„Lisia baza” to miejsce dla najmłodszych, „przedszkole pod chmurką” stworzone z myślą o czymś nietuzinkowym, ale i ciekawym i rozwijającym kilkulatków. O idei, pomyśle i pasji do tej pracy opowiada właścicielka Alicja Kołodziejczyk.
Ideę leśnego przedszkola Alicja poznała w 2015 roku kiedy takie przedszkola zaczęły intensywniej pojawiać się w Polsce. Razem z koleżanką wybrały się na warsztaty z Agatą i Dorotą z przedszkola „Puszczyk” w Białymstoku, na których poznała ten nurt edukacji alternatywnej.
– Szczerze mówiąc, byłam nieco zszokowana, iż tak można spędzić dzieciństwo w placówce. Wiele osób jakie znam ma trochę negatywnych wspomnień z etapu przedszkola i szkoły, a dzieci ze zdjęć i filmów z tego leśnego przedszkola, które wtedy zobaczyłam były radosne, biegały i bawiły się na łące i w lesie, skakały do kałuż i bawiły się na drzewach. Właśnie taki czas najmilej wspominam z dzieciństwa, beztroską zabawę na dworze, dlatego zapragnęłam stworzyć miejsce, gdzie dzieci dobrze się czują i same chcą przychodzić. Byłam w ciąży i pomyślałam sobie, iż jeżeli moje dziecko ma chodzić do przedszkola to tylko do takiego – mówi nam na początku rozmowy.
Ala skończyła studia na kierunku etnografia i antropologia kulturowa, potem robiła kursy rekreacji ruchowej ze specjalnością dogoterapia, również kurs hipoterapii, a potem studia pedagogiczne na kierunku wychowanie przedszkolne i wczesnoszkolne. Proces tworzenia Lisiej Bazy trwał kilka lat, w międzyczasie zajmując się swoimi dziećmi, pracowała w przedszkolu leśnym „Leśne Gzubki” w Poznaniu i jako hipoterapeutka w jednej stajni, prowadziła wakacyjne warsztaty „Wakacje pod chmurką”, spotkania Słupeckiego Klubu Mam, a przed dziećmi była też wolontariuszką w kilku miejscach związanych z edukacją i zwierzętami oraz przyrodą. Zapytana o ideę samej nazwy „Lisia Baza” odpowiada krótko – to był pierwszy pomysł na nazwę jeszcze z 2015r. – kiedy Alicja planowała otworzyć przedszkole razem z dwoma koleżankami jeszcze mieszkając w Poznaniu.
– Nie ma w niej nic głębszego oprócz tego, iż uwielbiam lisy, są piękne i cudowne. Chociaż blisko naszej bazy w Piotrowicach ktoś podobno kiedyś hodował lisy na futro, także może być pewne nawiązanie, ale w bardziej sympatycznej wersji. Oczywiście widujemy też liski w okolicy. Jak to miejsce powstawało? Otóż musimy się cofnąć o 20-30 lat. Wtedy moi rodzice zainwestowali w kupno tej ziemi. Mój tata zawsze mówił, iż będę mogła coś tutaj stworzyć. Od dziecka lubiłam zwierzęta i rysowałam na wielkich kawałkach papieru zagospodarowanie tego terenu, to było np. zoo i wybiegi koni, ale też inne atrakcje. Miałam marzenia o swoim miejscu, a brzoza to moje ulubione drzewo, więc dobrze się złożyło, bo tutaj rośnie las brzozowy. W głowie od najmłodszych lat miałam myśl, iż mogę tutaj być i iż to nasz las. W dorosłym życiu wiadomo jak się układa, było różnie, ale ostatecznie udało nam się stworzyć to miejsce wspólnymi siłami. Nie zainicjowałam Lisiej Bazy sama, dużo osób ma w tym udział, szczególnie moi rodzice i mąż, brat z żoną, ale też dalsza rodzina i przyjaciele, którzy wspierali nas fizycznie i duchowo. W 2022 otworzyliśmy działalność, budynek i teren były gotowe, a w tej chwili cały czas je dopieszczamy i dodajemy różne elementy – dodaje.
Alicja bardzo ceni sobie kontakt z dziećmi, inaczej nie działałaby w sferze edukacji przedszkolnej itd. Dzieci uczą nas bardzo dużo, przede wszystkim przekraczania własnych granic i samokontroli.
– Mam na myśli to, iż jeżeli chcemy być dobrymi opiekunami dzieci to sami musimy czasami „wyjść z siebie”, zastanowić się nad swoimi emocjami i potrzebami, żeby móc pomóc dziecku czy rozwiązać z nim jakiś problem. Nauczyciel potrzebuje dogłębnie poznać swoje ograniczenia i schematy działania, żeby wiedzieć jak naprawdę być z dzieckiem, a nie tylko zamieść jego potrzeby pod dywan i zbyć szybkim tekstem. Dlatego uważam, iż przebywanie z dziećmi jako nauczyciel i opiekun, prowadzą do głębokiego rozwoju osobistego. Poza tym dzieci na pewno uczą nas zachwytu nad światem i przypominają swoim zachowaniem o tym czym jest prosta dobra zabawa, iż zwykłe pobieganie w berka czy budowanie w piasku wyzwala sporo endorfin. I tak szczerze mówiąc, zawsze chciałam, żeby miejsce, które stworzymy, służyło też innym ludziom. Na co mi piękne miejsce i przestrzeń, jeżeli nikt z nich nie korzysta. Dlatego cieszę się, iż Lisia Baza to jednocześnie mój dom i codzienność, ale też przedszkole, w którym dzieci spędzają szczęśliwe dzieciństwo jak najbardziej zbliżone do ich naturalnych potrzeb i zgodne ze zdrowym rozwojem człowieka tzn. blisko przyrody. Osobiście Lisia Baza jest moim ulubionym miejscem. Myślę, iż jest to też fajne miejsce do pracy dla osób, które nie lubią być zamknięte w czterech ścianach. U nas zawsze coś się dzieje i codziennie mamy dawkę świeżego powietrza – tłumaczy.
Lisia Baza to teren z lasem i zagrodą kucyków, plac zabaw i kuchnia błotna, drzewa wspinaczkowe i naturalny ogród, ale też funkcjonalna i estetyczna sala dostosowana do potrzeb dzieci.
Nasza bohaterka myśli dodatkowo o postawieniu wigwamu albo wybudowaniu wiaty, by mogli wspólnie z dziećmi jeszcze więcej czasu spędzać na dworze, ale mieć też stałą ochronę przed deszczem. Chcą również zacząć opiekować się innymi zwierzętami niż kucyki, może to będą króliki albo kury.
– Bardzo się cieszę, iż mam tak blisko do pracy, a jednocześnie mam też czas dla swoich dzieci i na obowiązki domowe. Tak sobie wymarzyłam, nie chciałam stać w korkach w dużym mieście, rozwozić dzieci i kursować między pracą, domem i przedszkolem/szkołą. Dzięki Bogu tak wszystko nam się tutaj dobrze ułożyło i mamy swoje miejsce na ziemi, którym dzielimy się z innymi i cieszymy się, iż codziennie przyjeżdżają dzieci i rodziny, ale też zupełnie inni ciekawi ludzie i to z daleka, na dodatkowe wydarzenia jakie czasami mamy w Lisiej Bazie – powiedziała kończąc.