Angelique Davies z Toronto określa swoje ostatnie miesiące jako pełne stresu i przerażenia. Razem z mężem, Frankiem Nevelo, do dziś są w szoku po tym, jak zostali przekonani do zapłacenia niemal pół miliona dolarów za remont domu, który – jak mówią – nie tylko został źle wykonany, ale w wielu miejscach w ogóle nie został przeprowadzony, a dodatkowo obejmował kosztowne i niepotrzebne prace.
Ich dom, wiekowy budynek z nieszczelnym dachem, wymagał naprawy. Nevelo przyznaje, iż wcześniej rozmawiał z wykonawcami pracującymi w okolicy. Pewnego dnia jeden z nich, rozpoznawszy go po imieniu, wręczył mu ulotkę reklamową.
Do kontaktu z wykonawcą doszło w grudniu zeszłego roku. Firma miała ocenić stan dachu i – jak relacjonuje para – stwierdziła, iż konstrukcja grozi zawaleniem. Zdaniem właścicieli pracownicy firmy remontowej wywołali u nich silny strach, sugerując natychmiastową konieczność remontu.
W ciągu zaledwie dwóch miesięcy Davies i Nevelo przelali firmie, figurującej w umowie jako Thomson Roofing and Construction, łącznie 480 tys. dolarów. Twierdzą, iż dach został zdjęty, pozostawiając dom bez żadnej ochrony przed deszczem i śniegiem. W efekcie wystąpiło aż 20 różnych przecieków.
W trakcie prac, jak mówią, firma zgłaszała kolejne rzekome problemy – w tym ze ścianami nośnymi, które miały nie wytrzymać nowego dachu. Według relacji pary, robotnicy uszkodzili również instalację elektryczną, co doprowadziło do interwencji Urzędu ds. Bezpieczeństwa Elektrycznego i zagrożenia odłączeniem prądu.
Dodatkowo wykonawcy użyli młota pneumatycznego do rozbijania betonu w pobliżu fundamentów, twierdząc, iż potrzebna jest pilna naprawa konstrukcyjna. „To niewiarygodne, iż musieliśmy za to wszystko zapłacić” – komentuje Nevelo.
Gdy dziennikarze próbowali skontaktować się z firmą remontową, nie otrzymali odpowiedzi na e-maile, numer telefonu był nieaktywny, a adres widniejący na stronie internetowej okazał się niepełny. Inny adres podany w umowie prowadził do budynku bez oznaczenia konkretnej jednostki.
Od sześciu miesięcy małżeństwo nie miało kontaktu z wykonawcami i w tej chwili planuje zatrudnienie nowej, zaufanej firmy, by wykonać wszystko od nowa. „To był koszmar. Nie mogliśmy spać w swoich łóżkach, bo padał deszcz i śnieg przez otwarty dach” – mówi Davies.
Pomimo wysokich kosztów, naprawa dachu nie została ukończona i będzie musiała zostać powtórzona. Małżeństwo ma nadzieję na odzyskanie przynajmniej części pieniędzy, ale przede wszystkim chcą ostrzec innych przed podobnymi sytuacjami. „Jestem zła na siebie, iż im zaufałam” – dodaje Davies.
Eksperci podkreślają, iż podczas remontów należy zachować ostrożność wobec agresywnych technik sprzedażowych, zawsze zbierać kilka ofert przed wyborem wykonawcy i unikać płacenia z góry. Należy uważać na firmy, które chodzą od drzwi do drzwi, a jeżeli zlecamy jedno zadanie, nie należy zgadzać się na inne bez wcześniejszej analizy i porównania ofert.