Łukasz Lewkowicz, trener koszykarek Inox MergerLogistics Pantery Łańcut: dziewczyny czasami mówią, żebym krzyczał więcej

1 miesiąc temu
Fot. Fb Pantery Łańcut

Rozmowa z ŁUKASZEM LEWKOWICZEM, trenerem Inox MergerLogistics Pantery Łańcut

KOSZYKÓWKA. I LIGA KOBIET

– Jak wyglądają przygotowania do debiutanckiego sezonu na zapleczu ekstraklasy?

– Zaczęliśmy wyjątkowo wcześnie w tym roku bo 1 sierpnia. Pierwsze dni na zapoznanie, integracje o od 4 sierpnia trenujemy co drugi dzień i powoli zaczynamy budować formę na nowy sezon.

– Nowy sezon w I lidze będzie dużym wyzwaniem?

– Na pewno tak, zwłaszcza, iż w tym roku była reorganizacja pierwszej ligi, która jest centralna. Jest w niej 14 zespołów bez podziału na grupy i tak naprawdę nie ma słabych drużyn w lidze. Każdy z zespołów się powzmacniał i poprzeczka będzie wysoko ustawiona. Także naprawdę musimy się solidnie przygotować, bo też chcemy jakieś fajne role odegrać.

– W waszym zespole też doszło do zmian kadrowych i pojawiły się nowe koszykarki…

– Z poprzedniego sezonu zostało sześć koszykarek w tym pięć z podstawowego składu. Doszły cztery nowe dziewczyny, trzy które grały już na pierwszoligowym poziomie: Marysia Wybraniec z Jeleniej Góry, Maja Zajączkowska z Bochni, Karolina Girzyńska z Pruszkowa, a także Joanna Kobylińska, która ma za sobą występy w ekstraklasowej drużynie wicemistrzyń Polski, która zdobyła też Puchar Polski z Gorzowa Wielkopolskiego.

Fot. Rafał Myśliwiec

– Solidne wzmocnienia, mogą sugerować, iż powalczycie nie tylko o utrzymanie…

– Jesteśmy beniaminkiem więc podchodzimy z pokorą, ale na pewno ambicje są wysokie. Chciałbym, żebyśmy w każdym meczu walczyli o zwycięstwo. Wkładali maksymalnie w zaangażowanie całe serce. I zobaczymy, gdzie to nas zaprowadzi. Chcielibyśmy zagrać w play-off, a co się wydarzy to już pokaże parkiet.

– Łukasz Lewkowicz czuje się już pewniejszy w pracy z kobietami po tym poprzednim debiutanckim sezonie?

– Tamten sezon to rzeczywiście jest całkowicie nowe doświadczenie. Ale dosyć gwałtownie się wkomponowałem w bardzo fajny dobrany charakterologicznie zespół. I powiem szczerze, iż dosyć gwałtownie odzyskałem euforia z pracy w koszykówce, wchodząc do zespołu dziewczyn. Te trzy miesiące bardzo dużo mi dały. I tak naprawdę bardzo chciałem zostać na kolejny sezon w Łańcucie i dalej z dziewczynami współpracować.

– Ciężko było się przestawić na pracę w kobietami? W czym była największa różnica w porównaniu do pracy z mężczyznami?

– Tak naprawdę dosyć szybko, płynnie się udało się przestawić. Myślę, iż z takich moich pierwszych obserwacji to zauważyłem, iż bardzo istotny aspekt mentalny. Z dziewczynami trzeba dużo rozmawiać. Dużo rzeczy trzeba tłumaczyć. Nie krzyczeć i staram się tego trzymać, chociaż dziewczyny czasami mówią, iż oczekują, żebym krzyczał więcej. Staram się dużo rzeczy spokojnie przekazywać i w ten sposób z nimi funkcjonować. Dużo jest takich rzeczy. Budowanie pewności siebie, zaufania. To jest bardzo istotne i na to starałem się zwracać uwagę. Wydaje mi się, iż to było też kluczem do sukcesu.

– Było trochę niepewności w tym debiutanckim sezonie jak zaczynał pan pracę w kobiecej koszykówce?

– Generalnie cały czas była niepewność. Tak naprawdę to było trzy miesiące, bardzo intensywne, bo to już był koniec sezonu. Potem były play-offy też intensywnie i nie było czasu w pewną analizę. Trzeba było działać. Było dużo rzeczy, które trzeba było dopiąć, żeby wywalczyć ten awans. Myślę, iż teraz gdy zacznę pełny sezon na pewno będzie mnóstwo sytuacji, które będzie trzeba się nauczyć. Zaadaptować do nich. Ja się nie boję wyzwania. Cieszę się z tego, iż jestem tu, gdzie jestem. I mam nadzieję, iż będzie fajny sezon.

Fot. Rafał Myśliwiec

– Na pewno też musiał pan się zainteresować kobiecą koszykówką w kontekście rozpracowania gry rywalek, a chyba aż takiego dużego rozeznania jak w męskim baskecie pan nie posiadał?

– Na pewno miałem większe doświadczenie z męskiej koszykówki, ale od momentu jak pojawiłem się w Łańcucie zacząłem bardzo dużo kobiecej koszykówki oglądać i robię to regularnie. Te wszystkie młodzieżowe mecze z Europy, gdzie grają polskie kadry staram się oglądać i być na bieżąco. Już kojarzę zawodniczki, potrafię rozpoznawać mocne, słabe strony. Na pewno przygotowując się w sezon, szczególnie początek, będzie trzeba dużo pracy w to włożyć. Ten scouting, oglądanie meczów itd.

– Ale może być już nieco łatwiej nim pojawił się pan w kobiecej koszykówce?

– Nie chcę w ten sposób myśleć. Naprawdę szykuję się, iż to będzie bardzo trudny sezon. Może pojawić się dużo różnych niespodziewanych sytuacji. Podchodzę do tego bardzo z pokorą, z chłodną głową. Krok po kroku. I myślę, iż to jest jedyna możliwość. Czasami jest też ciężko coś bardzo mocno zaplanować, bo może być w tej żeńskiej lidze wiele sytuacji takich niespodziewanych.

– Wspomniał pan, iż odzyskał euforia z pracy w koszykówce. Czy to oznacza, iż nie myśli o koszykówce męskiej?

– Trudno powiedzieć. Ambicjonalnie trochę było mi szkoda tego pożegnania zresztą z tym pierwszym zespołem. Nie ukrywam, iż w ten drugi zespół zaangażowałem się w 100 procentach. Jednak prestiżowo to był drugi zespół. To była kooperacja z młodzieżą, a ja chciałem pracować na poziomie seniorskim i to mam w Łańcucie. Dostałem trochę nowej motywacji do pracy i też trochę innych bodźców, bo z dziewczynami się pracuje też troszkę inaczej niż w męskim baskecie.

PRZECZYTAJ TEŻ: Karolina Sądaj, trenerka przygotowania fizycznego Sokoła Łańcut: zawodnicy przyjechali w dobrej dyspozycji

Fot. Fb Pantery Łańcut
Idź do oryginalnego materiału