Nadzieja dla chorych na glejaka. “Przełom”

1 tydzień temu
Pacjenci z glejakami, to jedna z niewielu grup chorych, dla której od 20 lat nie było w zasadzie żadnej skutecznej opcji leczenia farmakologicznego – tłumaczy prof. Sergiusz Nawrock, kierownik Katedry Onkologii i Kliniki Radioterapii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Europejska Agencji Leków (EMA) po raz pierwszy od ponad 20 lat zatwierdziła do użycia lek na glejaka.

– Rejestracja leku o nazwie Worasydenib wyznacza początek nowej ery dla lekarzy, zmienia bowiem możliwości terapeutyczne w krajach Unii Europejskiej, istotnie poprawiając wyniki leczenia – poinformowała Arnaud Lallouette, wiceprezeska ds. medycznych i pacjentów we francuskiej firmie Servier, która produkuje lek.

Terapia nowym lekiem została już zarejestrowana w 2024 r. w Stanach Zjednoczonych przez Agencję Żywności i Leków (FDA). Dopuszczono ją do użycia również w Kanadzie, Australii, Izraelu, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Arabii Saudyjskiej i Szwajcarii.

Na terenie Unii Europejskiej lek ma być stosowany u dorosłych i młodzieży w wieku powyżej 12 lat i o masie ciała co najmniej 40 kg, u których przeprowadzono jedynie interwencję chirurgiczną i u których nie jest konieczna natychmiastowa radioterapia lub chemioterapia.

Prof. Sergiusz Nawrocki, kierownik Katedry Onkologii i Kliniki Radioterapii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie w obszernej rozmowie z Polską Agencją Prasową stwierdził, iż mamy do czynienia z przełomem.

Przełomem w tym sensie, iż jest to pierwszy lek, który w istotny sposób poprawia rokowania chorych. Z takim jednak zastrzeżeniem, iż nie dotyczy to wszystkich pacjentów z glejakiem, ale tylko tych z wąskiej podgrupy chorych z wczesnym, mniej zaawansowanym pod względem złośliwości guzem rozlanym drugiego stopnia, a do tego jeszcze z mutacją genów IDH1/2 (dehydrogenazy izocytrynianowej). Dla tej grupy chorych jest to punkt zwrotny, mając na uwadze, jak w ogóle ograniczone są możliwości leczenie glejaków podkreślił prof. Nawrocki.

Wytłumaczył, iż pacjenci z glejakami, to jedna z niewielu grup chorych w onkologii, dla której od 20 lat nie było w zasadzie żadnej skutecznej opcji leczenia farmakologicznego. Ostatni postęp odnotowano w 2005 r.

Wprowadzono wtedy lek w tabletkach, zdolny przekroczyć barierę krew-mózg, przeznaczony do leczenia glejaków w trzecim i czwartym, czyli większym stopniu złośliwości. W przypadku chorych z guzem o mniejszej złośliwości, w drugim stopniu, można było zastosować jedynie zabieg neurochirurgiczny, a potem radioterapię, ewentualnie z uzupełniającą trójlekową, dość toksyczną chemioterapią mówi profesor.

Z rozmowy z PAP wynika, iż jest szansa, by lek pomógł także szerszej grupie chorych. W tym kierunku realizowane są już badania kliniczne.

Chodzi o pacjentów nie tylko tych z wczesnym, mniej zaawansowanym guzem rozlanym drugiego stopnia, ale również o większym – trzeciego stopniu złośliwości. Próbuje się też dodawać ten nowy lek do innych metod leczenia, które stosujemy jako standardowe, takie jak radiochemioterapia. Wydaje się zatem, iż jest to lek, który ma duży potencjał i będzie mogła korzystać z niego większa grupa chorych zaznaczył prof. Nawrocki.

Z dotychczasowych badań klinicznych wynika, iż ta terapia celowana hamuje progresję choroby, i to znacząco. Tymczasem prof. Nawrocki zwrócił uwagę, na jeszcze jeden istotną cechę Worasydenibu – lek jest mało toksyczny.

Działa głównie na komórki nowotworowe z mutacją IDH1/2, a działanie niepożądane są na tyle niewielkie, iż nie wpływają na jakość życia chorych. Można powiedzieć, iż to idealny, inteligentny lek w onkologii. Wpływa jedynie na piętę achillesową komórek nowotworowych, nie naruszając przy tym metabolizmu zdrowych komórek. Chorzy zażywający ten lek mogą prowadzić normalnie życie i pracować, co jest dla nich bardzo istotne – stwierdził lekarz.

ŹRÓDŁO: PAP

Idź do oryginalnego materiału