Magnetic Hill Zoo żegna ukochanego lwa

bejsment.com 50 minut temu

Azizi, afrykański lew z zoo w Moncton, jest wspominany jako łagodny żartowniś. Został uśpiony w tym tygodniu z powodu pogarszającego się stanu zdrowia.

Dla wielu mieszkańców Nowego Brunszwiku wizyta w Magnetic Hill Zoo od lat zaczynała się i kończyła przy wybiegu lwów. Tam właśnie królował Azizi — potężny, dostojny samiec, którego zachowanie potrafiło rozbawić całe rodziny. Wspomnienia o nim dziś wracają ze szczególną siłą, bo 18-letni lew został w tym tygodniu poddany eutanazji z powodu poważnych problemów zdrowotnych.

Eric Michaud z Riverview wciąż pamięta dzień, kiedy Azizi postanowił zrobić jego rodzinie wyjątkowo „lwio-psotny” żart.

— Nasza najstarsza córka dostała w rękę i trochę w twarz, żona też trochę w twarz… a choćby nasi znajomi — wspomina ze śmiechem. — Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy. Najpierw szok, a potem wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Córka Erica Michauda, Jasmine, która miała wtedy 3 lata, była wśród osób spryskanych środkiem Azizi.

Michaudowie odwiedzają lwy w zoo od 15 lat. Wiedzieli, iż Azizi bywa figlarny — w tym samym roku próbował ich „ochlapać” drugi raz.

— Za drugim razem byliśmy już przygotowani. Jak tylko się cofnął, pomyśleliśmy: “O nie, stary. Nie nabierzesz nas dwa razy”.

Dlatego wiadomość o śmierci lwa była dla rodziny wyjątkowo bolesna. Najstarsza córka Ericka rozpłakała się, gdy się dowiedziała.

Dyrektorka zoo, Selina Cowman, wyjaśnia, iż decyzja o eutanazji była konieczna. Azizi od dłuższego czasu cierpiał na artretyzm i skoliozę, typowe u starzejących się dużych kotów. Otrzymywał specjalistyczną opiekę, ale jego stan pogarszał się z miesiąca na miesiąc.

Nie tylko Michaudowie żegnają Aziziego. Roslyn Sambles z Fredericton również wspomina go ze wzruszeniem — widywała go od czasu, gdy był jeszcze lwiątkiem.

— Był ogromny, silny, z piękną grzywą, ale nigdy nie widziałam u niego agresji — mówi. — To był bardzo łagodny, kochający Amary kot.

Sambles opowiada, jak minionego lata obserwowała go, gdy powoli podchodził do swojej partnerki:

— Poruszał się ostrożnie, jakby każdy krok wymagał wysiłku. Ona jakby mówiła mu: „No już, kochanie, chodź”, a on odpowiadał swoim niskim pomrukiem: „Daj mi czas”.

Teraz martwi się o Amarę. Lwica jest w podobnym wieku, ale – jak podaje zoo – nie ma w tej chwili żadnych problemów zdrowotnych. Jednak po raz pierwszy od lat została sama. Cowman podkreśla, iż personel robi wszystko, by zapewnić jej komfort i spokój. Na razie zoo nie planuje sprowadzenia nowego samca.

Amara ma mniej więcej tyle samo lat co Azizi i uważa się, iż cieszy się dobrym zdrowiem. Na zdjęciu ze swoim lwim partnerem.

— Dla wielu z nas Azizi był częścią życia — mówi dyrektorka. — Trudno się z nim żegnać po tylu latach opieki. Teraz naszym priorytetem jest Amara.

Dla odwiedzających Magnetic Hill Zoo Azizi pozostanie symbolem — nie tylko majestatu lwa, ale też jego psotnej, zaskakującej natury, która potrafiła w jednej chwili rozbawić całą rodzinę.

Idź do oryginalnego materiału