Cmentarz przycerkiewny, początkowo grekokatolicki, pojawia się już w źródłach z pierwszej połowy XVII wieku. Po 1875 roku stał się cmentarzem prawosławnym, a ostatnie pochówki datowane są na lata 40. XX wieku. Zarządcą cmentarza jest parafia prawosławna pw. św. Mikołaja w Tomaszowie Lubelskim, której proboszczem jest ks. Dariusz Wasiluk.Mało kto wiedział o istnieniu tego miejsca, tym bardziej iż z drogi, nieopodal której się znajduje, cmentarz był niewidoczny. Skrywały go drzewa, krzewy bzu i inne chaszcze.– Przypominał „Tajemniczy ogród” z powieści Frances Burnett. Pierwszy raz przedzieraliśmy się przez niego jak przez dżunglę – wspomina Ewa Nawrot, prezes Stowarzyszenia Arka-Tyszowce.Mówi, iż choć jest mieszkanką gminy Tyszowce od urodzenia i pochodzi z sąsiedniej wsi, nie miała pojęcia o istnieniu tego cmentarza. Rok temu o nim powiedział jej Robert Horbaczewski, regionalista i autor książek o Tyszowcach.PRZECZYTAJ TEŻ: Gm. Lubycza Król.: Nagrobek księżnej Karoliny Woronieckiej częściowo odratowany. Co dalej z nim będzie?– Po rozmowie z Robertem wspólnie napisaliśmy projekt, aby otrzymać grant umożliwiający nam posprzątanie cmentarza i poznanie jego historii. Zaciekawiły nas opowieści mieszkańców Mikulina, którzy jeszcze od czasu do czasu zaglądali na cmentarz i zapalali na niektórych grobach znicze – dodaje Ewa Nawrot.Stowarzyszenie Arka-Tyszowce otrzymało ponad 9 tys. zł w ramach projektu „Pogranicze Pamięci – lokalne działania dla wspólnego dziedzictwa”, za które m.in. zakupiono narzędzia potrzebne do porządkowania. Sam sprzęt nie przyniósłby efektu bez rąk do pracy. Z pomocą przyszli członkowie stowarzyszenia oraz kilku mieszkańców Mikulina, m.in. członkowie Koła Gospodyń Wiejskich z Mikulina: rodzina Sołdaczuków, Adam Maj, Henryk Adamczuk, Jolanta Chmielewska i Bogumiła Piskorz.Wiosną będzie wyjątkowo pięknie– Rosły tam samosiejki drzew, czarnego bzu, akacjowców, dużo lilaka, kilka powalonych drzew tarasowało drogę, a wszystko było obrośnięte barwinkiem, pod którym kryło się wiele niespodzianek, m.in. w postaci nagrobków – wylicza prezes Arki-Tyszowce.Wolontariusze poświęcili tydzień na sprzątanie. Odsłonili bramę cmentarza, skosili wysoką trawę i pokrzywy, wycięli krzaki i samosiejki, które w przyszłości mogłyby rozsadzić płyty nagrobne, oraz pocięli zmurszałe drzewa. Zostawili krzaki róż i bzu, które wiosną będą pięknie wyglądać. Już teraz wyobrażają sobie, jak barwinek się odbuduje i stworzy zielony dywan, jednocześnie powstrzymując wyrastanie chwastów.– Cmentarz jest naprzeciwko mojego rodzinnego domu. Wychowaliśmy się na nim, bawiliśmy się tam w chowanego... – wspomina Mirosław Sołdaczuk, sołtys Mikulina i jeden z wolontariuszy.PRZECZYTAJ: Wszystkich Świętych w Tyszowcach. Odwiedzający cmentarz zablokowali samochodami bramy OSP! [ZDJĘCIA]Przetrwało osiem nagrobkówJeśli pamięć go nie myli, w 1967 roku wokół cmentarza ustawiono ogrodzenie. Mirosław Sołdaczuk mówi, iż kiedyś była tam też cerkiew. Robert Horbaczewski podaje, iż zburzono ją w 1938 roku po wojnie podczas akcji rewindykacyjno-polonizacyjnej. Tych i innych historycznych ciekawostek regionalista przekazał mieszkańcom podczas spaceru po cmentarzu oraz prelekcji zorganizowanej w ramach części edukacyjnej projektu Stowarzyszenia Arka-Tyszowce. Wykonał też inwentaryzację i opisał istniejące do dziś nagrobki. Zachowało się ich kilka – jedynie osiem. Wśród nich grób starosty cerkiewnego Iwana Grigoriewa Bardyki, zmarłego 31 sierpnia 1899 roku w wieku 52 lat.