Jedyną w tym meczu bramkę zdobył Mateusz Rejowski w 76 minucie z rzutu karnego (bramkarz Sebastian Ciołek sfaulował Kacpra Durdę). – Wynik tego meczu mocno mnie rozczarował. Naprzód był w naszym zasięgu. Nie zrealizowaliśmy planu na ten sezon – mówi pochodzący ze Szczebrzeszyna szkoleniowiec Lublinianki Daniel Koczon.Zdaniem Koczona oba zespoły zaprezentowały podobne umiejętności i zagrały na wyrównanym, przeciętnym poziomie. – Od początku meczu miałem wrażenie, iż gra będzie się toczyła do momentu, gdy któryś z zespołów popełni rażący błąd w defensywie. I ten błąd nam się przydarzył. Zgubiliśmy piłkę, gdy próbowaliśmy wyprowadzić kontrę. Naprzód zaatakował nas w rekontrze. Nie wyszła nam pułapka ofsajdowa. Kanarek został w tyle, Bednara wyszedł przed zawodnika z Jędrzejowa. Sytuację starał się naprawić bramkarz Ciołek. Skończyło się na rzucie karnym. Po stracie bramki nasi rywale nie mieli już ani jednej okazji strzeleckiej. My też nie wypracowaliśmy sytuacji podbramkowej, bo przeciwnicy zadekowali się na własnej połowie boiska. Szkoda, bo to były wyrównane zawody, w których naprawdę trudno było wskazać lepiej grający zespół – komentuje trener Koczon.Zanim Naprzód strzelił gola z karnego, obie drużyny miały po kilka wybornych okazji do objęcia prowadzenia. Przyjezdnym z Lublina dopisało szczęście w 50 minucie spotkania. Wtedy Bartosz Papka strzelił w poprzeczkę.PRZECZYTAJ TEŻ: Piłkarska 4 liga: Zabójcze kontrataki. Lublinianka pokonała Ładę 1945 BiłgorajPoziom meczu nie zachwycił Koczona. – Boisko w Jędrzejowie było w dramatycznym stanie. Trudno było na nim obu drużynom zaprezentować piłkę nożną na zadowalającym poziomie. Więcej było w tym meczu chaotycznego kopania piłki niż przemyślanych, składnych akcji. Gra była szarpana, dużo było niedokładności. Na tej murawie nie dało się jednak ładnie grać – twierdzi Koczon.Lublinianka miała swoje problemy. – Trener Naprzodu zapytał mnie, w którym hotelu nocowaliśmy. Gdy dowiedział się, iż przyjechaliśmy do Jędrzejowa tuż przed meczem, był zaskoczony. Stwierdził, iż gdyby jego drużynie przyszło grać na wyjeździe, to choćby nie byłoby mowy o tym, żeby miała podróżować w dniu meczu. A gdybym nie dopilnował sprawy, to pojechalibyśmy na mecz małym busem, a nie dużym autokarem. Jak widać, Lublinianka jest klubem na zupełnie innym poziomie organizacyjnym niż Naprzód – wzdycha Koczon.W drugim czwartkowym półfinale barażowym Glinik Gorlice wygrał z JKS Jarosław 2:1 (1:0). Do III ligi awansował Naprzód po niedzielnym zwycięstwie u siebie 4:2 (po dogrywce) nad Glinikiem. PRZECZYTAJ: Dominik Kopeć: "Liczę na to, iż szczytową formę osiągnę w sierpniu i wrześniu". Wymarzona „dyszka” pęknie– Oglądałem ten finał. Gra także była wyrównana, a zespoły zagrały na poziomie, jaki my zaprezentowaliśmy w czwartek w Jędrzejowie. Naprawdę, nie dało się dostrzec różnicy w umiejętnościach piłkarskich, zaprezentowanych przez poszczególnych wicemistrzów IV ligi, więc tym bardziej mamy czego żałować – mówi trener Koczon.Niepowodzenie Lublinianki w rozrywce barażowej oznacza, iż z lubelskiej grupy IV ligi musi spaść jeszcze jeden zespół, czyli Górnik II Łęczna. Na tę chwilę w skład naszej IV ligi w okresie 2025/2026 wchodzą: Lewart Lubartów, Lublinianka, Tomasovia Tomaszów Lubelski, Łada 1945 Biłgoraj, Orlęta Radzyń Podlaski, Hetman Zamość, Janowianka Janów Lubelski, Start 1944 Krasnystaw, Motor II Lublin, Granit Bychawa, Huragan Międzyrzec Podlaski, Orlęta Łuków, Bug Hanna, Tur Milejów, Tanew Majdan Stary i Ruch Ryki.Naprzód Jędrzejów – Lublinianka 1:0 (0:0)Gol: 1:0 Rejowski 76 (z karnego).Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek, Bednara, Misztal – Pacek (83 J. Wadowski), Sobstyl, Jagodziński, Kherouf, Koneczny (77 Gede) – Milcz; trener Koczon.Żółte kartki: Kardas, Rejowski, Bażant, Piskorz, Wibson (Naprzód), Sobstyl, Kherouf (Lublinianka). Sędziował: Chrząstek (Radom).