MARCIN NOWAK, żużlowiec Texom Stali Rzeszów: Z perspektywy spotkania, to był zwycięski remis

1 tydzień temu
– Z perspektywy spotkania, to był zwycięski remis. Cieszymy się chociaż z tego jednego punktów, choć niedosyt jest. Przed meczem śmiało bym powiedział, iż jesteśmy w stanie wygrać – mówi Marcin Nowak, kapitan Texom Stali Rzeszów (Fot. Aneta Jamroży)

Rozmowa z MARCINEM NOWAKIEM, kapitanem Texom Stali Rzeszów po zremisowanym 45-45 meczu z Hunters PSŻ Poznań

ŻUŻEL. METALKAS 2. EKSTRALIGA

– Można chyba zaryzykować stwierdzenie, iż to był zwycięski remis Texom Stali, bo długo zanosiło się na to, iż na inauguracje sezonu nie zdobędzie choćby punktu…

– Zdecydowanie tak. Z perspektywy spotkania, to był zwycięski remis. Cieszymy się chociaż z tego jednego punktów, choć niedosyt jest. Przed meczem śmiało bym powiedział, iż jesteśmy w stanie wygrać.

Tor wyglądał dziś całkiem inaczej, niż podczas sparingu z Krosnem…

– Pogoda w tygodniu mocno pokrzyżowała nam plany. Była też na nim plandeka i dzięki Bogu, iż ona jest, bo w przeciwnym razie podejrzewam, iż meczu dziś by w ogóle nie było. Uczymy się tego, bo jest to nowa rzecz na torze w Rzeszowie. Wiadomo, iż tor pod tą plandeką nie „oddycha” tak dobrze, jak na świeżym powietrzu, więc jesteśmy mądrzejsi o ten jeden mecz.

– Co się stało w Twoim pierwszym biegu, w którym przyjechałeś ostatni?

– Już przedyskutowaliśmy to wszystko, wiem co zawiodło, ale nie chcę mówić o szczegółach. Sezon jest długi i jeszcze wielu rywali tu przyjedzie.

– W pewnym momencie – po 8. biegu – przegrywaliśmy już różnicą 6 pkt (21-27). Była chwila zwątpienia, iż ten mecz już Wam ucieka?

– Była… Mówię sam za siebie, bo nie mówiłem o tym nikomu, jednak gdy spojrzałem na tablicę świetlną i zobaczyłem wynik, to gdzieś tam ciśnienie się podniosło.

Texom Stal Rzeszów wyszarpała remis na inaugurację

Tai był w takiej formie, iż przed każdym meczem przy jego nazwisku można było wpisywać minimum 12 pkt.

– Generalnie jak atmosfera w drużynie po tym, co wydarzyło się w Krośnie? Doszliście już do siebie?

– Jest dobrze. Staramy się zapełnić tę lukę po Taiu, jednak jak widać nie jest łatwo, bo Tai naprawdę wysoko zawiesił nam wszystkim poprzeczkę. Tak naprawdę to nie mamy lidera, bowiem uważam, iż Tai był w takiej formie, iż przed każdym meczem przy jego nazwisku można było wpisywać minimum 12 pkt. Teraz wszyscy razem musimy te 12 „oczek” nadrabiać.

– Za tydzień wyprawa do Bydgoszczy, gdzie poprzeczka będzie zawieszona jeszcze wyżej…

– Nie do końca… W zeszłym roku też tak mówiliście wszyscy, a prawie wygraliśmy mecz w Bydgoszczy (po 11. biegach rzeszowianie przegrywali 30-35, by ostatecznie ulec Polonii 37-52 – przyp. red.)

– Jeszcze przed meczem w Bydgoszczy, we wtorek (15.04. – godz. 18) czekają Cię na torze przy ul. Hetmańskiej eliminacje IMP. Rozumiem, iż celem na ten sezon jest awans do finałowego cyklu…

– W Rzeszowie jedziemy razem z Pawłem Przedpełskim o ile oczywiście te zawody dojdą do skutku, bo zapowiadają opady. Oczywiście, iż fajnie byłoby się dostać do finału. Marzyłem o tym w tamtym roku, nie udało się, więc przepisuje to marzenie na ten sezon.

Idź do oryginalnego materiału