W powiecie bocheńskim żyje kilkanaście tysięcy osób z niepełnosprawnościami. O tym, jak wygląda ich codzienność, co udało się poprawić, a co wciąż wymaga zmian, w wywiadzie dla Bochnianin.pl mówi Mirosław Cibor z Fundacji Auxilium – organizacji od lat wspierającej osoby potrzebujące wsparcia.
Mirosław Cisak, Bochnianin.pl: – Jako osoba od lat zaangażowana w działania na rzecz osób z niepełnosprawnościami, jak pan ocenia ich codzienną sytuację w Bochni i w powiecie bocheńskim? Z danych wynika, iż z niepełnosprawnością żyje tu kilkanaście tysięcy osób – mniej więcej co dziesiąty mieszkaniec. Jak wygląda ich rzeczywistość? Z jakimi trudnościami wciąż się mierzą, a gdzie widać już pozytywne zmiany?
Mirosław Cibor, prezes zarządu Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym oraz Dzieciom i Młodzieży „AUXILIUM”: – W środowisku osób z niepełnosprawnościami nie ma już tak wyraźnej strefy ubóstwa jak kiedyś. Pod tym względem sytuacja zdecydowanie się poprawiła. Oczywiście zdarzają się przypadki skrajne – tam, gdzie występuje głęboka patologia, np. uzależnienie od alkoholu – ale to podobnie jak w innych środowiskach. Generalnie można powiedzieć, iż ubóstwo wśród osób z niepełnosprawnościami występuje dziś rzadko, chyba iż ktoś sam nie podejmuje żadnych działań i wchodzi w destrukcyjne schematy.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne, infrastrukturalne, widać coraz więcej pozytywnych zmian. Trzeba jednak pamiętać, iż wszystko zależy od rodzaju niepełnosprawności – inne bariery mają osoby poruszające się na wózkach, a inne niewidomi, słabowidzący czy seniorzy.
Jakie konkretne pozytywne zmiany zauważa pan w ostatnich latach?
– Coraz częściej w przestrzeni miasta pojawiają się udogodnienia – na przykład płytki z wypukłymi oznaczeniami przy przejściach dla pieszych czy sygnalizacja dźwiękowa, która ułatwia poruszanie się osobom niewidomym. Powstają też podjazdy dla osób na wózkach. Urząd Miasta ma zainstalowaną zewnętrzną windę, z której można korzystać, choć przydałoby się poprawić oświetlenie wewnątrz budynku – wystarczyłoby kilka dodatkowych żarówek, by wejście było jaśniejsze i bezpieczniejsze.
Co wciąż wymaga największej poprawy lub inwestycji?
– Wyzwaniem są wszystkie niedostosowane dla osób z niepełnosprawnościami budynki. Według mnie największe wyzwanie stoi przed Biblioteką. Ta instytucja powinna mieć nowy, przestronny i w pełni przystosowany budynek. To miejsce, w którym naprawdę wiele się dzieje, a w tej chwili osoba poruszająca się na wózku nie może w pełni z niego korzystać. To, moim zdaniem, przykład numer jeden spośród budynków użyteczności publicznej w Bochni, które są zupełnie niedostosowane. Myślę, iż w tej kwestii urzędnicy, radni i władze miasta mają jeszcze sporo do zrobienia.
Ważne jest także, by pamiętać o osobach z niepełnosprawnością przy okazji takich wydawałoby się prozaicznych historii jak toalety (mam na myśli np. te w i obok Oratorium). Nie jest to w porządku, iż osoby z niepełnosprawnością są wykluczone z korzystania z tych miejsc. To jest zwyczajnie przykre, iż jest tak wiele miejsc, które musimy chcąc nie chcąc omijać. Bocheńska hala widowiskowo-sportowa jest miejscem, w którym organizowane są wspaniałe mecze, byłoby świetnie, gdyby osoby na wózkach mogły oglądać je z górnej trybuny. Dla osób bez dysfunkcji może to się wydawać drobiazgiem, ale każdy człowiek chciałby mieć wybór miejsca, komfort i poczucie, iż nie jest kłopotem, a mile widzianym gościem/kibicem.
Wspominał pan już o dostępności kilku budynków oraz przestrzeni otwartej, np. przejść dla pieszych. Jak ogólnie ocenia pan poziom dostępności?
