Listy grozy pojawiają się po wakacjach. Druga połowa roku może przynieść niemiłe niespodzianki

2 godzin temu

Pierwsze miesiące 2025 roku zaskoczyły spokojem, jeżeli chodzi o opłaty za mieszkania. Wbrew groźnym prognozom, wiele spółdzielni powstrzymało się od dużych podwyżek. Niestety, wygląda na to, iż ten spokój był tylko chwilowy. Przed nami druga połowa roku – a wraz z nią nowe decyzje, nowe plany finansowe i coraz większe koszty.

Fot. Shutterstock

Spokojny początek już za nami

Na początku 2025 roku nie doszło do zapowiadanej lawiny wzrostów. Ceny usług rosły, ale nie w takim tempie, jak przewidywali niektórzy zarządcy czy eksperci. W wielu miastach wzrosty opłat eksploatacyjnych zmieściły się w granicach 5–6 proc., co przy obecnym poziomie inflacji można było uznać za dobrą wiadomość.

Część spółdzielni podjęła decyzję o wstrzymaniu się z bardziej drastycznymi zmianami. Inne rozłożyły je na raty, dzieląc podwyżki między kwartały. Teraz jednak nadchodzi moment, w którym większość zarządów będzie musiała uzupełnić budżet.

Wrzesień pod znakiem decyzji

Druga połowa roku to czas, kiedy spółdzielnie prezentują swoje plany finansowe na kolejny sezon. Walne zgromadzenia członków zwoływane są zwykle latem lub wczesną jesienią. To wtedy zapadają najważniejsze decyzje o składkach, funduszach remontowych i opłatach eksploatacyjnych.

Już teraz niektóre zarządy zapowiadają potrzebę zwiększenia wpłat. Powód? Rosnące koszty pracy, usług technicznych i materiałów budowlanych. Wielu administratorów budynków mówi wprost: nie da się utrzymać dotychczasowych stawek przy obecnych kosztach.

Stawki rosną, bo wszystko drożeje

Utrzymanie nieruchomości to dziś ogromne wyzwanie. Wzrost płacy minimalnej przekłada się na wyższe koszty sprzątania, ochrony czy obsługi technicznej. Do tego dochodzą rosnące ceny wywozu śmieci, usług kominiarskich, a także energii elektrycznej i cieplnej.

Szczególnym problemem są remonty. W wielu starszych blokach potrzeby są ogromne, a fundusze remontowe – zbyt skromne. Spółdzielnie próbują zdobyć środki zewnętrzne, ale choćby z dofinansowaniami mieszkańcy muszą dopłacać coraz więcej.

Nie wszędzie tak samo

Warto zaznaczyć, iż sytuacja różni się w zależności od lokalizacji. W dużych miastach koszty bywają wyższe, ale zarządy mają więcej doświadczenia w pozyskiwaniu funduszy. W mniejszych miejscowościach częściej pojawia się problem z terminowym regulowaniem opłat, co z kolei zmusza do dalszego podnoszenia stawek.

Niektóre spółdzielnie próbują ratować się oszczędnościami – rezygnują z części usług, przesuwają remonty, tną wydatki na bieżące utrzymanie. To jednak strategia krótkoterminowa. Ostatecznie podwyżek i tak nie uda się uniknąć.

Co może zrobić mieszkaniec?

Wielu mieszkańców wciąż nie zdaje sobie sprawy, iż mają realny wpływ na decyzje spółdzielni. Obecność na walnych zgromadzeniach, pytania o uzasadnienie kosztów, wnioski o przetargi – to wszystko może wymusić bardziej racjonalne działania zarządu.

Warto również śledzić ogłoszenia o inwestycjach i sprawdzać, jak są one finansowane. Im więcej mieszkańców pyta i interesuje się budżetem, tym trudniej jest przeforsować nieuzasadnione podwyżki.

Co nas czeka dalej?

Eksperci nie mają złudzeń: druga połowa 2025 roku to czas decyzji. Spółdzielnie będą musiały zrównoważyć swoje budżety, a to niemal na pewno oznacza kolejne podwyżki. Możliwe, iż niektóre z nich zostaną wprowadzone już jesienią – tak, aby obowiązywały od stycznia.

Wzrosty rzędu 8–10 proc. nie będą zaskoczeniem. Szczególnie w zasobach wymagających pilnych remontów, składki na fundusz remontowy mogą poszybować znacznie wyżej. Wszystko zależy od lokalnej sytuacji i gotowości mieszkańców do reakcji.

Idź do oryginalnego materiału