Moim zdaniem(3)

aks-impet.com 1 tydzień temu

W ten majowy, długi weekend przyszło nam zmierzyć się z bardzo wymagającym zespołem ze Słopska – wyjaśnia trener Rafał Wasiak.. Poprzednie mecze z tym przeciwnikiem były dla Impetu pasmem porażek. Chcieliśmy w tym meczu przerwać tą passę – dodaje..

Pomeczowa relacja szkoleniowca Impetu:

-W meczu z Nadbużanką mieliśmy do dyspozycji 17 zawodników z powołanych 19. W ostatniej chwili ze względów osobistych wypadli Krzysztof. Jezierski oraz Kacper Piłat.

Mimo długiego weekendu mobilizacja była na bardzo wysokim poziomie. Praktycznie wszyscy zawodnicy byli do mojej dyspozycji i ciężko było z tak szerokiego grona wybrać tą ścisłą kadrę na mecz.

Ale zacznijmy od początku…

Palące słońce i temperatura bliska 30 stopni. W takich warunkach przyszło obu zespołom zmierzyć się w to sobotnie popołudnie.

Zaczynając mecz okazało się, iż zespół Gości stawił się na Impet Park w bardzo okrojonym do 10 osób zawodników składzie.

Przekazałem chłopakom, iż choćby grając w osłabieniu liczebnym zespół ze Słopska jest bardzo groźny i żebyśmy weszli w mecz bardzo skoncentrowani.

Od początku meczu to my kontrowaliśmy grę ale niestety już w 10 minucie chwila dekoncentracji i błędy ustawienia linii obrony spowodowały to, iż jeden z tych błędów skrzętnie wykorzystał zawodnik gości i to oni już na początku meczu mogli cieszyć się z prowadzenia.

Myślę, iż ta bramka trochę była zimnym prysznicem dla moim chłopaków z Impetu.

Po tej bramce coraz częściej atakowaliśmy bramkę przeciwników.

Brak szczęścia, fatalny stan boiska oraz dobra dyspozycja bramkarza Gości sprawiła, iż mimo naszych ataków nie mogliśmy znaleźć drogi do bramki. Aż do 30 minuty spotkania….

Wtedy do piłki zagranej przez Mateusza Bańkowskiego doszedł Andrzej Surowiec, doprowadzając do wyrównania.

Po tej bramce Impet miał kilka okazji ale dalej brak szczęścia sprawiał, iż wynik spotkania do przerwy nie uległ już zmianie. W szatni było słychać zadowolenie ze stwarzanych sytuacji ale niesmak ze straconej na początku bramki oraz nie wykorzystanych sytuacji. Zmotywowani wyszliśmy na drugą połowę…

Po przerwie obraz gry diametralnie się zmienił bo tych sytuacji których nie wykorzystywaliśmy w pierwszej połowie, udało nam się wykorzystać po przerwie.

Ale po kolei….

Goście po przerwie ruszyli od razu do ataku…

Pierwsza groźna sytuacja i chwilę po rozpoczęciu gry tylko szczęście oraz dobry refleks naszego bramkarza sprawił, iż nie straciliśmy bramki na 1-2.

Zaraz po tej sytuacji szybka kontra Wesołowskiego skrzydłem i zagranie w pole karne do Raszkowskiego, który precyzyjnym strzałem umieszcza piłkę w bramce. Impet wychodzi na prowadzenie 2-1.

Impet coraz śmielej atakował wykorzystując zmęczenie przeciwników…

Ostatnie 30 minut to już dominacja naszego zespołu. Goście mimo chęci i serducha zostawionego na boisku w obliczu zmęczenia nie byli w stanie raz po raz się bronić co poskutkowało kolejnymi bramkami dla naszego zespołu.

W 64 minucie Damian Kuczyński wykorzystał ustawienie przez bramkarza kilka metrów przed bramką i z około 30 metrów zaskoczył go strzałem za tzw. KOŁNIERZ. Impet prowadził juz 3-1

Kolejne ataki, kolejne sytuację dla Impetu…

Aż przyszła 73 minuta… Kontra G.Raszkowskiego, wycofanie piłki do A.Surowca i mieliśmy 4-1

Chwilę później, kolejna akcja Impetu, podanie Bańkowskiego do Raszkowskiego i Impet podwyższył na 5-1

82 minuta i Impet ustalił wynik spotkania na 6-1. Podanie Surowca wykorzystał Raszkowski.

Impet w końcu się przełamał i wysoko wygrał z Nadbużanką.

Reasumując….

Mimo trochę nerwowego początku ekipa Impetu potrafiła odwrócić losy spotkania i pewnie wygrać mecz.

Impet pokazał, iż potrafi grać w piłkę, potrafi stwarzać sytuację a przede wszystkim potrafi cieszyć się grą i strzelać bramki.

Gratuluję mojej drużynie zwycięstwa. Jako trener cieszę się z tej wygranej, bo wiem, iż mój zespół zasłużenie w tym meczu wygrał.

Zawsze wierzyłem w swój zespół, zawsze powtarzałem, iż mimo tego, iż nie zawsze idzie po naszej myśli, nie możemy się podawać.

Ich ciężka praca na treningach oraz zaangażowanie; wiedziałem iż w końcu przyniosą efekt i stało się to właśnie teraz.

Nasza pierwsza wygrana w tej rundzie, która mam nadzieję, iż doda nam wiatru w żagle i popłyniemy dalej po ścieżce wygranych.

Tego życzę sobie oraz moim zawodnikom.

Jest duma, jest satysfakcja, jest euforia z wygranej, morale rośnie, dobra atmosfera

To cieszy najbardziej….

Ciężka praca zawsze popłaca….

Dziękuję również ekipie Gości, którzy mimo braków kadrowych przyjechali i w ten upalny dzień grając w 10 walczyli o każdą piłkę. Życzę powodzenia w kolejnych meczach – tak trener Rafał Wasiak zakończył swą relację, snując optymistyczne przesłanki kolejnych sukcesów i kurtuazyjnie pozdrawiał pokonanych rywali.

fot. trener Rafał Wasiak

Idź do oryginalnego materiału