Muszynianka Sokół liczy na przełamanie

2 godzin temu
Fot. Izabela Kwiecień – Szpunar

Koszykarze Muszynianki Sokoła pod dwóch porażkach z rzędu liczą na przełamanie w sobotniej (godz. 20) konfrontacji w Tychach z GKS-em. W I rundzie łańcucianie we własnej hali zwyciężyli 87:80.

KOSZYKÓWKA. I LIGA

Tyski zespół zajmuje siódme miejsce w tabeli z bilansem 11-9, z czego aż 8 zwycięstw odniósł u siebie (na wyjeździe bilans 3-7). -Gdzieś tam z wyjazdami mamy problemy i ciężko nam wygrać mecz na obcej hali. Z kolei u siebie zupełnie inaczej to wygląda – mówił Michał Lis, rozgrywający GKS-u, który przed trzema laty grając w łańcuckim zespole wywalczył z nim awans do ekstraklasy. Tyszanie w ostatniej kolejce na własnym parkiecie pokonali wicelidera z Bydgoszczy, a ostatnie punkty w meczu na wagę zwycięstwa zdobył właśnie Michał Lis (śr. 10,1 pkt). W GKS-ie jest też dwójka graczy, którzy w przeszłości występowali w zespole Miasta Szkła Krosno: Stanisław Heliński i Konrad Dawdo. Liderem natomiast jest Tomasz Śnieg, który ma śr. 11,9 pkt i śr. 5,7 asyst. Do zespołu po problemach zdrowotnych powrócił już 42-letni Paweł Zmarlak, który w ub. sezonie, kiedy GKS był rewelacją rozgrywek, zagrał we wszystkich 45 meczach sezonu.

Ekipę z Łańcuta, która w tym sezonie gra bardzo nierówno (bilans 10-10) czeka w sobotni wieczór trudne zadanie. – Teraz mamy taką serię spotkań, w której zagramy z zespołami z dołu albo środka tabeli, także mam nadzieję, iż wyciągniemy wnioski i może jakąś taką mniejszą lub większą serię uda się zrobić – mówi Filip Struski, szkoleniowiec Muszynianki Sokoła. – Potrzebujemy zwycięstw, żeby troszkę spokoju mieć, żeby nie grać później z nożem na gardle w końcówce sezonu. Najważniejszym i najlepszym sprawdzianem , żeby się zgrać, są mecze, tylko musimy po prostu z chłodną głową do tego podchodzić. Nowi zawodnicy, którzy tak jak ja doszli do zespołu, są głodni i chłodni tej wiedzy, żebyśmy się razem zgrywali. Mam nadzieję, iż czas będzie grał na naszą korzyść, chociaż go też za dużo nie ma, więc musimy troszeczkę przeskoczyć „kilka lat wyżej” w krótkim czasie – uważa Struski.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Pod znakiem zapytania stoi udział w sobotnim meczu Marcina Kowalczyka i Mateusza Bręka. Obaj byli już w ostatnim spotkaniu w kadrze meczowej, uczestniczyli w rozgrzewce, ale na boisku się nie pojawili. Do zespołu z Łańcuta dołączył mierzący 213 cm center z Łotwy Davis Rozitis, ale w debiucie przeciwko WKK zaprezentował się przeciętnie. – Pierwsze wrażenie moje jest mimo wszystko bardzo dobre. Jest to bardzo doświadczony zawodnik, taki bardzo dojrzały gracz na boisku. Różni się od Birama, który jest bardziej atletyczny, szalony i bardziej energetyczny. Davis z kolei jest zawodnikiem bardzo poukładanym, grającym taktyczną i spokojną koszykówkę – mówi szkoleniowiec Muszynianki Sokoła, który będzie miał dylemat, jeżeli Biram Faye wyleczy uraz ręki, na kogo postawić ( w kadrze meczowej może być tylko jeden obcokrajowiec). – Mam nadzieję, iż obaj będą w stanie jakoś współpracować i grać tak jak będziemy potrzebować, a my będziemy brać od nich to, co w danej chwili będzie dla nas korzystniejsze. Ciężko mi powiedzieć jak zafunkcjonuje ta sytuacja z kolejnym obcokrajowcem. Na pewno nie będę się martwił tym, iż mamy jakiś kłopot bogactwa, o ile nas ono dosłownie jakoś nie przytłoczy i nie będzie nam szkodzić – stwierdził trener Klima.

GKS Tychy – MUSZYNIANKA SOKÓŁ Łańcut, sobota, godz. 20.

PRZECZYTAJ TEŻ: Rozczarowanie w Łańcucie (Zdjęcia)

Idź do oryginalnego materiału