Młodzi polscy artyści razem z Marylą Rodowicz śpiewają jej największe przeboje na nowej płycie

bialyorzel24.com 1 godzina temu

Choć Maryla Rodowicz świętuje na scenie kolejne dekady, jej twórczość wciąż zaskakuje świeżością i odwagą. Najnowszy album „Niech żyje bal” jest tego najlepszym dowodem. Ten ambitny projekt, który połączył w jednym muzycznym świecie artystkę o statusie ikony z przedstawicielami młodszego pokolenia twórców, trafił do słuchaczy 14 listopada i od razu wzbudził duże zainteresowanie, nie tylko wśród wiernych fanów Rodowicz.

Nowa płyta Maryli Rodowicz pt. „Niech żyje bal!”, na której znalazły się nowe aranżacje jej największych przebojów, ukazała się 14 listopada. Fot. Facebook/Maryla Rodowicz

Międzypokoleniowe duety

Wśród głosów nowego pokolenia pojawiają się jedne z najważniejszych nazwisk współczesnej polskiej estrady: Dawid Kwiatkowski, Roxie Węgiel, Mrozu, Błażej Król, Bryska, Lanberry, Igor Herbut, Misia Furtak, Tribbs, Skytech oraz Krzysztof Zalewski. Każdy z tych artystów wniósł do klasycznych utworów Maryli Rodowicz własny charakter – od delikatnych, intymnych interpretacji po pełne energii, nowoczesne aranżacje.

„Niech żyje bal” nie jest zwykłą płytą z klasycznymi duetami. To zapis spotkania artystycznych światów, które pozornie wiele dzieli, a jednak łączy jeden wspólny mianownik – szacunek do melodii i emocji odbiorców.

Przeboje w nowych wersjach

Muzyka Maryli Rodowicz od lat żyje własnym życiem – jest cytowana, remiksowana, wraca w filmach, serialach i trafia do kolejnych pokoleń słuchaczy. Album „Niech żyje bal” pokazuje, iż w tych piosenkach tkwi wciąż niewykorzystany potencjał.

W klubowym, pulsującym rytmem wydaniu „Ale to już było” Tribbsa trudno nie usłyszeć świeżości, która przenosi klasyk na współczesne parkiety. Bryska wprowadza do „Łzy na rzęsie” melancholię, która idealnie odnajduje się w jej popowej stylistyce. Mrozu natomiast ociepla „Sing-Sing”, nadając mu soulowego pulsu i charakterystycznego groove’u.

„Wielka woda” w duecie z Dawidem Kwiatkowskim nabiera filmowego rozmachu, a Roxie Węgiel w „Damą być” przywraca tej piosence młodzieńczą lekkość, która tylko podkreśla jej ponadczasowy wydźwięk. Szczególnym momentem albumu jest wspólna interpretacja „Remedium” z Krzysztofem Zalewskim. To jedna z tych kolaboracji, w których słychać nie tylko szacunek do oryginału, ale też prawdziwą muzyczną rozmowę między artystami.

Muzyczna świeżość

„Niech żyje bal” nie jest projektem sentymentalnym – choć trudno nie odczuć w nim nostalgii. To przede wszystkim odważna próba pokazania, iż piosenki zasłyszane wiele lat temu w domach, samochodach i na szkolnych akademiach mogą brzmieć tak, jakby powstały współcześnie. Co ważne, Rodowicz nie traci w tej współpracy nic ze swojego charakterystycznego stylu. Wokalnie pozostaje wierna sobie, a jednocześnie daje młodym wykonawcom przestrzeń do interpretowania jej utworów po swojemu.

Siłą tego projektu jest różnorodność. Na płycie obok tanecznych, elektronicznych brzmień znajdziemy też utwory intymne, surowe, wręcz kameralne. Każdy duet jest osobną historią, a jednocześnie wszystkie razem tworzą obraz artystki świadomej swojej legendy, ale w pełni otwartej na nowoczesność.

Maryla wciąż inspiruje

Maryla Rodowicz, choć mogłaby spocząć na laurach, wciąż zaskakuje. Album „Niech żyje bal” powstał w idealnym momencie – gdy Rodowicz z jednej strony ma status ikony, a z drugiej nieustannie szuka nowych artystycznych impulsów. To płyta, która pokazuje jej twórczość jako żywą, aktualną i gotową na nowych odbiorców.

W ostatnich tygodniach nowe wersje utworów Rodowicz bez trudu zdobyły popularność wśród współczesnych hitów. To najlepszy dowód na to, iż dobra piosenka nie ma terminu ważności – musi jedynie spotkać adekwatnego interpretatora.

Alicja Dębek

Idź do oryginalnego materiału