– pozostało dużo do zrobienia. Gdyby radni miasta i powiatu chodzili do pracy pieszo, z pewnością zauważyliby wiele niedogodności i mogliby się wiele nauczyć. Przykładem może być były burmistrz Wojciech Cholewa, który za swojej kadencji przeszedł się z centrum miasta na osiedle Jana i stwierdził, iż faktycznie konieczny jest remont deptaka za „ruskim rynkiem”. Kiedy zapytał mnie, jak podoba mi się jego miasto, odpowiedziałem, iż warto byłoby sprawdzić to samodzielnie, chodząc pieszo. Właśnie w taki sposób można złapać prawdziwą perspektywę i dostrzec, co jeszcze wymaga poprawy.
Czy mógłby pan podać inne przykłady miejsc, gdzie dostępność wciąż jest problemem?
– Planty Salinarne, choć świeżo po rewitalizacji, mają bardzo niewygodną nawierzchnię. Dla osób starszych, szczególnie gdy pada deszcz lub lekko przymrozi, jest to duże utrudnienie. Nowe schody po przeciwnej stronie fontanny, przy skrzyżowaniu, również są fatalne pod względem dostępności. Budynek parterowy, w którym w tej chwili mieści się PTTK, także jest kompletnie nieprzystosowany. Z kolei na pierwszym piętrze dawnego „Medyka” znajdują się biura Stowarzyszenia Kombatantów i Straży Miejskiej – dostęp do nich utrudniają kręcone schody. Podobnie wygląda sytuacja przy bocznym wejściu. Osoby niewidome również napotykają tam poważne trudności.
Z czego to wynika? Planty przecież dopiero co oddano do użytku – czy zabrakło konsultacji?
– jeżeli coś się projektuje, warto skonsultować to ze środowiskiem osób z niepełnosprawnościami. Niestety, takie konsultacje wciąż nie są standardem. Dobrym przykładem braku myślenia jest remont okolic dworca kolejowego w Bochni. Po drugiej stronie ulicy ustawiono betonowe murki, których przeznaczenie jest niejasne. Są nieczytelne, a osoby starsze lub niedowidzące potykają się o nie. Dochodzi do tego coraz większy problem z hulajnogami elektrycznymi, które tworzą dodatkowe zagrożenie. Wiele osób uważa, iż pani burmistrz powinna się tym zająć, bo obecna sytuacja jest naprawdę kłopotliwa.
Jakie może być rozwiązanie?
– Moim zdaniem powinien obowiązywać całkowity zakaz pozostawiania hulajnóg na chodnikach. Można natomiast tworzyć małe stacje lub parkingi, np. na trawnikach. Ponadto obecne przepisy stanowią, iż hulajnogi mogą poruszać się po chodnikach z prędkością zbliżoną do pieszych, jeżeli obok nie ma ścieżki rowerowej. Moim zdaniem to i tak zbyt liberalne podejście. Brakuje ścieżek rowerowych, a jazda ulicą jest często niebezpieczna, więc obecna sytuacja jest absurdalna.
Czy da się projektować przestrzeń tak, by pogodzić potrzeby różnych osób, choćby jeżeli czasem się wykluczają?
– Tak, da się. Każde środowisko musi jednak czasem zrobić pół kroku w tył. Chodzi o to, by nie trzymać się sztywnych zasad, tylko zachować umiar. Świat jest dla wszystkich, nie tylko dla osób na wózkach czy WWO. Każdy z nas ma jakieś ograniczenia. Nie da się dogodzić wszystkim, ale można szukać kompromisów. Warto pamiętać, iż z biegiem lat każdy z nas może znaleźć się po drugiej stronie – to tylko kwestia czasu. Dziś ktoś jest sprawny, a jutro może potrzebować pomocy. Dlatego trzeba patrzeć na wszystko z empatią i zrozumieniem.
Wspomniał pan, iż w środowisku osób z niepełnosprawnościami praktycznie nie ma już ubóstwa, bo poprawiła się sytuacja finansowa. Z czego to wynika? Co miało na to największy wpływ?
– w tej chwili funkcjonuje projekt „Asystent osobisty osoby z niepełnosprawnością”, a także programy dofinansowujące prowadzenie gospodarstwa domowego. To bardzo dobre rozwiązania, dzięki którym osoby z niepełnosprawnościami mogą uzyskać środki finansowe, zatrudnić pomoc i otrzymać realne wsparcie w codziennym funkcjonowaniu. Mamy też świadczenie 800+, różne dodatki, renty.
