Nakręceni na dwa koła. Stowarzyszenie Rowerowe „Piasta” świętuje 10 lat

6 miesięcy temu

Tworzy je grupa zapalonych cyklistów, którzy wśród Opolan postanowili promować rower jako alternatywny środek transportu oraz organizować „masy krytyczne” czyli wspólne przejazdy przez miasto, w myśl hasła „My nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem”. Co z kolei ma na celu zwrócenie uwagi władz i społeczeństwa na rowerzystów.

Stowarzyszenie Rowerowe „Piasta”

– Naszym priorytetem jest przekonanie jak największej liczby osób do jednośladów – nie kryje Justyna Chudy-Wójtowicz, jedna z założycielek stowarzyszenia, w skład którego wchodzą artyści, informatycy, urzędnicy czy też właściciele firm.

Fot. Ewelina Szmyd

Jak czytamy na stronie stowarzyszenia, chcą „działać na rzecz rozwoju infrastruktury rowerowej w mieście, popularyzować rowery jako alternatywny, ekologiczny i zdrowy środek komunikacji, a także podejmować działania służące poprawie bezpieczeństwa rowerzystów i niechronionych uczestników ruchu drogowego oraz popularyzować zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego”.

Jak to często w takich wypadkach bywa, większej filozofii podczas formowania oficjalnej grupy nie było. Po prostu znajomi najpierw spotykali się na wspólnych wycieczkach i podczas jednej z nich padł pomysł, żeby wszystko to jakoś sformalizować.

– Dopełniliśmy wszystkich formalności i oficjalną działalność rozpoczęliśmy w 2014 roku w blaszanym garażu przy ul. Krakowskiej 38 – wspomina Justyna Chudy-Wójtowicz. – Jesienią tego samego roku udało się nam wynająć od miasta lokal znajdujący się tuż obok i przez sześć miesięcy go remontowaliśmy. W tym okresie organizowaliśmy warsztaty, spotkania, rajdy czy udzielaliśmy się charytatywnie w różnych inicjatywach. Dwa lata później, po informacji, iż budynek, w którym działaliśmy, będzie wyburzony, zmieniliśmy lokalizację na ulicę Krakowską 34a, gdzie jesteśmy do dzisiaj.

Rowerzyści walczą o swoje

Ważnym założeniem „Piasty” jest również monitoring poczynań władz miasta w sprawie rozwoju infrastruktury rowerowej w Opolu, szczególnie budowy nowych i modernizowanie już istniejących ścieżek rowerowych. Delegaci stowarzyszenia uczestniczą w posiedzeniach Zespołu Rowerowego (spotkania w ratuszu raz na kwartał) i opiniują inwestycje planowane przez miasto. Starają się też wywierać nacisk na zmiany przez media społecznościowe i podczas wspomnianych „mas krytycznych”.

Z tym bywa różnie, bo o ile przedstawiciele miasta zapraszają nas do współpracy, o tyle często jest tak, iż gdy się z czymś nie zgadzamy, to z reguły i tak robią po swojemu – nie ukrywa Piotr Oliwa, od blisko roku prezes „Piasty”. – Niemniej, im więcej rowerzystów i choćby użytkowników hulajnóg, tym więcej będzie odpowiedniej infrastruktury. Na razie najwięcej jest kierowców i to ich władze miasta głównie słuchają, co dla mnie jest w miarę naturalne, choć mam nadzieję, iż myślą także o rozwoju Opola na 50 lat do przodu, a nie pięć.

„Masy krytyczne” czyli wspólne przejazdy przez miasto. Fot. Ewelina Szmyd.

Nasi rozmówcy zauważają, iż choć infrastruktura rowerowa w stolicy województwa się rozrasta, to wciąż powoli i głównie przy okazji innych remontów drogowych.

W Opolu transport jest nastawiony na samochody – podkreśla prezes „Piasty”. – Gdy przebudowywano ulicę Niemodlińską, to te prace były finansowane z funduszy na zrównoważony transport i dla aut zrobiono pasy najszersze, jakie się dało, natomiast dla rowerów ścieżkę szeroką na metr i jeszcze węższy chodnik dla pieszych Zresztą, tych ścieżek nie powstaje dużo. Razem z traktami pieszo-rowerowymi mamy ich w całym mieście 66 km. A szkoda, bo jeżeli weźmiemy pod uwagę Opole przed niedawnym powiększeniem, to z jednego końca miasta na drugi rowerem można się dostać w 30 minut, zatem często możemy w ten sposób wyprzedzić samochód, zwłaszcza przy porannych korkach. Tę kompaktowość można przekuć na plus, bo inwestycje nie musiałyby być aż tak ogromne, jak choćby w Amsterdamie.

Sukcesów nie brakowało

Przez pierwsze sześć lat „masy krytyczne” organizowali w każdy ostatni piątek miesiąca i to bez względu na aurę. Później jednak praca i inne obowiązki zweryfikowały liczbę takich eventów do dwóch w roku.

– Zdarzało się, iż gdy w grudniu było bardzo zimno, to stawiało się „tylko” 30 osób, ale latem potrafiło przyjechać grubo ponad 300 – wspomina Piotr Oliwa. – Niemniej, miesiąc w miesiąc organizowaliśmy takie przejazdy, które pokazywały miastu, iż rowerzyści istnieją, są aktywni i potrzebują zmian.

