 (1:0) w meczu 26. kolejki III ligi.
Zielonogórzanie chcąc jeszcze włączyć się do walki o awans do II ligi musieli w tym spotkaniu pokazać wicelidera 3 grupy, do którego przed tym spotkaniem tracili 8 punktów. I byli na bardzo dobrej drodze ku temu. Do realizacji celu zabrakło nieco ponad minutę.
W pierwszych 30 minutach to Lechia miała dwie dobre okazje na otworzenie wyniku tego spotkania. Trzeba jednak zaznaczyć, iż defensywa zielonogórskiej drużyny nie ustrzegła się błędów, jednak na szczęście rywal tego nie wykorzystał. Pierwszą poważna sytuację dla Miedzi II zmarnował w 40 min doświadczony Marcin Garuch. Filigranowy piłkarz uderzył mocno z dystansu, ale jego strzał wybronił Jakub Bursztyn. W 44 min pięknym strzałem bezpośrednio z rzutu wolnego popisał się Mateusz Lisowski, piłka odbiła się od poprzeczki i zahaczyła jeszcze o bramkarza Franciszka Chojaka, po czym wpadła do sieci. Ostatecznie to golkiperowi Miedzi II przypisano tego gola jako trafienie samobójcze. Lechia prowadziła do przerwy 1:0.
W drugiej części zielonogórzanie mieli okazję, aby podwyższyć prowadzenie. Przed szansą stawali Kuba Lizakowski, czy Rafał Ostrowski. Ten drugi w 76 min obejrzał drugą żółtą kartę i w konsekwencji czerwoną kartkę. Lechia kończyła zatem ten mecz w dziesięciu. Obie drużyny miały jeszcze sytuacje na zmianę wyniku. W doliczonym czasie drugiej połowy w obozie przyjezdnych zapanowała istna euforia. To po pięknym trafieniu Kacpra Józefiaka w same okienko. Ostatecznie obie drużyny podzieliły się punktami. I w Lechii mogą mówić o ogromnym, albo przynajmniej bardzo dużym niedosycie:
Okazuje się, iż o ile Lechia pokonałaby dzisiaj Miedź II to trener ekipy z Legnicy nie określiłby to jako niespodziankę: