Łukasz Sekulski: Czy to nie piękne, iż dożyliśmy takich czasów? [ROZMOWA]

1 godzina temu
Zdjęcie: foto Tomasz Miecznik


Masz deja vu?

Nie.

Wiesz o czym mówię. Piłkarska Polska podchodzi z rezerwą do wyników Wisły, bo przecież 3 lata temu też było podobnie.

Wiem, ale ja mówię stanowcze "nie".

Z pionu sportowego chyba tylko ty i Piotr Soczewka łączycie sezon 2022/23 i obecny. Dwa lata w piłce to wieczność.

Fakt, dużo się pozmieniało. Cieszę się, iż chociaż my jesteśmy i możemy wspólnie z Piotrkiem przeżywać smak Ekstraklasy na nowym, wypełnionym stadionie.

To marzenie z dzieciństwa, grać na takim stadnionie, na który przychodzi prawie 15 tysięcy kibiców?

Bez krzty cukru, ani jakiejs koketerii, to, to stanowczo "tak". To było moje marzenie. Pamiętam początki, kiedy dużym wyczynem był sam przyjazd na stadion. Rodzice ciężko pracowali, więc, sztuką było wybrać się tutaj pod nasz stary stadion i stanąć, nie wiem, nieraz na rowerze. Może kojarzysz taki moment?

Tak, na starym obiekcie długo, a może choćby do samego końca, dało się oglądać mecz "z ulicy".

Można było stanąć na drzewku, wspiąć się na ramę roweru. Bilet to był koszt. Nieraz ochroniarze od strony starej hali byli przychylni i dało się wejść. Czasami przymykali oko i wpuszczali nas dzieciaków. Przychodziło się patrzeć na pana Darka Romuzgę czy Irka Jelenia. Teraz, po tylu latach, zbiliśmy piątkę i zrobiliśmy fotkę. To są naprawdę fajne sprawy - człowiek o tym marzył, a teraz sam mogę wybiegać na boisko. Trzeba pielęgnować te momenty.

Jak ci się gra w ataku zespołu Mariusza Misiury? Jako napastnik nie jesteś tylko od finalizacji akcji, ale musisz się też nabiegać w pressingu, często cię też widać bliżej bramki Wisły. U Pavola Stano też trzeba było sporo biegać, ale to chyba jednak nowość.

Trener narzuca nam oczywiście jakieś ramy, jak się mamy w danych momentach poruszać. To jednak nie jest też tak, iż trener ma joystick i gra nami jak na konsoli. Czasami jest tym w tym mój impuls, decyzja, iż wracam i pomagam. Oczywiście są też momenty, kiedy trzeba to zrobić, choć rzeczywiście jak analizujemy, to nieraz aż za nisko się cofam i pomagam. Ale to wynika z tego, iż chcę pomóc zespołowi jak tylko potrafię. Jest z tego sporo szyderki i śmiechu, iż defensywny napastnik, ale sprawia mi to ogromną frajdę kiedy mogę wrócić i pomóc odebrać piłkę albo dam sygnał od góry, iż jestem pierwszym obrońcą. To impuls dla drużyny, iż nie ma świętych krów, tylko trzeba zakasać rękawy i pruć ile się da, bo są następni i też dają z siebie wszystko.

Strzeliłeś już 3 bramki, ale ta z Widzewem wyjątkowej urody. Wymyśliłeś sobie na prędce, iż położysz stopera na ziemi czy po prostu tak wyszło?

Już na samym początku akcji "nie wyłączyłem" się. Po dość przypadkowym podaniu od Jime pobiegłem, widzę, iż obrońca biegnie na pełnej prędkości, więc stwierdziłem, iż go "zatnę". Piłka co prawda jeszcze została mi pod nogą, ale cieszę się, iż spokojnie wykończyłem akcję i sędzia pokazał na środek boiska.

Widzę, iż jesteś poobijany. Trener Misiura na konferencji prasowej mówił, iż jesteś najczęściej faulowanym zawodnikiem w zespole. Jak ty się z tym czujesz? Jakby nie patrzeć sporo już twoje nogi wycierpiały, a to dopiero 4 kolejki.

Dokładnie, ale żeby tylko takie problemy były w życiu, to będzie okej. To tylko sport, a piłka nożna to męska gra. Trzeba lizać rany i jedziemy dalej.

Wisła Płock jest po 4 kolejkach samodzielnym liderem rozgrywek. Jak się z tym czujecie?

W ogóle nie patrzymy na tabelę. Patrzymy na kolejny mecz. Uważam, iż nie ma innej drogi. Naszą drogą jest zdobycie jak najwięcej punktów w każdym meczu. Zawsze staramy się grać o trzy punkty, bo chemy jak najszybciej zdobyć dużą liczbę punktów, żebyśmy mieli spokój w tabeli. I tylko na tym się trzeba koncentrować. Mecz za meczem, a co przyniesie przyszłość, to zobaczymy. Na pewno jestem pierwszą osobą, która będzie wkładała głowy do lodu w naszej drużynie. Musimy twardo stąpać po ziemi.

Ten kolejny mecz to derby Mazowsza z Legią Warszawa.

Ciekawy, nie?

Janse. To spotkanie, na które czeka cały Płock. Stadion wyprzedał się z tygodniowym wyprzedzeniem, szykuje się nowy rekord frekwencji na nowym obiekcie.

I czy to nie jest piękne, iż doczekaliśmy takich czasów? Wynik na pewno pomaga, ale jest piekny nowy stadion. Umówmy się, iż w Płocku nie zawsze jest tak kolorowo z frekwencją. Trzeba to pielęgnować - nadużywam go, ale ono pasuje do do wielu spraw. Musimy trzymać naszą dyspozycję, grę, a wyniki napędzają kibiców. Trzeba się cieszyć, bo tylko dobrymi wynikami możemy ich zachęcić, żeby zostali z nami na dłużej. Przyjdą chłodniejsze dni, a fajnie jakby przez cały czas przychodziła duża grupa kibiców. Mam nadzieję, iż koło dyszki zawsze będziemy.

Legia czy Widzew zawsze budzą dodatkowe emocje w Płocku. Rywalizacja kibiców to jedno, ale boisko to coś zupełnie innego.

Kojarzę, iż 2 ostatnie mecze z Legią w Ekstraklasie w Płocku wygraliśmy.

W tym ostatnim Lewy strzelił bramkę.

I ja jedną, a sezon wcześniej Mati Szwoch i było 1:0. Czyli mamy dwa zwycięstwa u siebie z rzędu! To jednak historia.

Ja jestem chłopakiem z Płocka. To dla nas i naszych kibiców istotny mecz. Chcemy dobrze się pokazać w derbach Mazowsza, będziemy walczyć o 3 punkty. Trzeba się dobrze przygotować, przenalizować ich grę, poznać słabsze i lepsze bo rywal jest klasowy. Spróbujemy wygrać i tyle.

Jeśli będzie rzut karny, to podejdziesz do niego?

Tak. Od początku była rozmowa w drużynie i z trenerem. Dostałem 100-procentowe wsparcie. W ogóle nie miałem problemu z nietrafieniem rzutu karnego. Miałem problem z tym, jak słabo go wykonałem. To, iż raz na jakiś czas zawodnik nie wykorzysta rzutu karnego, jest rzeczą najnormalniejszą w świecie. Problem był w tym, iż w ostatniej chwili zmieniłem decyzję, bo coś innego miałem zaplanowane w głowie.

Idź do oryginalnego materiału