Protest rowerzystów przed budynkiem prowincyjnego parlamentu na Queen’s Park.
Sporu o likwidację ścieżek rowerowych nie ma końca. Kontrowersyjny projekt ustawy rządu Forda dotyczący ścieżek rowerowych wprowadza przepis, który uniemożliwi pozywanie prowincji poszkodowanym w wyniku ich likwidacji.
Posłanka NDP Jessica Bell zwróciła uwagę, iż zmiana ta znalazła się w 11-stronicowej poprawce do projektu ustawy nr 212, przedstawionej podczas czwartkowego posiedzenia Stałego Komitetu ds. Dziedzictwa Kulturowego, Infrastruktury i Polityki Kulturalnej.
– Ustawa trafiła do komisji w kiepskim stanie, a wyszła w jeszcze gorszym – stwierdziła Bell w rozmowie z portalem CityNews – Nigdy nie widziałam, aby rząd tak gwałtownie wprowadził tak obszerną poprawkę. To budzi poważny niepokój, zwłaszcza iż projekt ten zwiększy zagrożenie dla rowerzystów w mieście.
Bell zwróciła uwagę na zapis w ustawie, który wyłącza odpowiedzialność za szkody powstałe w wyniku kolizji między pojazdami, rowerzystami i pieszymi, określając je jako „niebędące roszczeniami wynikającymi z zaniedbania”. Posłanka ostrzega, iż ustawa zwiększy ryzyko wypadków z udziałem rowerzystów, nie rozwiązując jednocześnie problemów z korkami.
– Gdy ścieżki rowerowe znikną, rowerzyści będą zmuszeni korzystać z pasów ruchu dla samochodów, co prowadzi do większej liczby wypadków, a jednocześnie spowalnia ruch drogowy. To po prostu nie działa – podkreśliła.
W odpowiedzi na te plany, dziesiątki rowerzystów wzięły udział w czwartkowym proteście przed budynkiem prowincyjnego parlamentu na Queen’s Park. W ramach demonstracji postawiono dwa „rowery duchy”, upamiętniające rowerzystów, którzy zginęli na drogach w Ontario. Organizatorzy protestu podkreślają, iż są to symbole tragicznych konsekwencji usuwania infrastruktury rowerowej.
Minister transportu Prabmeet Sarkaria, przedstawiając projekt ustawy w ubiegłym miesiącu, argumentował, iż ma on na celu ograniczenie samochodowych korków. Nowe przepisy wymagałyby od gmin uzyskanie zgody prowincji na budowę ścieżek rowerowych, jeżeli ich instalacja wiązałaby się z usunięciem pasów ruchu dla pojazdów. Decyzje w tej sprawie spoczywałyby bezpośrednio w rękach ministra transportu.
Bell zaznaczyła, iż w projekcie wyraźnie wskazano plany likwidacji ścieżek rowerowych na głównych ulicach Toronto, takich jak Bloor Street, University Avenue czy Yonge Street. Co więcej, gminy nie mogą być pewne, iż otrzymają zwrot kosztów związanych z usunięciem tych ścieżek.
– Wygląda na to, iż Konserwatyści mogą sami planować likwidację ścieżek rowerowych, bez gwarancji refundacji dla gmin – stwierdziła.
Rząd twierdzi, iż ścieżki rowerowe są jedną z przyczyn korków w aglomeracji GTA, jednak Bell uważa, iż dane rządowe temu przeczą.
– Trzy ścieżki rowerowe w centrum Toronto nie mogą być odpowiedzialne za największe problemy z korkami w całym regionie GTHA – argumentowała. Dodała, iż rząd, jeżeli chciałby poważnie walczyć z korkami, powinien inwestować w infrastrukturę rowerową, transport publiczny i planowanie przestrzenne, które pozwoli ludziom mieszkać bliżej pracy i miejsc odpoczynku.
Według raportu urzędników miejskich z Toronto, usunięcie ścieżek rowerowych z głównych ulic miasta kosztowałoby ponad 48 milionów dolarów. Premier Doug Ford nazwał tę kwotę „absurdalną”, jednak nie przedstawił własnych szacunków.
Na podst. CityNews