Ci, którzy planowali dłużej cieszyć się jesiennym słońcem i temperaturami dwucyfrowymi, będą musieli gwałtownie zmienić plany. Polska wchodzi w fazę pogodowej rewolucji, która w ciągu zaledwie kilku dni przekształci łagodną aurę w zimową scenografię z przymrozkami, śniegiem i oblodzeniami. Meteorolodzy mówią wprost: to nie będzie delikatne przejście.

Fot. Warszawa w Pigułce
Początek listopada przyniósł Polakom nietypowy prezent w postaci temperatury przekraczającej miejscami 18 stopni Celsjusza. W wielu regionach słońce dominowało nad chmurami, a atmosfera przypominała raczej wrzesień niż ostatnie dni meteorologicznej jesieni. Ten komfort pogodowy dobiegł jednak końca w połowie miesiąca, kiedy nad krajem zaczął dominować zupełnie inny układ atmosferyczny. Front chłodny przemieszczający się z północy stopniowo obejmuje całe terytorium Polski, niosąc ze sobą nie tylko znaczący spadek temperatury, ale także intensywne opady o bardzo różnym charakterze.
Weekend podzieli kraj na dwie części
Sobota 15 listopada obnażyła skalę zmian, jakie już zachodzą nad Polską. W północnych województwach termometry wskazywały zaledwie 6 do 8 stopni Celsjusza, podczas gdy na południu kraju mieszkańcy wciąż mogli cieszyć się temperaturą sięgającą choćby 14 stopni. Ta dziesięciostopniowa różnica w obrębie jednego kraju pokazuje dynamikę przemieszczającego się frontu atmosferycznego. W centralnej części Polski dominowały chmury i przelotne opady deszczu, a w rejonach podgórskich pojawiły się już gęste mgły ograniczające widoczność choćby do 200 metrów, co stworzyło niebezpieczne warunki na drogach.
Prawdziwa zmiana nadeszła jednak wraz z nocą z soboty na niedzielę. To właśnie te godziny przyniosły pierwsze w okresie przymrozki, które dotknęły głównie północno-wschodnią część kraju. Na Suwalszczyźnie temperatura spadła do minus 3 stopni Celsjusza, w Gdańsku i Olsztynie termometry pokazały minus 2 stopnie, a choćby w centralnej Warszawie zanotowano wartości oscylujące wokół zera. Równocześnie w zachodniej i południowej Polsce utrzymywały się jeszcze stosunkowo łagodne warunki z temperaturami od 4 do 6 stopni, co potwierdza stopniowe, ale nieubłagane przesuwanie się chłodnej masy powietrza na południe.
Niedziela pod znakiem deszczu i pierwszego śniegu
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia pierwszego stopnia przed marznącymi opadami obejmujące znaczną część terytorium kraju. Alerty objęły niemal całe województwo pomorskie, kujawsko-pomorskie, warmińsko-mazurskie, podlaskie oraz fragmenty mazowieckiego i lubelskiego. Synoptycy ostrzegają, iż słabe opady deszczu ze śniegiem mogą marznąć na kontakcie z zimną nawierzchnią, tworząc niebezpieczną gołoledź. To pierwszy raz w tym sezonie, kiedy służby meteorologiczne musiały wydać tego typu komunikaty dla tak rozległego obszaru.
Niedziela 16 listopada zapowiada się jako dzień, w którym mokra aura obejmie praktycznie cały kraj. Przeważające zachmurzenie przyniesie opady deszczu o różnym natężeniu, a w niektórych miejscach deszcz zacznie przechodzić w formę mieszaną. Szczególnie intensywne opady prognozowane są na południowym wschodzie Polski, gdzie suma opadów może być znacząca. Na północy kraju można spodziewać się już wyraźnie zimowego charakteru pogody z opadami deszczu ze śniegiem, a miejscami czystego śniegu. Jedynie mieszkańcy Pomorza Zachodniego mogą liczyć na względny spokój bez opadów. Temperatura maksymalna wyniesie zaledwie 2 stopnie Celsjusza na Suwalszczyźnie, około 6 stopni w centrum kraju i do 9 stopni w Małopolsce, co oznacza spadek choćby o 10 stopni w porównaniu z wcześniejszymi dniami listopada.
Poniedziałek przyniesie kulminację pogodowego dramatu
Meteorolodzy są zgodni co do tego, iż najbardziej kapryśna i niebezpieczna pogoda czeka Polaków w poniedziałek 17 listopada. Tego dnia przez centrum, południe i południowy wschód kraju przejdzie szeroka strefa intensywnych opadów, które będą zmieniać charakter w zależności od lokalnych warunków termicznych. Deszcz będzie stopniowo przechodzić w deszcz ze śniegiem, a następnie w mokry śnieg. To właśnie w nocy z poniedziałku na wtorek mogą wystąpić najsilniejsze śnieżyce, które lokalnie mogą osiągnąć znaczną intensywność.
