W sobotę (20 września), po raz pierwszy w historii kieleckiej diecezji biskup Jan Piotrowski udzielił święceń trzem żonatym mężczyznom. To swego rodzaju powrót do pierwszych wieków chrześcijaństwa. – Ta katedra była konsekrowana w 1171 roku, a bierzemy udział w wydarzeniach, które jeszcze nie miały dotąd miejsca w jej murach – mówił biskup.
Diakonat stały oznacza, iż wyświęceni mężczyźni nie zostaną w przyszłości kapłanami, ale będą mogli głosić kazania, udzielać chrztu św., błogosławić małżeństwa i przewodniczyć pogrzebom. Nie będą mogli odprawiać mszy i spowiadać. Złożyli także przyrzeczenia posłuszeństwa biskupowi i zobowiązali się do codziennego odmawiania brewiarza.
Kim są diakoni stali?
Wśród diakonów stałych jest 53-letni pan Krzysztof Wójcik z parafii bł. Jerzego Matulewicza w Kielcach.
– Urodziłem się 10 sierpnia, czyli we wspomnienie św. Wawrzyńca, który jest patronem diakonów stałych. To jest dla mnie dosyć wymowny znak. 15 lat temu zdecydowałem o studiach teologicznych. Wówczas Pan Bóg postawił na mojej drodze ludzi, którzy pokazali mi, iż jestem powołany do tego, żeby służyć Kościołowi i bliźniemu. Żona mnie wspiera od samego początku, a choćby powiedziałbym, iż mnie zachęca. Wspiera mnie także nasza córka. Są ze mną w modlitwie i nie tylko – podkreślał.
Robert Głodowski z parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Chmielniku, który z zawodu jest leśnikiem, opowiada, iż jego powołanie rodziło się już od pierwszej Komunii Świętej, kiedy zaczął służyć przy ołtarzu. Dodaje, iż ta służba trwa do dziś. Cieszy go, iż biskup Jan Piotrowski dał żonatym mężczyznom w diecezji kieleckiej możliwość przyjęcia święceń diakonatu.

Trzeci wyświęcony dziś diakon, Krzysztof Drozd z parafii św. Jana Chrzciciela na co dzień jest terapeutą osób niepełnosprawnych. Tuż po uroczystości przez cały czas wypełniały go emocje.
– Stało się to, na co długo czekaliśmy. Modliliśmy się, przygotowywaliśmy się i Pan Jezus doprowadził nas do tego momentu. Decyzja dojrzewała we mnie długo. Pierwsze propozycje miałem kilkanaście lat temu, ale wtedy jeszcze nie byłem do tego gotowy. Jak ksiądz biskup ogłosił, iż w diecezji kieleckiej będzie diakonat stały, to porozmawiałem z moją żoną. Był czas na modlitwę w tej intencji i zapadła decyzja, iż chcę to podjąć – opowiadał.
W trakcie homilii biskup Jan Piotrowski zwrócił się z apelem do diakonów stałych, by byli wierni swojemu powołaniu.
– Nie ulegajcie obojętności, zawsze tęsknijcie za tym, co czyste, dobre i szlachetne. Służcie Bogu z weselem. Nabierzcie odwagi do powierzonej wam misji. Jest z wami modlący się Kościół Kielecki, są wasze parafie, rodziny, sąsiedzi i kapłani. Jako pielgrzymi nadziei podążajcie za Chrystusem – mówił.
Bez zgody kobiet nie byłoby diakonów
Na święcenia musiały się zgodzić żony kandydatów, które w trakcie tej uroczystości, siedziały tuż obok nich, przed ołtarzem. Biskup Jan Piotrowski dziękował im w trakcie homilii:
– Z uznaniem i wielką euforią przeczytałem zgody waszych małżonek, które odwołały się do tego doświadczenia, jako czegoś, co ubogaci wasze życie małżeńskie – mówił.
Ewa Głodowska przyznała, iż na początku nie spodziewała się takiej decyzji męża i było to dla niej duże przeżycie.
– Dzisiaj nie mam już obaw. Powoli, przez lata przygotowań, ta jego decyzja dojrzewała i we mnie. Obserwowałam, jak to się będzie rozwijało i widziałam, iż jego pragnienie jest ogromne, więc zaczęłam go wspierać w dążeniu do przyjęcia święceń. Ten dzisiejszy dzień był takim finałem i ogromnym przeżyciem. Towarzyszą mi duże emocje, w tym wielkie szczęście, bo jest to dla męża i dla nas, jako jego najbliższych, wielkie wyróżnienie – opowiadała.

Żoną kolejnego z diakonów stałych, Krzysztofa, jest Renata Drozd, znakomita polska śpiewaczka operowa.
– Jestem bardzo wzruszona i szczęśliwa, iż po dwóch latach formacji było dziś takie piękne zwieńczenie w formie tej uroczystości. Nałożenie rąk przez biskupa i modlitwy nad naszymi mężami – to były wyjątkowo wzruszające chwile. W moim mężu zawsze była potrzeba dawania siebie innym i świadczenia o Bogu. Od dawna posługuje jako szafarz Najświętszego Sakramentu w szpitalu w Czerwonej Górze i na onkologii, pomaga tam kapelanom – powiedziała artystka.
Renata i Krzysztof Drozdowie w tym roku obchodzą 30-lecie ślubu. Mają dwóch synów: 29-letniego Ignacego i będącego na drugim roku studiów Antoniego oraz 10-letnią córkę Anielkę. Artystka przyznaje z uśmiechem, iż podczas ślubu nie spodziewała się, iż będzie świadkiem święceń diakonatu swojego męża.
– Wtedy przede wszystkim wiedziałam, iż wychodzę za dobrego człowieka o cudownym sercu. Myślę, iż to jest kolejny etap jego wzrastania w wierze. Wspieram go i podziwiam. Wiem, iż to jest jego powołanie – mówiła wzruszona.
– Na początku, jak wstępowaliśmy w związek małżeński było wszystko cudownie i pięknie. Wiadomo, iż potem były różne wzloty i upadki, ale wspieramy się. Teraz też na pewno będą jakieś kryzysy, ale będę trwała przy nim, będę go wspierała. I jestem szczęśliwa, iż został diakonem – dodała artystka.
Zapytana, czy dopuszcza możliwość, iż kolejne uroczystości, jak chrzty i śluby w rodzinie poprowadzi jej mąż, Renata Drozd uśmiecha się i odpowiada: kto wie?
– To byłoby niesamowite uczucie – przyznała.
Syn Krzysztofa Drozda, Ignacy, nie ukrywał, iż był zaskoczony decyzją ojca. – Dzisiejszy udział w święceniach i zobaczenie taty w szatach liturgicznych było ciekawym doświadczeniem, wyglądało to trochę, jak tata-ksiądz – żartował Ignacy. Jednak zaznaczył, iż wiara jest w ich rodzinie ważna.
– Już od jakiegoś czasu obserwowałem tatę posługującego przy ołtarzu i widziałem, iż się w tym spełnia. Widzimy, iż jest szczęśliwy i wspieramy go w tym – podkreślał.
Jak informowało Radio Kielce, aby przystąpić do święceń diakonatu stałego, panowie musieli ukończyć studia teologiczne i dodatkowe dwuletnie przygotowanie formacyjne. Do takich święceń w diecezji kieleckiej przygotowuje się już pięciu kolejnych kandydatów.



