Poza tym osoby z niepełnosprawnościami mogą podejmować pracę zawodową, chyba iż ktoś przyzwyczaił się do życia wyłącznie z samych świadczeń. W tym zakresie jest jednak jeszcze sporo do zrobienia – szczególnie jeżeli chodzi o aktywizację zawodową i zachęcanie do pracy. Rynek pracy jest w tej chwili bardziej otwarty, a sytuacja sprzyja zatrudnianiu osób z niepełnosprawnościami, bo państwo dofinansowuje ich wynagrodzenia. Dzięki temu pracodawcy mają wymierną korzyść z zatrudnienia takich osób – oczywiście pod warunkiem, iż są one gotowe i chętne do pracy.
Czy osobom z niepełnosprawnościami łatwo jest dziś znaleźć pracę?
– jeżeli osoba z niepełnosprawnością nie jest roszczeniowa i naprawdę chce pracować, to taką pracę znajdzie. Natomiast jeżeli ma wygórowane oczekiwania, może napotkać trudności. Rynek pracy jest dziś rynkiem pracownika, ale trzeba pamiętać, iż pracodawca zatrudnia po to, by zarobić, więc czasem interesy obu stron mogą się ścierać. o ile jednak ktoś jest otwarty, realistycznie ocenia swoje możliwości i naprawdę chce pracować, ofert jest dużo.
Rozmawialiśmy już o barierach architektonicznych. A z jakimi innymi wyzwaniami mierzą się na co dzień osoby z niepełnosprawnościami? Czy częściej spotykają się z życzliwością, czy raczej z obojętnością otoczenia?
– Społeczeństwo chyba już dojrzało do obecności osób z niepełnosprawnościami. Na pomoc można zwykle liczyć – ktoś idący z laską czy poruszający się na wózku niemal zawsze otrzyma wsparcie. Świadomość społeczna wzrosła, ludzie są bardziej wyczuleni i pomocni. Wciąż jednak warto poprawiać edukację w tym zakresie w szkołach. pozostało sporo do zrobienia, a rola wolontariatu wymaga wzmocnienia. Jest wielu naprawdę fajnych, zaangażowanych młodych ludzi, ale przez cały czas spotyka się sporo ignorancji, nad którą można popracować – zwłaszcza w relacjach szkoła-rodzice. Na szczęście jest przestrzeń i możliwości, by to poprawić.
Czy w pana ocenie osoby z niepełnosprawnościami są dziś wystarczająco widoczne w życiu społecznym i publicznym miasta?
– Myślę, iż osiągnęliśmy etap, w którym potrzeby osób z niepełnosprawnościami wyraźnie wzrosły. Chodzi nie tylko o podstawowe wsparcie, ale także o dostęp do kultury, sportu i rekreacji. jeżeli chodzi o urzędy, uważam, iż są one otwarte na potrzeby osób z niepełnosprawnościami. Wszystkie trzy urzędy, z którymi współpracowałem – powiatowy, gminny i miejski – oceniam bardzo pozytywnie. Ponadto mogę pochwalić współpracę z gminą Nowy Wiśnicz – wśród pracowników jest dużo empatii. Podobnie dobrze oceniam samorząd powiatu brzeskiego.
Czy uważa pan, iż osoby z niepełnosprawnościami powinny być lepiej reprezentowane w lokalnych władzach, np. w radzie miasta czy powiatu?
– Osoba z niepełnosprawnością najpierw musi zabezpieczyć podstawowe potrzeby – mieszkanie, jedzenie – zanim pomyśli o wykształceniu czy działalności publicznej. Jako osoba niewidoma muszę korzystać ze sprzętu, który odczytuje dokumenty – to zabiera dużo czasu. Przygotowanie się i uczestnictwo w dyskusji wymaga znacznie więcej wysiłku niż u osób pełnosprawnych. Patrząc na sprawczość radnych, trudno mówić o realnym wpływie jednej osoby. Próby angażowania się w radę pokazują, iż mimo starań kilka z tego wynika. Brakuje czasu i siły przebicia, a środowiska osób z niepełnosprawnościami są specyficzne – po latach walki o swoje pojawia się czasem poczucie wyczerpania.
Jak wygląda w tej chwili praca Fundacji Auxilium z podopiecznymi i jakie wyzwania wiążą się z pozyskiwaniem środków na ich wsparcie?
