Personel Szpitala Powiatowego uczcił pamięć Tomasza Soleckiego, ortopedy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zamordowanego w trakcie pracy.
Fakty Oświęcim w środę w samo południe przybyły na oddział dziecięcy. Lekarze i pielęgniarki, ale także rodzice małych pacjentów minutą ciszy uczcili pamięć zabitego przez pacjenta medyka.
Od chwili zabójstwa Tomasza Soleckiego przez media przetacza się dyskusja, jak chronić tych, którzy udzielają pomocy, leczą i ratują życie pacjentów, przed agresją sfrustrowanych jednostek, często będących pod wpływem alkoholu i narkotyków.
„Nie wiem, dlaczego w naszym społeczeństwie jest tyle agresji. Widać ją chociażby na drogach podczas prowadzenia samochodu. Ale niektórzy choćby zakupy robią z agresją. To niesłychane i niezrozumiałe, całkowicie wymknęło się spod kontroli” – mówi nam Edward Piechulek, dyrektor Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu.
Przypomniał też przypadek lekarza dentysty, który wylewał wiadra pomyj na powiatową lecznicę, wysyłał pisma informując o morderstwach na masową skalę podczas pandemii covid. Sąd uznał go za winnego, ale nie orzekł kary. A jeżeli kara nie jest nieuchronna, hejterzy i agresorzy czują się całkowicie bezkarni.
„Potem dochodzi do takich tragedii, jak w Krakowie, gdzie zginął lekarz, jak w Gdańsku, gdzie mowa nienawiści doprowadziła do śmierci prezydenta Pawła Adamowicza” – dodaje dyrektor.
W oświęcimskim szpitalu z agresją najczęściej spotyka się personel szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR) i wyjazdowych zespołów ratownictwa medycznego (ZRM), czyli pogotowia ratunkowego.
Trzeba jednak stwierdzić, iż to nie pacjenci są agresorami, ale członkowie ich rodzin. To oni się awanturują, grożą i rzucają nazwiskami mniej lub bardziej znanych osobistości.
„Spotkałem się z naszym personelem medycznym na SOR i po dwóch godzinach dyskusji stwierdziłem, iż ci wszyscy ludzie po prostu boją się rodziny, boją się pacjenta. Kurczę, jak mamy udzielać pomocy, kiedy się boimy pacjentów i rodziny? Oczywiście, iż agresja wobec medyków to jest patologia, ale jest i stanowi problem” – tłumaczy Edward Piechulek.
Dyrektor szpitala nie jest entuzjastą pomysłu postawienia na oddziale ratunkowym ochroniarzy.
„Są takie propozycje, ale w takim razie dlaczego tylko na SOR? Atak w Krakowie był w poradni. To co, mamy obstawić wszystkie poradnie i oddziały ochroniarzami ubranymi od stóp do głów na czarno, z pistoletami, z pałkami, w hełmach? Jesteśmy od leczenia, od pomagania chorym, a nie organizowania systemu ochrony. Nie tędy droga. Musimy wrócić do normalności, w której pacjent będzie miał respekt i szacunek do personelu medycznego” – kończy dyrektor Edward Piechulek.