
Licznik spotkań Świdniczanki bez zwycięstwa w lidze nie zatrzymał się po meczu z rezerwami Cracovii. Dla podopiecznych Łukasza Jankowskiego to już ósme takie spotkanie w tym sezonie i piąte, w którym nie zdobyli choćby punktu. Ich sytuacja w tabeli robi się coraz gorsza.
Jeśli zielono – biało – czerwoni nie zaczną lepiej punktować, za chwilę mogą zostać tak daleko z tyłu stawki, iż pogoń za nią okaże się zadaniem z gatunku tych najtrudniejszych. Przeciwko krakowianom mieli doskonałą okazję na podreperowanie swojego dorobku, wszak grali z zespołem zbudowanym, podobnie jak oni, z młodych zawodników. Niestety, rywale okazali się zbyt mocni. W 19 min. rywalizacji wyszli na prowadzenie, po golu… samobójczym Bartosza Wodera. Gospodarze dosyć gwałtownie się otrząsnęli i w 32 min. doprowadzili do remisu. Ich bohaterem został Maksymilian Kopczyński. Do przerwy więcej bramek nie oglądaliśmy.
W drugiej odsłonie meczu natomiast wydawało się, iż to “Świdnia” jest bliżej gola na 2:1, tymczasem stało się zupełnie odwrotnie. Krakowianie ponownie wyszli na prowadzenie, tym razem za sprawą Dawida Kaczora, a sporo w tej akcji zrobił jego klubowy kolega, Thiago. Miejscowi do końca spotkania próbowali wywalczyć choćby punkt i kilka razy byli choćby blisko zmiany wyniku. Niestety, nie potrafili wykorzystać choćby stuprocentowej sytuacji.
– Uważam, iż wynik nie jest adekwatny do naszej gry – powiedział na gorąco po meczu Krzysztof Figiel, zawodnik Świdniczanki. – Mieliśmy dużo sytuacji, a bramki straciliśmy po naszych błędach. Mam nadzieję, iż w derbowym meczu z Avią uda się zainkasować trzy punkty.
Świdniczanka – Cracovia II 1:2 (1:1)
Kopczyński 32′ – samobójcza 19′, Kaczor 68′
Świdniczanka: Kotko, Tymosiak, Woder (Wojciechowski 65′), Poleszak (Łuczuk 78′), Kopczyński (Klimowicz 87′), Futa, Konojacki, Figiel, Dubiel (Szatała 65′), Siennicki, Stec (Guzewicz 78′)
fot. KS Świdniczanka