Nagrobki na „Morwach”. Otoczone taśmą czekają na zainteresowanie urzędników

2 tygodni temu

Od lat teren na obrzeżach Osiedla Młodych, nazywany Morwami, wykorzystywany jest na spacery z psami i libacje. Mało kto pamięta, iż jeszcze po II wojnie światowej dobrze widoczne były groby i nagrobki. Podobno większość miała zostać wywieziona w latach 80.XX wieku, ale jak się okazuje, wciąż są po powierzchnią ziemi. Do Świdnickiego Portalu Historycznego zgłosili się czytelnicy, który zauważyli postument z tablicą nagrobkową i inne kamienne elementy. Miejsce oznakowali strażnicy miejscy, do urzędu miejskiego poszły pisma.

Screen ze Świdnickiego Portalu Historycznego

O zapomnianej historii miejsca, położonego na granicy Świdnicy i Słotwiny w pobliżu ul. Dąbrowskiego, pisaliśmy w 2017 roku. We wrześniu mężczyzna pracujący nieopodal górki, nazywanej niegdyś Morwami (ze względu na morwowy sad, po którym nie ma już śladu), miał być świadkiem niecodziennej sceny. Na ulicy zatrzymał się samochód na zagranicznych numerach, wysiedli z niego trzej mężczyźni, którzy na widok prowadzonych prac mieli zapowiedzieć, iż nie pozwolą niszczyć cmentarza, który się tu znajdował, zawiadomią konserwatora zabytków i inne instytucje. Robotnik był przekonany, iż to reprezentanci Gminy Żydowskiej. Zresztą wspomniana już mieszkanka ul. Dąbrowskiego także była przekonana, iż cmentarz był żydowski. Jak sprawdziliśmy, trop był fałszywy. Cmentarz był, ale ewangelicki.

Nekropolia była oznaczona jeszcze na mapach z lat 40-tych XX wieku, ale ze względu na zmiany, jakie zaszły wraz z budową Osiedla Młodych, nie jest możliwe precyzyjne odtworzenie granic. W 2017 roku został uchwalony plan zagospodarowania przestrzennego dla tego obszaru. Żadna instytucja podczas opracowywania planu nie wniosła wniosku o szczególne zabezpieczenie miejsca, gdzie był cmentarz, jednak działka ta została oznaczona jako teren zieleni, rekreacyjny.

Dzięki jej pomocy, a przede wszystkim dociekliwości szefa archiwum Kościoła Pokoju Stephana Aderholda udało się ustalić, iż cmentarz został założony w 1741 roku i byli tu chowani zmarli ewangelicy z obecnej Słotwiny. W ówczesnym Schoenbrunn nie było parafii luterańskiej, wierni należeli do parafii przy Kościele Pokoju, ale mieli własną nekropolię, która była czynna do 1945 roku. Niestety, nie ma informacji ani o tym, kto był tam pochowany, ani co faktycznie stało się z nagrobkami. Portal labiryntarium.pl przywołuje informacje, iż kamienne płyty były wykorzystywane m.in. w okolicznych ogrodach działkowych. A może, jak mówiła nam jedna z mieszkanek, mogło dojść do masowej wywózki nagrobków?

Na pewno jednak nie wszystkich. W 2017 na górce znajdował się fragment granitowego cokołu z wyraźnie wyrytym nazwiskiem Rudolph Schirmer. to niezwykle interesująca postać. Był masonem i rzeźbiarzem, autorem obelisku poświęconego dwóm cesarzom, który stał w obecnym parku przy ul. Sikorskiego. Obelisk został rozebrany jeszcze w 1941 roku, ale dorobek Schirmera do dziś można podziwiać na trzech cmentarzach w Świdnicy – przy Kościele Pokoju, w Alei Brzozowej i przy ul. Waleriana Łukasińskiego. Nietrudno odnaleźć jego dzieła, wszystkie „podpisywał”, wykuwając na postumencie swoje imię i nazwisko.

W 2017 roku na pewno w tym miejscu nie były widoczne inne pozostałości po nagrobkach. Tymczasem do Świdnickiego Portalu Historycznego w ostatnim czasie zgłosili się czytelnicy z zaskakującą informacją.

„Ze zdziwieniem przyjęliśmy informację, iż na zniszczonym cmentarzu leży na powierzchni pomnik oraz dwa fragmenty ozdobnej kamieniarki i kilka mało istotnych detali. Prawdopodobnie zostały one wydobyte spod wspomnianej cienkiej warstwy ziemi przez „poszukiwaczy skarbów” lub nudzącą się młodzież. Pomnik, a raczej jego pionowa część ma kształt wydłużonego prostopadłościanu z niezbyt wypukłym rytem krzyża i tablicą inskrypcyjną pod nim” – piszą Andrzej Dobkiewicz i Sobiesław Nowotny. Tablica inskrypcyjna zawiera dobrze zachowaną informację, że:

Tu spoczywa w Bogu

Nasz kochany brat Walter Paschke

ur. 1 kwietnia 1892

zm. 2 grudnia 1910

Zmarły był tkaczem, prawdopodobnie słabego zdrowia, na co wskazuje wczesna śmierć i fakt, iż zmarł w szpitalu w Świdnicy, co zostało odnotowane na marginesie zachowanego aktu zgonu.

Jak podaje ŚPH, pomnik i dwa inne fragmenty mogły zostać wykopane ok. 2-3 miesięcy temu, a o sprawie powiadomiono straż miejską, która otoczyła znalezisko taśmą. – Ponadto skierowaliśmy w ubiegłym tygodniu pismo do Wydziału Infrastruktury Urzędu Miejskiego w Świdnicy, aby zabezpieczyć nagrobek. Do tej pory tego typu znaleziska były przewożone na teren Farmy Miejskiej Macieja Karpińskiego przy ulicy Śląskiej. Prawdopodobnie tak się też stanie i tym razem – powiedział ŚPH komendant Straży Miejskiej Marek Fiłonowicz. Świdnicki Portal Historyczny wystosował własne pismo, także do miejskiego konserwatora zabytków, o pilne zabezpieczenie kamiennych artefaktów. Nagrobek już stał się celem wandali, którzy zostawili na nim bazgroły. Andrzej Dobkiewicz i Sobiesław Nowotny o zabezpieczenie innych nagrobków, odnalezionych na terenie miasta, prosili w piśmie wysłanym do urzędu miejskiego już cztery lata temu. Jak twierdzą, do dziś nie otrzymali żadnej odpowiedzi.

W Świdnicy kilka cmentarzy po II wojnie światowej przestało istnieć, a nagrobki często były wykorzystywane przy remontach, do utwardzenia podwórek. Wciąż są odnajdywane, ale w Świdnicy nie powstało lapidarium, gdzie można byłoby je złożyć i wyeksponować. Kamienne artefakty przechowuje na swoim terenie Farma Miejska.

O nagrobkach więcej na Świdnickim Portalu Historycznym.

/opr. asz/

Idź do oryginalnego materiału