– w tej chwili mamy ponad 40 podopiecznych. Przyjmujemy osoby na podstawie dokumentów potwierdzających potrzebę wsparcia, ale tylko wtedy, gdy mamy środki lub pomysł, jak je pozyskać. jeżeli otoczenie osoby z niepełnosprawnością przychodzi z inicjatywą i planem działania, kooperacja jest znacznie łatwiejsza. Sama prośba „dajcie pieniądze” nie wystarczy – fundacja nie otrzymuje dotacji centralnych i dysponuje ograniczonymi środkami.
Cała nasza działalność opiera się na darowiznach i wsparciu firm. Po wielu latach trudno wielokrotnie zwracać się do tych samych darczyńców – właściciele firm też mają swoje ograniczenia. Dzięki darowiznom finansujemy sprzęt, leczenie, rehabilitację i leki. Fundacja nie pobiera pieniędzy na utrzymanie organizacji – każda złotówka trafia do podopiecznych. W przeszłości pomagały nam m.in. szkolne kawiarenki czy wydarzenia organizowane przez lokalne stowarzyszenia, z których środki przekazywano konkretnym osobom.
Podczas takich akcji jak bieg fundacyjny celem jest pozyskanie środków, nie ich wydawanie. Promocja fundacji i sportu jest istotna, ale realna korzyść dla podopiecznych pojawia się tylko przy odpowiednim finansowaniu. Wzrost darowizn z 1,5% podatku o 10% w skali roku jest niewielki – albo nie docieramy do wszystkich darczyńców, albo konkurencja w zbiórkach jest duża.
Liczymy też na środki z projektów złożonych w PFRON. Chodzi o pieniądze, które mogą pozwolić na rozszerzenie dostępnych u nas gabinetów. Dzięki nim finansowane będą wynagrodzenia, czynsze i media, a środki zbierane przez wolontariuszy podczas różnych akcji nie będą musiały pokrywać tych kosztów. Chodzi o to, by darowizny od ludzi trafiały bezpośrednio do podopiecznych, a nie na bieżące wydatki fundacji.
Czy są jakieś tematy lub potrzeby osób z niepełnosprawnościami, które – pana zdaniem – nie przebijają się do publicznej debaty, a powinny?
– Trudno powiedzieć. Osobiście nigdy nie miałem problemu z tym, żeby zgłosić jakiś temat czy inicjatywę. Problemem nie jest brak przestrzeni do mówienia, tylko brak działania. Trzeba po prostu coś robić, a nie tylko debatować.
Czy jest coś, o czym chciałby pan jeszcze powiedzieć lub podkreślić, a o co nie zapytałem?
– Jestem bardzo wdzięczny, iż zdecydował się pan porozmawiać o tym temacie. Cieszę się, iż inicjatywa wyszła od pana, a nie od naszego środowiska. To naprawdę ważne. Natomiast odpowiadając na pytanie sądzę, iż warto byłoby ustanowić nagrody dla pracodawców najlepiej wspierających osoby z niepełnosprawnościami. Taka forma wyróżnienia byłaby świetną zachętą do działania i sposobem, by pokazać firmy, które angażują się społecznie. Można choćby zorganizować galę dla przedsiębiorców – symboliczny gest, który pokazuje, iż warto wspierać innych.
Ważni są także koordynatorzy dostępności, którzy pomagają instytucjom zmieniać się pod kątem przystępności dla osób z niepełnosprawnościami, sukcesywne likwidowanie barier architektonicznych, spacery z echolokacją, by nauczyć nas nowej przestrzeni. To nie są kosztowne sprawy, ale nie zawsze udaje nam się pozyskać na to środki. Empatia i uważność na drugiego człowieka są ważne zarówno w środowisku osób z niepełnosprawnościami, jak i wśród osób bez dysfunkcji.
Pamiętajmy, iż jesteśmy społeczeństwem starzejącym się. Za jakiś czas, każdy z nas będzie potrzebował podjazdu, windy, większej czcionki, aparatu słuchowego, okularów, wsparcia pracownika posługującego się PJM (Polski Język Migowy). Osoby z niepełnosprawnością chcą uczestniczyć w życiu społecznym tak samo jak każdy. To nie jest fanaberia. To jest życie.

3 godzin temu













