Michalinka: Kura to nie kula

goniec.net 2 dni temu

Wiem, wiem, iż często nic na to nie poradzą, ci którzy mają wady wymowy. Bardzo mnie szyderstwo z wad wymowy denerwuje, bo od razu wystawia tych z wadą na poniżenie. Jakoś nikt nie szydzi z nieprawidłowego wymawiania głoski ‘r’. Czyli takie nieprawidłowe wymawianie głoski ‘r’ jest ok? No jest, tak jak i niepotrzebne wrzaski i skrzeczący głos niektórych. Zresztą takie ‘r’ może być wadą wymowy nazywaną rotacyzmem, albo też wyróżnikiem statusu społecznego, i wtedy jest to reranie. Zauważyliście jak wiele osób z pewnych grup, mówi ‘rrrr’, zamiast ‘r’? No właśnie coś na ten temat wiem, bo aż do komunii świętej (czyli miałam 8 lat) nie potrafiłam wymówić ‘r’. Ileż ja to się namęczyłam, kiedy to na strychu, żeby nikt mnie nie słyszał, próbowałam wymówić ‘kura’. A tu nic tylko ‘kula i kula’. W końcu wzięłam się na sposób. Podzieliłam wyraz na sylaby, i to krótkie ‘kur’ zaczęło mi się udawać. Proste nie? Już wtedy byłam takim sprytnym dzieckiem. No i ćwiczyłam na tym strychu, kur, kur, kur, z adekwatnym akcentem na końcowe ‘r’. Co za radość, co za wzlot. Już się ze mnie nie będą śmiać, ani w szkole, ani w rodzinie, ani na religii. Ale zrobił się problem, bo mnie ojciec podsłuchał, jak mówiłam donośnie i radośnie ‘kur’, a kończyłam cichym ‘a’. Więc ojciec nasłuchujący na dole schodów słyszał tylko radosne kur, kur. I powtarzane jeszcze raz – głośniej – kur, kur, kur.

Biedny człowiek, w zapracowaniu, choćby nie zauważył, iż jego najmłodsze dziecko nie umie wymówić ‘r’. No ale słyszał co słyszał, więc poleciał do matki (swojej i mojej) i zrobili naradę rodzinną. Ustalili, iż musiałam się tego kur od kogoś nauczyć na podwórku, bo przecież nie w szkole, ani na religii. prawdopodobnie od Haciula (przezwisko, prawdziwego imienia nia znam), który się koło mnie kręcił podczas zabaw, a w szkole zjadał moje śniadanie.
Rada w radę, postanowili dowiedzieć się (czyli podsłuchać lepiej) więcej. Cała trójka zaczęła cichutko skradać się po schodach na strych. Im byli wyżej tym wyraźniej słyszeli, to czego słyszeć nie chcieli: kur, kur, kur. Już przed ostatnim schodkiem usłyszeli ‘a’, ale zinterpretowali to jako osobny wyraz, czyli, iż mówiłam (i powtarzałam) ‘kur’ ‘a’. Tak jakbym się czemuś dziwiła. Wparowali na strych z oburzeniem. Z tego wszystkiego się rozpłakałam. jeżeli już, to oczekiwałam, iż mnie pochwalą, za piękną wymowę ‘r’.
A tu co usłyszałam?

– Dziecko co ty wygadujesz, od kogo się tego nauczyłaś, tak nie wolno,
Zgłupiałam zupełnie i od wtedy nie ufam oczekiwaniom ludzi. No bo jak to? Najpierw się śmieją, bo nie umiem powiedzieć ‘r’, a jak się sprytnie nauczę, to zamiast się cieszyć to krzyczą na mnie. Trochę to zajęło, zanim babcia się wszystkiego na boku dowiedziała. I co myślicie, iż to był szczęśliwy koniec? A gdzież tam. Tym razem dostałam burę, za to iż ukrywałam na strychu moje ćwiczenia z wymową ‘r’. Wtedy to się przekonałam, iż czasem to i tak, i tak niedobrze. Za to mój kumpel z podwórka Haciul, sprawił mi miłą niespodziankę, wyznając, iż nie lubi tego moje wyuczonego wymawiania ‘kura’. Od tego czasu jak dawałam mu moje śniadanie w szkole, mówiliśmy do siebie ‘kula’. I nikt nie wiedział o co nam chodziło. I dobrze.

[email protected], Toronto, 14 września, 2025

Idź do oryginalnego materiału