Minął miesiąc od wejścia w życie unijnych przepisów o ekoprojekcie. Pierwsze efekty są widoczne gołym okiem – niektóre modele zniknęły z półek, ceny poszły w górę, ale konsumenci dostają coś, o czym wcześniej mogli tylko marzyć.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
23 czerwca, dokładnie miesiąc po rewolucyjnych zmianach w europejskich przepisach dotyczących telefonów, rynek technologiczny wciąż się dostosowuje do nowej rzeczywistości. Rozporządzenie Komisji Europejskiej o ekoprojekcie, które obowiązuje od 20 czerwca, już teraz pokazuje swoje pierwsze konsekwencje. W sklepach pojawiają się nowe etykiety, niektóre modele telefonów zniknęły z oferty, a producenci intensywnie przekonują klientów do zalet swoich „ulepszeń”.
Pierwsze oznaki zmian w sklepach
Spacer po europejskich sklepach z elektroniką ujawnia natychmiastowe skutki nowych regulacji. Najwidoczniejsza zmiana to pojawienie się kolorowych etykiet energetycznych na opakowaniach telefonów. Wyglądają znajomo – dokładnie jak te na pralkach czy lodówkach – ale informacje na nich to prawdziwa rewolucja dla branży mobilnej.
Po raz pierwszy w historii kupujący może sprawdzić na pierwszy rzut oka, ile cykli ładowania wytrzyma bateria telefonu, jak bardzo urządzenie jest odporne na upadki i – co najważniejsze – jak łatwo będzie je naprawić. Klasa naprawialności od A do E to absolutna nowość, która może zmienić sposób podejmowania decyzji zakupowych.
Równie znacząca zmiana dotyczy dostępności modeli. Kilka budżetowych telefonów zniknęło z europejskiej oferty, prawdopodobnie dlatego, iż nie spełniały nowych standardów wytrzymałości. Producenci woleli wycofać te urządzenia niż inwestować w kosztowne przebudowy dla stosunkowo małego segmentu rynku.
Baterie, które naprawdę wytrzymują
Nowe przepisy ustanawiają bezwzględny standard: akumulator musi zachować minimum 80 procent swojej pojemności po 800 pełnych cyklach ładowania. To oznacza, iż telefon używany codziennie powinien działać wydajnie przez co najmniej dwa lata intensywnego użytkowania, a często znacznie dłużej.
Dodatkowym wymogiem jest wbudowana funkcja ograniczająca ładowanie do 80 procent pojemności. Użytkownicy mogą ją włączyć dobrowolnie, aby przedłużyć żywotność baterii kosztem nieco krótszego czasu pracy na jednym ładowaniu. To rozwiązanie, które wcześniej oferowali tylko niektórzy producenci, teraz staje się standardem w całej Europie.
Przepisy idą jeszcze dalej, wymagając od telefonów podstawowej odporności na wodę i kurz. Każde urządzenie musi wytrzymać zachlapanie słodką wodą i kontakt z cząstkami większymi niż jeden milimetr. Dla wielu użytkowników oznacza to spokojniejsze korzystanie z telefonu w deszczu czy na plaży.
Test na 45 upadków staje się rzeczywistością
Najbardziej brutalnym wymogiem nowych przepisów jest test odporności na upadki. Każdy telefon wprowadzany na europejski rynek musi przetrwać 45 kolejnych upadków z wysokości jednego metra bez utraty funkcjonalności. To nie pojedyncze „nieostrożności”, ale systematyczne sprawdzanie, czy telefon rzeczywiście wytrzyma codzienne użytkowanie.
Ekrany muszą osiągnąć twardość minimum 4 w skali Mohsa, co czyni je odpornymi na zarysowania przez większość przedmiotów spotykanych na co dzień. Ten standard wyklucza niektóre rozwiązania plastikowe, zmuszając producentów do stosowania bardziej wytrzymałych materiałów.
Pierwsze testy konsumenckie pokazują, iż telefony spełniające nowe normy rzeczywiście lepiej radzą sobie z przypadkowymi upadkami i zarysowaniami. To może znacząco ograniczyć konieczność korzystania z etui ochronnych czy folii na ekran.
Pięcioletnie wsparcie zmienia reguły gry
Rewolucja dotyczy także oprogramowania. Producenci muszą teraz gwarantować aktualizacje systemu operacyjnego i poprawki bezpieczeństwa przez minimum pięć lat od zakończenia sprzedaży danego modelu. To fundamentalna zmiana dla firm, które dotychczas porzucały swoje produkty po roku czy dwóch.
Dla konsumentów oznacza to spokojniejsze korzystanie z telefonu przez wiele lat. Urządzenie kupione dziś będzie otrzymywało poprawki bezpieczeństwa co najmniej do 2029 roku, a często dłużej. To szczególnie ważne w kontekście rosnących zagrożeń cybernetycznych i potrzeby ochrony danych osobowych.
