Nicolas Besch: Tychy są silną ostoją polskiego hokeja

gkstychy.info 10 miesięcy temu

Nicolas Besch był ostoją tyskiej defensywy. W GKS-ie Tychy zagrał tylko jeden sezon, ale zapisał się na kartach historii w 2015 roku zdobywając wraz z drużyną tytuł mistrzowski. Na 50- lecie klubu Besch został wybrany jako jeden z zawodników wszechczasów w formacji obcokrajowców. Nicolas w obszernym wywiadzie podzielił się wspomnieniami związanymi z pobytem w GKS-ie Tychy oraz jak wygląda jego życie po zakończeniu kariery hokeisty.

Zanim przejdziemy do czasów GKS-u Tychy w ciągu czterech lat w Polsce wygrałeś trzy mistrzostwa kraju. To niesamowity wyczyn. Jak wspominasz swój pobyt w Polsce?

Trzy mistrzostwa w 3 lata z trzema różnymi zespołami to szczególne osiągnięcie, z którego jestem naprawdę dumny. Jestem szczęśliwy, iż trafiłem do odpowiedniego zespołu i adekwatnych kolegów we adekwatnym czasie. Nie jestem choćby pewien, czy komuś innemu się to udało.

Mój czas w Polsce był niesamowity, jeżeli nie liczyć problemów z kontraktem, które wydarzyły się po drodze. Ale w tym czasie poznałem niesamowitych ludzi, zarówno w hokeju, jak i poza nim. Wspaniałe mecze, wspaniałe przygody i mogłem być bliżej polskiej strony mojej rodziny. Zapamiętam ten czas jako jeden z najlepszych w mojej karierze.

W 2014 roku dołączyłeś do GKS-u Tychy. Czy pamiętasz swoje pierwsze wrażenia z nowego klubu? Czy czymś się zaskoczył?

Tychy były wówczas i przez cały czas są silną ostoją polskiego hokeja. Oczywiście gra w czołowej drużynie ligi jest zawsze celem dla zawodnika, więc cieszę się, że udało mi się tam podpisać kontrakt. Pierwszym wrażeniem był prawdopodobnie profesjonalizm zespołu. Polski hokej był wówczas w coraz lepszej formie, ale Tychy były na innym poziomie. Infrastruktura, personel, trenerzy, trenerzy oraz kultura zespołu i kibiców były czymś innym, bardzo profesjonalnym i zorientowanym na wyniki. Wiedzą, czego chcą i wkładają wysiłek, aby to osiągnąć.

W finale play-offów pokonaliśmy JKH GKS Jastrzębie 4:2. Jak wspominasz tamten finał play-offów? To było drugie mistrzostwo dla GKS-u, który czekał na nie 10 lat.

Ten sezon był naprawdę wyjątkowy, oczywiście w każdym sezonie chcesz zdobyć tytuł, inaczej nie ma sensu grać. Była szczególna atmosfera towarzysząca w pogoni za tytułem. Całe miasto czekało na ten tytuł i jako gracz naprawdę można było to bardzo pozytywnie odczuć. Bardzo mi to pomogło w trakcie sezonu i cieszę się, iż całemu zespołowi udało się zdobyć ten tytuł po 10 latach, co jest dla mnie bardzo dobrym wspomnieniem.

Czy masz jakąś ciekawą anegdotę związana z tym rokiem, gdy byłeś naszym graczem?

Jakaś anegdota o moich czasach? Tak, mam mnóstwo. Zwykle robię wiele psikusów w szatni, ale jeden z nich był może za duży. W tamtym sezonie Pociecha przez cały sezon musiał grać w zdecydowanie za małej koszulce (może S lub M zamiast XL), bo zmieniłem mu rozmiar na liście. Więc przykro mi z tego powodu, poczułem się źle i jednocześnie dumny, ale kiedy patrzę na sezon, który zrobiliśmy, może tak miało być. Obejrzyjcie zdjęcia z tamtego roku, a zrozumiecie, co mam na myśli. Mam dużo anegdot z tamtych czasów, dużo dowcipów, to był dobry czas, aż trudno dokonać wyboru.

Który z zawodników GKS-u zrobił wtedy na Ciebie największe wrażenie? I dlaczego?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ mieliśmy w tym roku bardzo dobry zespół, starsi i młodsi zawodnicy, a każdy z nich spisał się w tym roku znacznie powyżej oczekiwań. Nieważne czy był to Guzik, Bagiński czy Różycki. Każdy dodał coś w tym roku, nie można wygrać, jeżeli pojawi się tylko połowa drużyny. Ale jak mnie prosisz, to pojadę starą gwardią z GKS-u: Bagiński, Kotlorz, Woźnica, Sokół i inni, o których może zapomniałem. Ich zaangażowanie i miłość do zespołu były imponujące.

Czy masz do dzisiaj kontakt z którymś z byłych kolegów z GKS-u?

Z niektórymi zawodnikami przez cały czas utrzymuję kontakt, niestety nie tak bardzo jakbym chciał, ale takie jest życie. Nie mam czasu przyjechać do Polski tak jak bym chciał, ale dbamy o to, żeby w życiu każdego z nas wszystko układało się dobrze. Ale oni wszyscy są częścią mojego życia i jestem pewien, iż gdybyśmy spotkali się ponownie, po prostu otworzylibyśmy piwo i zaczęlibyśmy się śmiać, jakbym nigdy nie odszedł. Na tym polega magia hokeja i ludzi, których spotyka się na swojej drodze.

