Michał Piszko: Jeden rok to za krótko [wywiad]

3 godzin temu
Zdjęcie: foto Archiwum


Co się udało, a czego nie udało się zrobić przez rok, jaki minął od powodzi?

Przede wszystkim podstawowe rzeczy związane z uprzątnięciem skutków powodzi, czyli przede wszystkim śmieci, przywrócenie komunikacji w ciągach pieszych i jezdnych. Poza tym przygotowaliśmy dużą liczbę dokumentacji technicznych i pozyskaliśmy pieniądze rządowe na odbudowę.

Na ten moment otrzymaliśmy ponad 113 mln zł w ramach różnego rodzaju subwencji i dotacji z Ministerstwa Sportu, Edukacji, z MSWiA...

Czy Kłodzko wydaje te popowodziowe pieniądze, czy gromadzi je na lokatach bankowych?

Na samym początku część środków trafiła na lokatę, ale jak tylko udało się nam pozyskać wykonawców to te pieniądze od razu poszły na poszczególne popowodziowe zadania. Czego się nie udało? Na pewno przyspieszyć procesów rewitalizacyjnych, chodzi np. o rewitalizację wyspy Piasek i remonty ulic Grottgera i Daszyńskiego.

We wrześniu, a więc rok po powodzi, ogłosiliśmy przetarg na remont tych ulic. To opóźnienie wynikło między innymi z koniecznych uzgodnień z konserwatorem zabytków. W ciągu roku nie da się odbudować wszystkiego, co zniszczyła woda.

Trzeba też pamiętać, iż realizacja wszystkich zadań naraz spowodowałaby paraliż komunikacyjny w centrum miasta. Tak jak wcześniej już mówiłem, proces odbudowy miasta po powodzi zajmie ok. 5–6 lat.

Czy przez powódź nie udało się zrobić czegoś, co było zaplanowane na ten rok?

Modernizacji ratusza. Dopiero teraz rozstrzygnęliśmy przetarg na wyłonienie wykonawcy. I to jest ta najważniejsza inwestycja, która się opóźniła. Poza tym remonty ulic Sienkiewicza i Grunwaldzkiej zostały przesunięte na następne lata.

Część dolna ul. Grunwaldzkiej zostanie wyremontowana w przyszłym roku. Do tego dojdzie ul. Łużycka. Za to w ciągu miesiąca zakończymy remont ul. Dworcowej, realizowany wspólnie z Wodami Polskimi.

A od strony ludzkiej jak to wygląda? Co mówią sami powodzianie, czy czują się zaopiekowani?

Duża część na pewno tak. Oczywiście są i tacy, którzy uważają, iż tak nie jest. Chodzi na przykład o ludzi, którym odmówiono wypłaty świadczeń do 200 tys. zł na remonty mieszkań i domów, albo nie wypłacono im satysfakcjonujących kwot.

Obecnie toczy się wiele spraw w Samorządowym Kolegium Odwoławczym, które dotyczą tych świadczeń. Kilka osób odwołało się już choćby do sądów administracyjnych. Sąsiad obok dostał 100 tys. zł, ta niezadowolona osoba dostała 90 tys. zł.

O tego typu spory chodzi. jeżeli chodzi o ul. Chełmońskiego ten proces się przedłuża, ale ci powodzianie mają gdzie mieszkać, mają dach nad głową. Część z nich mieszka w lokalach komunalnych przy ul. Letniej. Wody Polskie muszą teraz przeprowadzić procedurę wywłaszczenia...

Jaka jest zatem przyszłość ul. Chełmońskiego?

Obecnie realizowane są tam jedynie prace przy murze oporowym przy rzece. Na tej ulicy zostanie jeden dom na samej górze, który nie został zalany. Reszta zostanie wyburzona. Co tam powstanie? Ciągi spacerowe, ścieżka rowerowa plus miejsca parkingowe.

Jest początek października i dalej nie wiemy, czy, a jeżeli tak, to gdzie zostaną wybudowane zbiorniki retencyjne.

Rzeczywiście to miało się wyjaśnić pod koniec września. Zespół prof. Zaleskiego miał to określić. Konsultacje były prowadzone od lutego tego roku. Dla mnie to jest kluczowe. Nie wyobrażam sobie przyszłości Kłodzka bez kolejnych zbiorników retencyjnych.

Musi być czynna ochrona przeciwpowodziowa, bo tego typu kataklizmy będą się powtarzać coraz częściej. Dlatego uważam, iż decyzje w sprawie zbiorników powinny zapaść jak najszybciej. To trudny społecznie temat, bo wiąże się z wywłaszczeniami.

Musimy jednak położyć na szali dobro większości. Może należałoby wprowadzić w tej sprawie specustawę, która regulowałaby kwestię wywłaszczeń.

Idź do oryginalnego materiału