Młotki i piły poszły w ruch. Rezerwat Dzikich Dzieci znowu tętni życiem [ZDJĘCIA]

1 rok temu
Zdjęcie: Młotki i piły poszły w ruch. Rezerwat Dzikich Dzieci znowu tętni życiem [ZDJĘCIA]


W Lublinie po „szkolnej przerwie” znów działa Rezerwat Dzikich Dzieci. Na teren rezerwatu dzieci wchodzą same, a nad bezpieczeństwem zabawy czuwają specjalni playworkerzy.

ZOBACZ ZDJĘCIA:

Mali architekci pierwsze konstrukcje zaczęli tworzyć już chwilę po otwarciu Rezerwatu. – Tu ma być baza. Mamy w planach zbudować dużą, trzypiętrową bazę. Do niej będziemy dobudowywać kolejne i będziemy łączyć je mostami z desek. Myślę, iż cały projekt zajmie nam około miesiąca.

– Ogranicza ich tylko wyobraźnia – mówi Magda, playworker w Rezerwacie Dzikich Dzieci. – Mogą tutaj tworzyć, budować, grać w różne zabawy, które sobie wymyślą. Do dyspozycji mają palety, deski, narzędzia, gwoździe i tak naprawdę mogą tutaj wykorzystać swoją kreatywność. Mogą ją uaktywnić i spróbować coś stworzyć. Bo na co dzień prawdopodobnie nie mają takiej okazji, żeby użyć młotka i gwoździa, żeby coś wybudować. A tutaj mają fizyczną możliwość, żeby to zrobić. To jest dla nich niesamowicie ciekawe.

– Jestem playworkerem i moim zadaniem jest strzec dzieci. Playworker w wolnym tłumaczeniu to strażnik zabawy. Pilnuję, żeby dzieci odpowiednio używały narzędzi i na siebie uważały. Ja tylko patrzę i interweniuję w sytuacjach, w których może być coś niebezpiecznego. A tak naprawdę to te dzieciaki same się bawią. Bardzo często same się pilnują, bardzo na siebie uważają. Moim zadaniem jest ich strzec i pomagać im, jeżeli potrzebują pomocy.

– Część po tamtej stronie jest przeznaczona dla dzieciaków, które skończyły 7 rok życia – mówi Beata, playworker w Rezerwacie Dzikich Dzieci. – One tam wchodzą bez rodziców i opiekunów. Tam są osoby dorosłe, playworkerzy. Ta strefa nazywa się u nas strefą buforową. To jest strefa, na której bawią się maluchy pod opieką swoich rodziców. adekwatnie oni mają takie same narzędzia, tyle tylko, iż korzystają z tych narzędzi pod okiem swoich opiekunów. Jest też kuchnia błotna, ogród, który dzieci uprawiają. Piaskownica to jest taka strefa dla maluchów, gdzie dzieci mogą jakby wielozmysłowo doświadczać w zabawie.

– Czekaliśmy długo na otwarcie. Przyszliśmy się pobawić – mówią rodzice. – Bartuś do Rezerwatu Dzikich Dzieci chodził 2 lata z rzędu, więc doskonale zna ten teren. Bardzo fajne miejsce dla dzieci. Bartuś ma 5 lat, więc jesteśmy w strefie buforowej. Musimy jeszcze 2 lata poczekać, żeby mógł chodzić do strefy ścisłej, ale zawsze jest tu co robić. Bardzo dobrze się bawimy. jeżeli chodzi o maluchy, to największą frajdę sprawia im gotowanie w błotnej kuchni.

Rezerwat Dzikich Dzieci działa przez całe wakacje przy ulicy Dolnej Panny Marii 6-8 w Lublinie. Jest czynny od wtorku do niedzieli, w godzinach od 9:00 do 16:00.

MaK / opr. AKos

Fot. Piotr Michalski

Idź do oryginalnego materiału