KAMIENNA GÓRA. We wtorek 8 lipca w Muzeum Tkactwa odbyło się kolejne Spotkanie przy kawie z Robertem Główczykiem, regionalistą, blogerem, dziennikarzem i pracownikiem muzeum. Wieczór przebiegł pod znakiem lokalnych sensacji, które – choć zakorzenione w Kamiennej Górze i dawnym Landeshut – odbiły się echem na całym świecie.
R. Główczyk przygotował trzy opowieści. Każda z nich, jak sam zapowiedział, miała „swoje pięć minut w światowych mediach”. Jedna – z czasów współczesnych, druga – sprzed wojny, trzecia – niemal biblijna. Łączy je jedno: absurd, rozgłos i głód sensacji.
„Zmartwychwstanie” Kamila – czyli światowy fake news made in Kamienna Góra
Pierwsza historia dotyczyła roku 2016 i jednej z najgłośniejszych medialnych fars z udziałem Kamiennej Góry. Światowe media – od brukowców po poważne tytuły – donosiły wtedy o 25-letnim Kamilu, który po libacji alkoholowej miał umrzeć, po czym obudzić się… w kostnicy przy miejscowym szpitalu.
Na miejscu nie wiedział o sprawie nikt. Mieszkańcy, lekarze, policja – cisza. Gdyby nie REGIONALNY TYGODNIK INFORMACYJNY, w którym pracował wówczas R. Główczyk, historia przeszłaby bokiem. To właśnie on jako pierwszy w regionie opisał mechanizm działania tego fejknewsa, który w kilka dni obiegł świat.
Duch z Landeshut i 50 marek nagrody
Druga historia przeniosła słuchaczy do roku 1935 i dawnego Landeshut. To właśnie tam, według doniesień z epoki, wśród mieszkańców zapanował strach – wszystko za sprawą „ducha”, który miał nocami nawiedzać miasto. Sprawa była na tyle poważna, iż burmistrz wyznaczył 50 marek nagrody za schwytanie zjawiska.
Światowe media – także te niemieckie i anglosaskie – podchwyciły temat. Część relacjonowała wydarzenia z powagą, część puszczała oko do czytelników, ale zainteresowanie było autentyczne. Duch z Landeshut na chwilę stał się międzynarodowym celebrytą.
Grochowy deszcz – manna z nieba
Kulminacją wieczoru była opowieść, która dała tytuł całemu spotkaniu. Dokładnie 8 lipca 1805 roku, a więc równo 220 lat wcześniej, nad Kamienną Górą miał przejść niezwykły deszcz. Po burzy i gradobiciu z nieba spadły… nasiona.
Jedni mówili, iż przypominały groch, inni – jakąś formę pszenicy. Czasy były trudne, ludność głodowała, więc opad potraktowano niemal mistycznie – jako „mannę z nieba”. Ziarna zmielono, wypiekano z nich chleb.
Temat zainteresował uczonych z epoki, którzy – badając zjawisko – doszli do wniosku, iż chodziło o nasiona jaskra wiosennego, które zostały uniesione przez trąbę powietrzną i spadły razem z deszczem – nie tylko w Kamiennej Górze, ale też w sąsiednim Mieroszowie.
Lokalna historia w globalnym zwierciadle
Spotkanie z Robertem Główczykiem było jak podróż przez krainę medialnych miraży – takich, które zaczynały się tu, na Dolnym Śląsku, a kończyły na łamach zagranicznej prasy.
R. Główczyk nie tylko przypomniał o tych wydarzeniach – on je zarchiwizował, nadał im lokalny kontekst i obnażył mechanizmy ich funkcjonowania. A wszystko to w miejscu, w którym przeszłość jest nie tylko przechowywana, ale i uważnie czytana – z filiżanką kawy w dłoni.
EK
Więcej zdjęć na naszym Facebooku