Rozmowa z MARCINEM KOMENDĄ, rozgrywającym BOGDANKI LUK Lublin, byłym graczem Asseco Resovii Rzeszów.
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
– Przegrywacie w Rzeszowie po meczu pełnym walki, emocji, w który to jednak wy początkowo nadawaliście ton wydarzeniom…
– Ten mecz na pewno był dziwny i taki nietypowy. Każdy set miał swoją historię i każdy był od siebie różny. Wydaje mi się, iż przez pierwsze trzy sety graliśmy naprawdę dobrą siatkówkę. Gdyby ten drugi nam się nie wymknął, a wydaje mi się, iż mieliśmy go pod kontrolą, to ten mecz mógłby się szybciej zakończyć. Natomiast jest to gdybanie, bo Asseco Resovia jest klasowym zespołem. Dzisiaj wyszli najmocniejszym zestawieniem jakim tylko mogli zagrać. Widać było u nich bardzo pozytywne nastawienie i dużą wolę walki. Od czwartego seta my przestaliśmy grać, a Asseco Resovia zaczęła spisywać się kapitalnie i nakręciła się. Tak naprawdę do samej końcówki tie-breaka tak już to wyglądało. Z pozytywów wydaje mi się, iż można przychylnie patrzeć na tę końcówkę tie-breaka, bo można powiedzieć iż wróciliśmy wtedy z zaświatów, przegrywając już 6:12. Wydawało się, iż Asseco Resovia zdeklasuje nas, ale my doszliśmy przeciwników na remis 13:13 i kilka brakło, abyśmy tego tie-breaka wyciągnęli. W jakimś stopniu można się cieszyć więc z tego, iż nie spuściliśmy głów, natomiast trzeba mocno zastanowić się z czego wynikało to, iż od czwartego seta przestaliśmy grać swoją siatkówkę. Gdyby nie ten zryw tie-breaku, to ten mecz mógłby się szybciej skończyć. Brawa dla Asseco Resovii, bo zagrała dobre spotkanie i było widać u nich niesamowitą determinację, szczególnie na highballu, czyli wysokiej piłce.
– Siedemnaście punktowych bloków Asseco Resovii może robić wrażenie i być jednym z kluczowych elementów, które zaważyło o jej wygranej?
– Wiedzieliśmy, iż Asseco Resovia dysponuje bardzo wysokim zespołem, przez co w elemencie bloku, zagrywki oraz generalnie w ofensywnych elementach jest bardzo mocna. Być może ich troszkę słabszym elementem jest przyjęcie. Dzisiaj jednak od czwartego seta przyjmowali dobrze, więc na pewno w tym elemencie też potrafią grać na dobrym poziomie. Duże wrażenie na pewno zrobiło na nas to, jak radzili sobie na wysokiej piłce. Zarówno precyzja wystawy zawodników, czasem za band czy z okolic band, była naprawdę na najwyższym poziomie. To, iż kończyli te ataki także było czymś, co mogło przechylić szalę zwycięstwa na stronę rzeszowian.
– W tym sezonie gdzie byście nie pojechali na wyjazd to zawsze hale są pełne kibiców, w Rzeszowie nie było inaczej…
– To jest na pewno fajne grać przy pełnych trybunach. Zdecydowanie dużo lepiej się gra w takich warunkach. Wiadomo, iż na pewno osoba Wilfredo Leona przyciąga, ponieważ kibice chcą go zobaczyć w akcji. To jest jego pierwszy sezon w PlusLidze, więc na pewno jest to coś nowego dla kibiców. Super, iż taki licznie przychodzą. Mam nadzieję, iż jak najczęściej będziemy te spotkania wygrywać, bo jak jest pełna hala i jeszcze wygrasz mecz, to na pewno to uczucie i emocje po meczu są świetne.
– Zadowoliliście się już chyba na tym czwartym miejscu w tabeli PlusLigi?
– Mam nadzieję, iż będziemy trzymali ten dystans i będziemy starali się jak najdłużej być na tym czwartym miejscu. Wiemy, iż Zaksa i Norwid Częstochowa deptają nam po piętach. Chcemy jednak utrzymać się w tej pierwszej czwórce, bo to będzie dobry handicap przed play-off. Taki mamy cel i mam nadzieję, iż mimo tej dzisiejszej porażki nasza sytuacja w tabeli będzie cały czas pod kontrolą.
– Bardzo dobrze radzicie sobie też w europejskich pucharach, jesteście już w ćwierćfinale CEV Challenge Cup i pewnie też oczekiwania co do wyniku są duże?
– Radzimy sobie dobrze i mam nadzieję, iż tak będzie do samego końca. W poniedziałek lecimy do Hiszpanii, a w zasadzie do Maroko na mecz europejski (hiszpańska Melilla, skąd wywodzi się rywal BOGDANKI LUK, to bowiem autonomiczne miasto, które swoją siedzibę ma na wschodnim wybrzeżu Maroka, na kontynencie afrykańskim – przyp. red.). Będzie to egzotyczny wyjazd. Chcemy tam dojść do samego finału, więc na pewno musimy pokonać Hiszpanów. Będzie to dość nietypowy przeciwnik, jednak musimy podejść do tego spotkania z dużą pokorą. Z całą pewnością nie możemy zlekceważyć przeciwnika, bo to zawsze odbija się czkawką.