Nie na pokaz, nie na siłę – nowotarski hokej potrzebuje strategii tu i teraz!

podhaleregion.pl 21 godzin temu

W mieście znów akcja „Ratujmy hokej”. Znów poruszenie, znów deklaracje, znów hasła i szum. Ale zamiast realnych działań — mamy kolejną odsłonę lokalnych przepychanek. Ratowanie hokeja przybrało formę wojenek. Politycznych, personalnych, medialnych. Hokej, który powinien być wspólną sprawą, stał się narzędziem do gry – ale nie na lodzie, tylko na konferencjach, w komentarzach, na salach obrad.

Padają wielkie słowa, pojawiają się doraźne pomysły – często niepoparte ani planem, ani wizją. A przecież to właśnie teraz potrzeba strategii, wspólnego działania. Nie kolejnej rundy publicznych oskarżeń.

Bo jesteśmy w miejscu, gdzie trzeba zacząć od fundamentów. Od zera. I nie chodzi wyłącznie o pieniądze – bo te, bez sensownego kierunku, niczego nie naprawią. Doraźna pomoc tylko wydłuża agonię, jeżeli nie towarzyszy jej długofalowy plan.

Granie w seniorach za wszelką cenę dziś nie ma sensu. Rozumiem strach – iż jak raz się wycofamy, to już nie wrócimy. Ale jeszcze większym zagrożeniem jest dalsze udawanie, iż wszystko jest pod kontrolą. A nie jest.

Nie mamy dziś wystarczającej jakości w młodzieży, nie mamy tylu gotowych zawodników, by z dnia na dzień budować solidny zespół. I to trzeba powiedzieć otwarcie. Dlatego priorytetem musi być szkolenie, odbudowa systemu, cierpliwa praca od podstaw. To właśnie tu powinno się dziś gromadzić środki – nie na łatanie dziur, ale na stworzenie warunków do realnej odbudowy. Bo bez mocnych fundamentów żadna kwota, żadne nazwisko, żadna iluzja nie uratują nowotarskiego hokeja.

I nie mówię tego, żeby cokolwiek odebrać chłopakom, którzy dziś walczą, trenują, chcą spełniać swoje marzenia i grać w Ekstraklasie. Szacunek dla nich – bo oni naprawdę się starają. Ale takich chłopaków w przeszłości były dziesiątki. Ich marzenia niweczyło działanie bez strategii, bez pomysłu, bez myślenia o konsekwencjach. Dziś próbuje się tworzyć kolejnym młodym ludziom złudne nadzieje, iż „jakoś to będzie”, iż coś się nagle zmieni. Tylko iż to nieprawda. To karmienie ich mrzonkami. A potem – rozczarowaniem, frustracją i zniechęceniem. I to jest największa krzywda, jaką można im zrobić.

Powrót do młodzieżowego hokeja takich ludzi jak Ryszard Kaczmarczyk, wychowawcy wielu pokoleń najlepszych wychowanków Podhala, daje nadzieję, iż jeszcze nie wszystko stracone. Jednak on sam niczego nie zbuduje – potrzebuje wsparcia, pomocy w realizacji swoich pomysłów, stworzenia odpowiednich warunków i dobrania ludzi, którzy razem z nim będą działać. Ale żeby ta nadzieja miała sens – musi być cisza, kooperacja i jasny plan.

Dlatego bardziej niż w polityków, wierzę dziś w ludzi ze stowarzyszenia Dalej Podhale. Wierzę, iż jeżeli nie dziś, nie jutro – to z czasem ich działania przyniosą efekty. Bo to ludzie, którzy naprawdę kochają hokej i klub, a nie polityczne szachy. To właśnie oni mogą pomóc zintegrować całe środowisko, spojrzeć na aktualną sytuację realistycznie, a nie życzeniowo – bo tak trzeba. Stać się stabilnym fundamentem i balastem, który uspokoi burzliwe wody między zwaśnionymi stronami. Bez nich żadna strategia nie ma szansy się udać.

Idź do oryginalnego materiału