Lechia przegrywa 0:1 po karnym dla rezerw Śląska

2 miesięcy temu

Na pożegnanie z trzecioligową piłką w Zielonej Górze jednobramkowa porażka. Lechia miała swoje szanse, ale musiałaby być chociaż w kilku procentach skuteczna. Żaden ze strzałów w meczu z rezerwami Śląska nie zagroził realnie gościom, a Ci choć też nie razili skutecznością wykorzystali jedenastkę i odnieśli 23. zwycięstwo w sezonie.

O nieskuteczności swojego zespołu trener Sebastian Mordal mówi otwarcie od kilkunastu tygodni. O tym, iż Lechii brakuje rasowego strzelca dyskutuje się adekwatnie przez cały sezon. I tak na potwierdzenie poprzedzających zdań już na samym początku ostatniego domowego meczu na Dołku byliśmy świadkami okazji nie do zmarnowania. A jednak. Kuba Lizakowski nie wykorzystał doskonałej sytuacji. W 2′ piłkę na 10. metr wyłożył mu Przemysław Mycan. Kuba strzelił mocno, ale Tomasz Pytlak obronił szczególnie się nie wysilając. Kolejną okazję Lechia miała dwadzieścia minut później. Z rzutu wolnego dorzucał Mateusz Lisowski. Piłka spadła wprost na głowę Rafała Ostrowskiego, ale po uderzeniu minimalnie minęła bramkę gości. Lechia większość swoich akcji konstruowała lewa stroną boiska. Szarżował tam kilkukrotnie Michał Szmigiela. Jego dośrodkowania nie znajdowały jednak adresatów, a jeżeli już przeszła przez linię obrony Śląska przypominała o sobie kwestia nieskuteczności. Po pół godziny gry i odpierania ataków gospodarzy wrocławianie powoli dochodzili do głosu. Po kilku ostrzeżeniach dla ekipy Sebastiana Mordala, najpoważniej zrobiło się w 40′ z kilku metrów główka uderzał Wiktor Kamiński. Doskonałym refleksem wykazał się jednak Jakub Bursztyn, wyjął te piłkę wybiciem na rzut rożny. Była to z kolei najlepsza okazja przyjezdnych w pierwszej połowie, która zakończyła się bezbramkowym remisem.

W drugiej połowie obie drużyny zaczęły bardzo zachowawczo. Bramkarze byli bezrobotni przez kilkanaście minut. Do wysiłku bramkarza gości w 60′ zmusił Kuba Lizakowski. Pytlak wyraźnie zaskoczony strzałem zza pola karnego sparował piłkę wprost pod nogi Mycana, ten trafił do siatki, ale gol nie został uznany. Napastnik Lechii był na spalonym. 10 minut później rezerwy Śląska były już na prowadzeniu. W polu karnym faulował Igor Kurowski, a jedenastkę na gola zamienił kapitan wrocławian Hubert Muszyński. Lechia próbowała, ale z podjętych prób nie wynikało nic szczególnie groźnego. Strzałem w doliczonym czasie gry postraszył jeszcze Dawid Gruszecki jednak bardzo niecelnie. W ostatnim domowym meczu Lechia przegrała 0:1.

Idź do oryginalnego materiału