– Już w tej chwili wydane jest ostrzeżenie na suszę hydrogeologiczną, czyli jakby osiągnięcie niżówki hydrogeologicznej. To oznacza, iż po prostu w gruncie wody brakuje, pomimo to, iż z różnych powodów jeszcze mamy w wielu miejscach strefę wody średniej. Jak spojrzymy dokładnie na dane, no to ta strefa wody średniej to jest tak naprawdę bliska bardzo strefie niskiej. To jest dosłownie kilka, czasami kilkanaście, około 20-30 centymetrów. Więc w zależności od szerokości rzeki oczywiście będzie miało to mniejsze czy większe znaczenie, ale to nie jest sytuacja, która powinna się wydarzać i jak analizujemy dane historycznie w cyklu hydrologicznym, to jesteśmy w tym miejscu roku, w którym jesteśmy, czyli na przełomie lutego i marca. W tej chwili zasobność wody powinna być dużo większą – podkreśla dr inż. Marcin Wdowikowski z Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Wrocławskiej.
Styczeń i luty nie przyniosło opadów, a śniegu w górach też nie było dużo.
– Z takim optymizmem i z nadzieją tak patrzę na marzec i kwiecień, na to co się będzie działo i będzie to decydujące, ponieważ, o ile niedobór opadów się utrzyma, a w tej chwili, o ile spojrzymy już na te dane, które dostępne są na stronie Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, no to styczeń był miesiącem suchym, luty już też możemy ocenić jako miesiąc suchy, czyli taki, w którym wysokości opadów, sumy dobowe czy miesięczne, jak je poddajemy, będą się plasowały po prostu poniżej średnich wieloletnich. Dlaczego to jest takie niebezpieczne w tej chwili? Dlatego, iż jesteśmy kilka dni w zasadzie, można powiedzieć, przed rozpoczęciem sezonu wegetacyjnego. Więc woda w środowisku powinna występować do tego, żeby rośliny po prostu mogły znowu wystartować z rozwojem – dodał dr Wdowikowski.
Ostatnie zimy były bardzo łagodne, co jest kluczowe, o ile mówimy o suszy.
– No faktycznie, pojawiają się upady, w górach też mamy trochę śniegu, ale o ile spojrzy się na dane troszkę dalsze niż kilka ostatnich lat, to choćby ten śnieg, który w tym roku obserwujemy w górach, to jest może 30% tego, co generalnie powinno tam w naszych warunkach klimatycznych występować. Więc nie ma co liczyć, iż pokrywa śnieżna w istotny sposób zasili nam korytarze rzeczne i umożliwi uruchomienie wegetacji w takich warunkach, jak to było jeszcze kilkanaście lat temu. Do tego proszę pamiętać, iż ta woda, która zgromadzona jest w pokrywie śnieżnej, ona najprawdopodobniej bardzo gwałtownie odpłynie – wyjaśniał dr inż. Marcin Wdowikowski.
Co można zrobić, żeby skutki suszy łagodzić? Procesów środowiskowych nie zatrzymamy, a działania ze strony rządzących mogą być szybsze.
– Powinniśmy mieć troszkę bardziej uproszczony, taką krótką ścieżkę, szybką ścieżkę, taką ścieżkę smart, do podejmowania działań właśnie zmierzających do zwiększenia retencji czy ograniczenia odpływu wody i przez to poprawienia tej sytuacji łagodzenia skutków suszy, bo tak jak wspomniałem, ona cały czas występuje. Co możemy zrobić? To na pewno po prostu porządek wokół siebie, żeby, o ile już mamy ten zasób w postaci deszczu, który opada na naszą ziemię, to po prostu go tutaj przypilnować, rozprowadzić, zmagazynować, wykorzystać w takich miejscach i w takim czasie, kiedy po prostu ta woda będzie potrzebna – dodał ekspert z Politechniki Wrocławskiej.