Przy okazji eventów zrodził się kolejny pomysł, który był przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Chodzi o „Rowerownię”. To społeczny warsztat rowerowy, gdzie każdy, kto nie ma narzędzi albo przestrzeni w swoim miejscu zamieszkania, może przyjść w godzinach jej funkcjonowania i naprawić sobie rower, korzystając z porad bardziej doświadczonych „mechaników”.

Opolska Rowerownia. Fot. Materiały „Piasty”

– Na nasze działania nie patrzymy przez pryzmat sukcesów, ale raczej jako wyzwania, których się podjęliśmy i udało się je zrealizować – zaznacza Justyna Chudy-Wójtowicz. – To udział w rajdach i inicjatywach charytatywnych, prowadzenie warsztatów edukacyjnych w szkołach czy serwisów rowerowych podczas różnych imprez, jak również w zakładach pracy. Do tego stworzenie „Apteczki rowerowej” i wiele innych, mniejszych inicjatyw.

Stowarzyszenie prowadziło także zbiórki rowerów, jak choćby na potrzeby Domów Dziecka czy małych uchodźców z Ukrainy, za co „Piasta” została laureatem nagrody „Solidarni z Ukrainą”.

– Gdy zaczęła się wojna postanowiliśmy zebrać rowery dla uchodźców, tak by je ponaprawiać i przekazać dzieciakom, bo głównie one razem z matkami w początkowej fazie do nas trafiały – wyjaśnia Piotr Oliwa. – Akcja się rozrosła i przyjęliśmy od darczyńców, naprawiliśmy, po czym rozdaliśmy ponad 100 rowerów.

Nie zawsze się udaje

Są też i niepowodzenia, za które m.in. członkowie „Piasty” uważają zamknięcie wypożyczalni rowerów miejskich.

– Miasto nie chciało tego kontynuować. Nie było też jakiegoś dużego głosu środowiska poza nami – mówi prezes „Piasty”. Choć dla mnie największą bolączką jest brak dostosowania centrum do jazdy rowerem. To jest coś o czym mówię na posiedzeniach Zespołu Rowerowego, przygotowywałem analizy ruchu rowerzystów w Opolu, którędy jeżdżą, jakie trasy są najbardziej uczęszczane, gdzie się kończą… Do niedawna władze miasta zasłaniały się brakiem pozwolenia poprzedniej konserwator zabytków na jakąkolwiek ingerencję w położony w tym rejonie bruk. Na pewno nie chcemy w żaden sposób niszczyć zabytkowego charakteru tej okolicy, tylko zwyczajnie sprawić, żeby dało się tam jeździć, jak np. po ulicy Krakowskiej w obrębie Ratusza. Przecież tam też jest bruk, ale jest bardzo równo położony.

Nie jest tajemnicą, iż rowerzystom nie zawsze – nomen omen – „po drodze” z użytkownikami samochodów. Choć ostatnio wydaje się, iż relacje na linii oni-kierowcy uległy poprawie.

Stowarzyszenie Rowerowe „Piasta”. Fot. Ewelina Szmyd.

– Chyba jest z tym coraz lepiej, ale też nie dzieliłbym ludzi na rowerzystów, użytkowników hulajnogi czy kierowców samochodów – stwierdza Piotr Oliwa. – Wszyscy chcą przecież gdzieś się dostać, wrócić do domu albo dojechać do pracy. Tylko używają do tego innych środków transportu. I często konflikty wynikają z tego, iż infrastruktura nie jest do końca przystosowana, a zdarzają się miejsca w których zainteresowani przejazdem przeszkadzają sobie nawzajem. Tam najlepiej byłoby wszystko odpowiednio wydzielić, przez co jeszcze bardziej ograniczyłoby to potencjalne konflikty. Dużo dałoby także to wspomniane przeze mnie puszczenie ruchu rowerowego przez centrum miasta, gdzie już przecież mamy strefę Tempo 30. To skróciłoby bardzo drogę wielu rowerzystom.

Świeża krew by się przydała

Jeśli chodzi o najbliższe plany, to na 22 marca (o godz. 18.00) zaplanowano urodzinową „masę krytyczną”, na którą zaproszeni są wszyscy. W jej ramach przewidziano niespełna dziesięciokilometrową rundę „po mieście”, począwszy od placu Wolności.

– Skoro jesteśmy przy urodzinach, to życzyłbym nam większej liczby członków, bo to oznacza więcej pomysłów i więcej działania – dodaje Piotr Oliwa. – Chcielibyśmy też nieco odmłodzić średnią, gdyż ta wynosi teraz „30 plus”, więc trzeba nam świeżej krwi. Trochę jednak wychodzi proza życia i przytłoczenie różnego rodzaju obowiązkami. A miastu życzyłbym przesunięcia nieco priorytetów na rzecz zrównoważonego transportu i tego, by troszeczkę przychylniejszym okiem patrzyło na jednoślady, na rowery, na elektromobilność i spróbowało w tym zauważyć jakąś przyszłość.

Czytaj także: Tour de Pologne znowu zawita na Opolszczyznę!
Idź do oryginalnego materiału