Rozmowa z MATEUSZEM KULISEM, środkowym OPTeam Energia Polska Resovia
KOSZYKÓWKA. I LIGA
– Jak czuje się pan w nowym otoczeniu. Przeprowadzka nie była chyba zbyt uciążliwa, bo z Łańcuta do Rzeszowa jest zaledwie 18 km…
– Na pewno na początku jest ciężko, trzeba się tak zaklimatyzować. Jest inna hala, inne kosze, więc trzeba się wdrożyć w treningi w innych okolicznościach. Na pewno potrzeba jeszcze trochę czasu, żeby też pełni taktykę zrozumieć, ale jest pozytywnie. Udało się wygrać pierwszy mecz, więc oby tak dalej.
– Po ostatnim meczu w Łańcucie przeciwko zespołowi z Opola widać było smutek na pana twarzy. Zastanawiał się pan co dalej?
– W tamtym momencie było wiadomo, iż już raczej wyląduję w Resovii. Było mi może trochę przykro, iż nie wszedłem w tym ostatnim meczu. Wydaje mi się, iż może głównie przez to. Tak naprawdę wiedziałem już wtedy, iż na 99 procent będę w Rzeszowie, więc nie było tak, iż tamten mecz przeważył o zmianie klubu.
– Zespół z Rzeszowa bardzo potrzebował centra, więc można liczyć, iż Mateusz Kulis dostanie znacznie więcej minut gry niż było to w Łańcucie, gdzie był pan zmiennikiem Birama Faye..
– W tym debiucie z Tychami akurat problemy z faulami się wdały, ale też wiadomo, iż to początek. Tak naprawdę im dłużej będę tutaj trenował, tym będzie na pewno lepiej. Przede wszystkim ta gra będzie zdecydowanie mądrzejsza. Mam nadzieję, iż kolejne mecze też będą takie, iż będziemy wygrywać.
– Mecz z GKS-em Tychy poza początkiem układał się po waszej myśli.
– Ogólnie był to ciężki mecz. Na pewno można powiedzieć, iż był bardzo dynamiczny, a do tego z pewnością też fizyczny. Oczywiście bardzo ważna była mądra gra. Wydaje mi się, iż na początku może za bardzo na luzie podeszliśmy do tego meczu. Chcieliśmy po prostu spełniać założenia i grać w koszykówkę. Nagle wkradł się jeden, za chwilę drugi i trzeci błąd i tak naprawdę trzeba było gonić mądrą koszykówką. Spokojnie się ustawić, oddać rzut o ile tego było trzeba, walczyć na zbiórce. Właśnie taką walką wygraliśmy.
– Można powiedzieć, iż już w pierwszej połowie wypracowaliście sobie w miarę bezpieczny dystans, którego rywale mimo kilku zrywów nie potrafili zniwelować.
– Tutaj akurat jeżeli chodzi o prowadzenie w meczu, to nie ważne czy wygrywa się dziesięcioma, piętnastoma czy dwudziestoma punktami, trzeba zachować koncentrację. Tychy zrobiły run i był moment, iż było nam wtedy trochę ciężko, ale każda kolejna dobra, pozytywna akcja nas napędzała do przodu. Było widać, iż zarówno kibice, jak i cała ławka jak nam pomagali. Naprawdę dziękuję za to, iż tyle osób przyszło i nas dopingowało.
– Kolejny mecz domowy rozegracie na Podpromiu. Nie będzie to dla pana jednak pierwszy kontakt z tą halą bo z Muszynianką Sokołem Łańcut ograliście właśnie obecny pana klub bardzo wysoko, choć nie dane było panu zagrać…
– Tak naprawdę to nie będzie robiło mi różnicy bo parę sezonów już gram. Występowałem przy pełnej hali w Wałbrzychu, a wiadomo jaka tam jest gorąca atmosfera. Były derbowe mecze w Starogardzie gdzie hala też była wypełniona po brzegi. Takie większe obiekty na pewno mnie nie przerażają będę chciał po prostu dać z siebie wszystko, może choćby bardziej mnie to zmotywuje.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Przełamanie OPTeam Energia Polska Resovia. Będą jeszcze kadrowe zmiany… (ZDJĘCIA)