Zostałeś wybrany na 50 lecie klubu jako zawodnik wszechczasów w formacji obcokrajowców. Jak wtedy zareagowałeś?

Cóż, jestem dumny – to jedyne zdanie na temat tego wyboru. Jestem bardzo szczęśliwy, iż mogłem pomóc zespołowi i ludzie o tym pamiętają. Więc naprawdę dziękuję za to.

Jakie widzisz największe różnice między hokejem w Polsce a we Francji?

Myślę, iż największa różnica polega na strukturze. Francja ma profesjonalną ligę, która chroni drużyny i zawodników. Osiągnięcie tego zajęło im dużo czasu, ale teraz zaczyna przynosić rezultaty. Ale polski hokej ma wszystko, żeby to działało na dłuższą metę, baza kibiców jest ogromna i na każdym lodowisku fantastyczna atmosfera. Są utalentowani zawodnicy, naprawdę myślę, iż poprawiając drobne szczegóły i polegając na doświadczeniu starszych graczy, którzy Cię poprowadzą, polska liga może stać się wielką ligą w Europie. Kibicuję temu i jestem bardzo szczęśliwy, gdy widzę dobre wyniki polskich drużyn w europejskich pucharach.

W 2018 zakończyłeś karierę we francuskim klubie Boxers de Bordeaux. Czy będąc we Francji nie myślałeś by powrócić jeszcze do Polski np. na jeden lub dwa sezony?

Szczerze mówiąc, to był mój pierwszy pomysł, ale niestety ostatnie 2 lata we Francji były dla mnie trudne, ponieważ w ciągu 2 lat doznałem czterech urazów głowy, więc przyszedł czas, aby się zatrzymać i skupić na czymś innym. Jednak powrót do Polski na pewno jeszcze długo chodził mi po głowie.

W dziwny sposób GKS Tychy to jedno z moich największych osiągnięć, którego też żałuję. To największe osiągnięcie, bo zdobycie tego tytułu po 10 latach, trzeciego w Polsce to dla mnie wyjątkowy moment. I tego też najbardziej żałuję, bo już wtedy chcieliśmy wrócić do Francji. A teraz, kiedy patrzę wstecz, wiem, iż nigdy nie powinienem był wyjeżdżać. Tychy i Polska ogólnie były dla mnie dobre i może właśnie tam powinienem kontynuować i zakończyć moją karierę.

Czym w tej chwili się zajmujesz? Czy twoje życie dalej jest związane z hokejem?

Właściwie po zakończeniu kariery musiałem na jakiś czas odpocząć od hokeja na lodzie. Zrobiłem część moich papierów trenerskich w hokeju, ale zająłem się też fitnessem, zostałem trenerem wydajności, a potem specjalizowałem się w treningach przed i po ciąży. Otworzyłam dwie firmy zajmujące się wydajnością i ciążą w Szwecji i Finlandii, gdzie mieszkam. w tej chwili pracuję jako menedżer sprzedaży w dużej firmie zajmującej się bezpieczeństwem cybernetycznym w Finlandii. Jakoś bardzo się zmieniam i ciągle potrzebuję nowych wyzwań. Tęsknię za hokejem na lodzie i zawsze chcę do niego wracać, czekam tylko na odpowiedni czas i okazję.

Na sam koniec gdybyś mógł powiedzieć kilka słów do kibiców GKS-u Tychy.

Słowo dla fanów…. Cóż, mam wiele do powiedzenia, ale napiszę krótko. Wszystkim polskim kibicom, których poznałem w Cracovii, Sanoku, Krynicy i wszystkich innych zespołach, jesteście niesamowici, niezależnie od tego, czy mnie lubiliście, czy nienawidziliście. Atmosfera, którą wnosiliście do każdego meczu, była czymś, co nieczęsto widujemy w Europie więc proszę, kontynuujcie to i wspierajcie swój zespół najlepiej jak potraficie. Jesteście ogromną częścią sukcesu waszego zespołu i cieszę się każdą sekundą spędzoną w tym zespole.

Jeśli chodzi o GKS, pierwszą rzeczą, która przychodzi mi na myśl, są fantastyczni kibice. Zwykle mówimy, iż kibice są siódmym zawodnikiem na lodzie, ale w tym przypadku jest to prawda. Sposób, w jaki popychasz zespół, wspierasz go, a choćby budzisz, jeżeli zajdzie taka potrzeba, zawsze był dokładnie tym, czego potrzebowaliśmy. Mam na myśli, iż podczas każdego meczu u siebie czułem, iż mam skrzydła i iż nic złego nie może nam się przytrafić. Jesteście najlepszymi fanami, o jakich zespół może prosić. Dziękujemy za całe wsparcie i wspólne wspomnienia.

Zostałem pobłogosławiony fanami, których zyskałem w Polsce i jestem bardzo szczęśliwy, iż udało nam się dać coś od siebie w postaci pucharu lub tytułu i mam nadzieję, iż pewnego dnia znów poczuję tę atmosferę, w ten czy inny sposób. Dziękuję więc kibicom, kolegom z drużyny, klubowi i miastu za zaufanie, jakim nas obdarzono. Myślę, iż razem dobrze sobie poradziliśmy.

Autor: Damian Chmura

Idź do oryginalnego materiału