Mężczyzna masturbował się w autobusie w Katowicach. Usiadł obok młodej dziewczyny. To ten sam, który zaczepiał kobietę przy dworcu. Pojawiają się nowe informacje na temat 31-latka, który za cel obiera kobiety m.in. w Katowicach.
Masturbował się w autobusie
Kilka dni temu opisywaliśmy historię pani Kariny, która była napastowana przez odurzonego mężczyznę, ubranego w piżamę. Przyczepił się do niej w centrum Katowic.
„Groził, iż o ile nie pójdę z nim, to coś mi zrobi. Jakiekolwiek próby go zgubić okazały się nieskuteczne, dosłownie 'przykleja’ się do swojej ofiary i próbuje się jak najmocniej zbliżyć do twarzy” – opisywała pani Karina.
Udało się jej dotrzeć do pracy, a mężczyznę ostatecznie ujęli ochroniarze. Ten w końcu trafił do izby wytrzeźwień, a później do szpitala. Sprawę przejęli kryminalni z Katowic. Do pani Kariny zaczęły się zgłaszać inne kobiety, które miały pecha spotkać na swojej drodze 31-latka.
„Jak ja to zobaczyłam, to mnie sparaliżowało”
Jedną z nich była 23-letnia Natalia. Młoda kobieta spotkała mężczyznę 2 marca w autobusie z Chorzowa do Katowic.
„Wsiadłam do autobusu w Chorzowie, usiadłam sobie na tylnym siedzeniu. Pan siedział razem ze mną, na takiej czwórce, siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Wokół było dosyć dużo ludzi. Pan był w takiej piżamie szpitalnej, wyglądał jakby uciekł ze szpitala. Zaczął się onanizować” – mówi w rozmowie z InfoKatowice.pl młoda kobieta. Mężczyzna wsadził ręce w spodnie i zaczął wykonywać niepozostawiające wątpliwości ruchy.
„Jak ja to zobaczyłam, to mnie sparaliżowało, zwłaszcza iż się spoglądał na mnie” – mówi 23-latka.
Młoda kobieta gwałtownie się przesiadła. Wysiadła na ulicy Chorzowskiej. Podobnie zrobił onanista, udał się w stronę ulicy Sokolskiej.
Kobieta, jak nas poinformowała, zgłosiła sprawę na 112, podkreślając, iż mężczyzna wyglądał jakby uciekł ze szpitala. „Moje zgłoszenie chyba nie zostało potraktowane poważnie” – mówi.
40 minut czekała na przyjazd policji, ale jak zaznacza, nie doczekała się. Ostatecznie sprawę zgłosiła na komisariat na ulicy Stawowej, wcześniej jednak zobaczyła post w sieci zamieszczony przez panią Karinę, która opublikowała wizerunek napastnika. To był ten sam mężczyzna.
Sprawą zajmuje się teraz katowicka policja.