– Kiedyś starosta cerkiewny był osobą bardzo poważaną we wsi. Był kimś znacznie ważniejszym od kościelnego – mówił podczas prelekcji Robert Horbaczewski.Na innym, częściowo zachowanym nagrobku z motywem całunu i otwartej księgi wyryto inskrypcję: „Tu spoczywają prochy Andrieja Jakentiewa Biełoszewicza, zmarłego 18 maja 1903 r. w wieku 25 lat. Ten pomnik postawili rodzice Grigorij i Tatiana Biełoszewicz swemu ukochanemu synowi Andriejowi w 1904 r.” (w tłumaczeniu na polski).PRZECZYTAJ: Tyszowce: Kwesta się udała. Wyremontują nagrobek ostatniego dziedzica PrzewalaW Mikulinie spoczywa także Anton Grzegorzewicz Białoszewicz, który zmarł w wieku 19 lat, 28 maja 1900 roku. Pochowana jest tu również Kateryna Biegun Białoszewicz – żyła 38 lat, a zmarła 23 października 1900 r.Na kolejnej ocalałej płycie nagrobnej po przetłumaczeniu można przeczytać: „Ten pomnik postawiła Anna Szyikowa swojej córce Katarzynie Moch, zmarłej w wieku 20 lat 23 maja 1897 r.” Bardzo zniszczona jest płyta nagrobna Julianny Sagan.Zachował się też grób Andrzeja Griegorjewa Soroki, zmarłego w wieku 52 lat, 25 października 1897 r., ufundowany przez jego żonę Elenę Sorokę. Groby Jewfimi Kutas, zmarłej 22 czerwca 1902 roku w 10. roku życia, oraz nagrobek z krzyżem z tabliczką z nazwiskiem Jan Suprun również przetrwały do dziś.Resztę artykułu przeczytasz pod zdjęciem.Grób Onisji Suprun. Dziewczynka zmarła tragicznie w wieku 4 lat. Fot. W. Dudek-RuszelStraszna śmierć– Przeważnie te dobrze zachowane groby stawiali bogaci ludzie. Kto był biedniejszy, stawiał tylko krzyż – mówi sołtys Mikulina.– Drewnianych krzyży musiało być tam wiele, ale do dziś przetrwały tylko dwa – dodaje Ewa Nawrot.Na żadnym z nich nie ma tabliczki. Jednak historię jednego z nich opisuje Elżbieta Sołdaczuk. Mówi, iż postawiono go symbolicznie ku pamięci Aleksa Supruna, który zginął w obozie (nikt nie potrafił podać, w którym). Krzyż wbito w ziemię obok malutkiego grobu, którego historię przekazało wiele osób.Pochowano tam urodzoną w 1936 roku Onisję Suprun, córeczkę Antoniny i Aleksa, która zmarła w 1940 roku.– Onisja miała 4 latka. Była z bratem w domu, a jej mama i babcia były na obrządku. Weszła na zapiecek i jej ubranie zajęło się ogniem. Zanim dorośli dobiegli z podwórza do domu, ogień poparzył ciało dziecka. Od tych poparzeń dziewczynka zmarła. Taką historię opowiadał jej brat, który mieszkał na Ukrainie i ostatnio był tu 10, może 15 lat temu. Przyjechał pierwszy raz sam, a drugi z kuzynami. Tłumaczył, iż jeżeli będziemy zapalać znicz, to na nasze święta Wielkanocne – opowiada Elżbieta Sołdaczuk. – Odkąd pokazano nam ten nagrobek, zaczęliśmy się nim interesować i zapalamy tam znicze. Weszło nam to w nawyk. choćby synowie, gdy wracają do domu, zaglądają tam – dodaje.Mówi też, iż do Mikulina regularnie przyjeżdża pan Władysław z Pruszkowa, dla którego Onisja była kuzynką, a Jan Suprun dziadkiem. Odwiedził te groby w ostatni długi weekend poprzedzający Święto Niepodległości. Podobno był zadowolony, iż cmentarz się zmienił, jest przejrzysty i zadbany.Resztę artykułu przeczytasz pod zdjęciem.Na ogrodzonym do dziś terenie kiedyś była też cerkiew. Zburzono ją w 1938 r. Nie został po niej choćby jeden kamień. Fot. W. Dudek-RuszelPRZECZYTAJ: Tyszowce: Czy w bufecie u Kalmuka będzie muzeum? Historyczny budynek ma szansę na nowe życieMieszkańcy Mikulina podkreślają, iż na cmentarzu chowani byli ludzie różnych wyznań: prawosławnego, grekokatolickiego i rzymskokatolickiego.– Znamy trochę historii z opowieści rodziców, dziadków i starszych. Kiedyś było tu dużo Ukraińców, ale po wojnie wyjechali na Ukrainę, a do nas przywieziono Polaków, kilka rodzin repatriantów. Cmentarz pozostał i leżą na nim także Polacy, niektórzy to potomkowie obecnych mieszkańców – mówi pani Bogumiła, podając za przykład ród Białoszewiczów.– Teścia rodzona siostra wyszła za mąż za jednego z Białoszewiczów. Ponieważ sami nie mieli dzieci, a rodzina teściów miała ich pięcioro, jednego syna, męża brata, oddali Białoszewiczom na wychowanie. Przed wojną musieli być bogatą rodziną – mieli tu sklep, który do dziś istnieje – opowiada pani Bogumiła. Wspomina, iż przed pandemią na cmentarz przyjechała dalsza rodzina Białoszewiczów z Ukrainy. Matka kobiety, z którą rozmawiała pani Bogumiła, pochodziła właśnie z tego rodu.Wolontariusze i członkowie Stowarzyszenia Arka-Tyszowce zachęcają do odwiedzania cmentarza, który teraz jest już widoczny z szosy. Są dumni z tego, co udało się osiągnąć.– Dla kogoś to, co zrobiliśmy, może nic nie znaczyć, a dla nas to bardzo wiele, bo to nasza historia. Bez niej człowiek nie ma korzeni – podkreśla Michał Sołdaczuk, mąż pani Elżbiety i poprzedni sołtys Mikulina.