Niektórzy producenci, jak Samsung, już wcześniej oferowali siedmioletnie wsparcie dla najdroższych modeli. Teraz jednak pięcioletni standard staje się obowiązkowy dla wszystkich urządzeń, niezależnie od ceny czy segmentu rynkowego.
Części zamienne w tydzień, nie w miesiące
Nowe przepisy rewolucjonizują także rynek napraw. Producenci muszą zapewnić dostęp do kluczowych części zamiennych w ciągu 5 do 10 dni roboczych od złożenia zamówienia. Dodatkowo komponenty te muszą pozostać dostępne przez siedem lat od zakończenia sprzedaży modelu.
To koniec z sytuacjami, gdy dwuletni telefon trafiał do kosza z powodu braku dostępności jednego podzespołu. Ekrany, baterie, aparaty, gniazda ładowania – wszystkie najważniejsze elementy muszą być dostępne dla serwisów naprawczych przez lata po zakupie urządzenia.
Zmiany te mogą pobudzić rynek niezależnych serwisów, które dotychczas miały ograniczony dostęp do oryginalnych części zamiennych. Większa konkurencja w segmencie napraw może przełożyć się na niższe koszty serwisu dla konsumentów.
Ceny idą w górę, ale oszczędności rosną
Pierwszym widocznym skutkiem nowych przepisów jest wzrost cen telefonów w segmencie budżetowym i średnim. Producenci muszą pokryć koszty dodatkowych testów, lepszych materiałów i gwarancji długoterminowego wsparcia. Te wydatki nieuchronnie przekładają się na ceny detaliczne.
Paradoksalnie jednak telefony mogą okazać się tańsze w dłuższej perspektywie. Urządzenie służące pięć lat zamiast dwóch to znacząca oszczędność, choćby jeżeli jego cena początkowa wzrosła o kilka set złotych. Dodatkowo łatwiejsza naprawialność oznacza, iż drobne uszkodzenia nie będą już wymuszały zakupu nowego telefonu.
Rynek wtórny też się zmienia. Trzyletnie telefony z gwarancją wsparcia systemu przez kolejne dwa lata i sprawną baterią zachowują znacznie wyższą wartość odsprzedaży. To tworzy zdrowy ekosystem używanych urządzeń, które pozostają funkcjonalne przez wiele lat.
Europa narzuca standardy światu
Nowe rozporządzenie to kolejny dowód regulacyjnej siły Unii Europejskiej na globalnym rynku technologicznym. Po zmuszeniu Apple’a do przejścia na porty USB-C i wprowadzeniu RODO, Bruksela ponownie udowadnia, iż może narzucać standardy największym korporacjom świata.
Efekt „brukselski” powoduje, iż zmiany wprowadzone dla europejskiego rynku często rozprzestrzeniają się na inne regiony. Producenci rzadko tworzą zupełnie różne wersje swoich urządzeń dla różnych kontynentów, więc standardy UE mogą stać się de facto normą globalną.
Przepisy wpisują się w szerszą unijną strategię gospodarki cyrkularnej, która ma ograniczyć odpady elektroniczne i wydłużyć cykl życia produktów. Pierwszy miesiąc obowiązywania przepisów pokazuje, iż cel ten może zostać osiągnięty, choć kosztem wyższych cen początkowych.
Co kupować w nowej erze
Miesiąc doświadczeń z nowymi przepisami pozwala na pierwsze wnioski dla konsumentów. Warto zwracać uwagę na etykiety energetyczne – klasa A w kategorii efektywności energetycznej i naprawialności to gwarancja długotrwałego użytkowania. Wysokie oceny odporności na upadki oznaczają mniejsze ryzyko kosztownych napraw.
Szczególnie interesujące są deklaracje producentów dotyczące wsparcia oprogramowania. Firmy, które już wcześniej oferowały długie wsparcie, zyskują przewagę konkurencyjną. Te, które musiały dostosować się do nowych wymogów, czasem mają problemy z przekonaniem klientów do wyższych cen.
Pierwszy miesiąc funkcjonowania nowych przepisów to dopiero początek zmian na europejskim rynku telefonów. Konsumenci otrzymują lepsze, trwalsze produkty, a producenci muszą myśleć długoterminowo o swoich urządzeniach. To może być początek prawdziwej rewolucji w podejściu do technologii mobilnych.
Źródła:
- Rozporządzenie Komisji (UE) 2023/1670 z dnia 16 czerwca 2023 r. ustanawiające wymogi dotyczące ekoprojektu dla telefonów
- EUR-Lex – Oficjalny portal prawa Unii Europejskiej
- Komisja Europejska – monitoring wdrażania rozporządzenia ekoprojektu
- Obserwacje rynkowe z lipca 2025 roku
- Analiza zmian w ofercie sklepów elektronicznych w UE