Przez ostatnie dni 45-latek spod Pleszewa nie otwierał drzwi, nie odbierał telefonu, nie odpisywał na smsy. Sąsiedzi wezwali strażnika gminnego z Gołuchowa. - Chcieliśmy, by sprawdził, czy mu nic nie jest, czy żyje. Trochę mieliśmy nadzieję, iż go nastraszy, iż się opamięta, przestanie tak pić. Nie spodziewaliśmy się, iż odkryje coś takiego.