Północne regiony kraju znajdą się pod szczególnym wpływem bliskości Bałtyku, co sprzyja powstawaniu gwałtownych, krótkotrwałych opadów o charakterze konwekcyjnym. Mieszkańcy Pomorza muszą być przygotowani na intensywny deszcz przeplatany śniegiem, a meteorolodzy nie wykluczają choćby burz śnieżnych, czyli zjawiska polegającego na wystąpieniu wyładowań atmosferycznych podczas intensywnych opadów śniegu. Takie zjawisko, choć rzadkie w polskich warunkach klimatycznych, może się pojawić przy odpowiednim układzie frontu chłodnego i wilgotnych mas powietrza napływających znad morza.
Szok termiczny w ciągu kilku dni
Kontrast temperatur między ciepłym początkiem listopada a nadchodzącymi dniami jest wręcz dramatyczny. Podczas gdy jeszcze w pierwszym tygodniu miesiąca w wielu miejscach Polski słupki rtęci wskazywały 18 do 20 stopni Celsjusza, w nadchodzących dniach temperatury maksymalne w ciągu dnia wyniosą zaledwie od 3 do 6 stopni. Nocami sytuacja będzie jeszcze bardziej wymagająca, ponieważ temperatura może spaść choćby do minus 5 stopni Celsjusza, szczególnie na terenach otwartych i w dolinach, gdzie dochodzi do gromadzenia się chłodnego powietrza.
Ta nagła zmiana warunków atmosferycznych niesie ze sobą szereg praktycznych konsekwencji. Kierowcy muszą być szczególnie ostrożni, ponieważ mokre nawierzchnie w połączeniu z temperaturami oscylującymi wokół zera stwarzają idealne warunki do powstawania oblodzeń. Warto także pamiętać o wymianie opon na zimowe, jeżeli ktoś jeszcze tego nie zrobił. Właściciele nieruchomości powinni zadbać o odpowiednie zabezpieczenie instalacji wodnych, które przy tak gwałtownym ochłodzeniu mogą być narażone na przemarzanie, szczególnie w budynkach słabo ocieplonych lub nieprzygotowanych na zimowe warunki.
Niestabilna aura na dłużej
Prognozy meteorologiczne nie pozostawiają złudzeń co do charakteru pogody w najbliższym tygodniu. Chłodna, chwiejna i jednocześnie wilgotna aura utrzyma się przez kolejne dni, nie dając możliwości na jakąkolwiek stabilizację warunków. Oznacza to, iż Polacy muszą przygotować się na ciągłą zmienność, z częstymi opadami o różnym charakterze, porywistym wiatrem i temperaturami utrzymującymi się wyraźnie poniżej normy dla tego okresu roku. Taki typ pogody określany jest przez meteorologów jako typowy dla okresu przejściowego między jesienią a zimą, kiedy ścierają się ze sobą ciepłe masy powietrza pozostające jeszcze nad południową Europą i chłodne arktyczne powietrze napływające z północy.
Warto zaznaczyć, iż choć pierwszy śnieg na nizinach może pojawić się już w najbliższych dniach, nie należy spodziewać się trwałej pokrywy śnieżnej. Ziemia pozostało stosunkowo ciepła po łagodnym początku miesiąca, więc większość opadów śniegu będzie topnieć niemal natychmiast po kontakcie z gruntem. Wyjątek stanowią tereny podgórskie oraz same góry, gdzie pokrywa śnieżna może osiągnąć już kilkanaście centymetrów, tworząc pierwsze w tym sezonie warunki sprzyjające entuzjastom sportów zimowych. W Tatrach i Karkonoszach śniegu może spaść choćby od 20 do 30 centymetrów, co otworzy sezon dla narciarzy i snowboardzistów.
Ta gwałtowna metamorfoza pogodowa to wyraźny sygnał, iż meteorologiczna jesień dobiega końca. Za niecały miesiąc, 1 grudnia, rozpocznie się kalendarzowa zima, a warunki atmosferyczne najwyraźniej postanowiły wyprzedzić oficjalny termin. Dla jednych to powód do euforii i wyczekiwania prawdziwej zimy, dla innych – konieczność pożegnania się z komfortową aurą i przygotowania na trudniejsze warunki pogodowe, które będą towarzyszyć nam przez kolejne miesiące.

1 godzina temu












