Szpital Wojskowy w Lublinie dostał nowoczesny i jedyny w regionie – jak twierdzą sami lekarze – sprzęt do magnetycznego mapowania mózgu. Urządzenie pozwala na precyzyjne zaplanowanie neurochirurgom operacji i minimalizuje ryzyko uszkodzenia kluczowych dla mózgu obszarów odpowiedzialnych np. za ruch czy mowę.
Takich urządzeń w Polsce ma być tylko cztery, a właścicielem jednego z nich jest właśnie Szpital Wojskowy w Lublinie. Mapowanie mózgu pozwala dokładnie rozpoznać na przykład strukturę guza mózgu, a także obszary elokwentne mózgu, czyli takie, które odpowiadają za mowę czy ruch.
– A dokładne rozpoznanie takich obszarów zmniejsza prawdopodobieństwo ich uszkodzenia – mówi kierownik oddziału neurochirurgii Szpitala Wojskowego w Lublinie, dr Michał Brzozowski. – Lokalizacja ośrodków funkcjonalnych mózgu bywa różna u poszczególnych osób, dlatego tak ważne jest, żeby wiedzieć, gdzie te ośrodki się znajdują u tego konkretnego pacjenta – u tego pacjenta, którego poddajemy zabiegowi usunięcia guza mózgu. To urządzenie pozwoli nam nabrać dużo większej pewności podczas operacji, pozwoli nam usunąć guzy z okolic, które wcześniej często uznawaliśmy za nieoperacyjne.
Równie ważne jest to, iż urządzenie do magnetycznego mapowania mózgu ma funkcje terapeutyczne.
– I to chcielibyśmy w naszym szpitalu jak najbardziej rozwinąć – mówi dr Michał Brzozowski. – Ma zastosowanie przy terapii bólu neuropatycznego, przy terapii depresji, przy terapii stresu pourazowego, także ma zastosowanie do wzmagania tzw. plastyczności mózgu, czyli zdolności mózgu do odzyskiwania funkcji po jej utracie. Tu w przypadku czy udarów niedokrwiennych, krwotocznych czy właśnie po operacjach guzów mózgu u pacjentów, u których wystąpił niedowład czy inne zaburzenia neurologiczne, również znajdzie zastosowanie.
Ponadto Szpital Wojskowy korzystając z urządzenia, oprócz pomagania pacjentom, ma ogromne nadzieje stać się ośrodkiem referencyjnym i wyznaczającym standardy w zakresie neurochirurgii, o czym mówi komendant I Wojskowego Szpitala Klinicznego w Lublinie, pułkownik Aleksander Michalski. – Kluczem tutaj jest jakość udzielanych świadczeń. Dzięki temu urządzeniu lekarz operator będzie miał znacznie większą wiedzę na temat tak delikatnej struktury, jaką jest centralny układ nerwowy. Ale można powiedzieć, iż zastosowanie tego urządzenia może być znacznie szersze. Przyszłość dzieje się teraz i można powiedzieć, iż to urządzenie w przyszłości – realizowane są badania kliniczne – będzie mogło pomagać w uplastycznianiu kory mózgowej, czyli w sytuacjach, kiedy mamy uszkodzenia, część kory mózgowej może przejmować funkcje czynności uszkodzonych obszarów.
Badanie urządzeniem jest komfortowe dla pacjenta i może trwać od 40 minut do choćby 2 godzin.
– To jest unikalny system – mówi przedstawiciel dostawcy sprzętu Rafał Borkowski. – Pacjent przed zabiegiem jest kwalifikowany do mapowania. Mapowanie jest prowadzone na podstawie jego osobistego, bardzo dokładnego rezonansu magnetycznego. W czasie badania chirurg na powierzchnię mózgu nakłada takie punkty zainteresowania, które oznaczają pewne obszary, których powinien unikać w czasie operacji. Dalej to badanie jest transferowane do nawigacji operacyjnej. I tutaj istotny element – ono nie wyklucza wszelkich innych dotychczasowo stosowanych metod, ale uzupełnia, czyli coś, co podnosi jakość leczenia chirurgicznego, dokładność, precyzję. Chirurg może lepiej wykonać swoją pracę bez tych ubocznych skutków.
Obecnie trwa instalacja urządzenia w szpitalu, a także szkolenia lekarzy neurochirurgów.
Pierwsi pacjenci w Szpitalu Wojskowym w Lublinie zostaną zmapowani najprawdopodobniej na początku przyszłego roku.
MaTo/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com