„Nie pozwolę, by ktoś jeszcze stracił tam zdrowie”. Kiedy niebezpieczne torowisko zostanie zlikwidowane?

3 godzin temu
Zdjęcie: Niebezpieczny wypadek na nieczynnym torowisku (autor: Zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości poszkodowanej)


Na nieczynnym ok. 30-metrowym torowisku przy ul. Mazowieckiego w Radomiu w ostatnich czterech latach doszło do kilkudziesięciu wywrotek z udziałem jednośladów.

Pani Ewa jest jedną z poszkodowanych. 27 września, po wypadku na torowisku, z poważnymi złamaniami trafiła do szpitala, gdzie spędziła dwa tygodnie. Przeszła dwie poważne operacje, a przed nią wiele miesięcy rehabilitacji.

To są nieszczęsne tory. Jechałam sobie spokojnie i nagle przednie koło wsunęło się w to zagłębienie i stanęło w poprzek. Nie miałam możliwości na jakąkolwiek reakcję, runęłam jak worek kartofli. Dobrze, iż miałam kask, bo przecież uderzyłam głową o asfalt – opowiada.

Pani Ewa będzie domagać się od Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji odszkodowania.

To, co mnie spotkało do końca życia, to nie jest moją winą. Nie pozwolę, żeby jeszcze ktoś stracił tam zdrowie – podkreśla.

W trakcie pobytu pani Ewy w szpitalu na oddział trafiła jeszcze jedna poszkodowana osoba, a dwa tygodnie wcześniej inna na tym torowisku straciła przednie zęby.

Problem z nieczynnym torowiskiem polega na tym, iż przebiega ono pod bardzo ostrym kątem.

Jeżeli jedziemy pojazdem jednośladowym, takim jak rower czy motocykl, koło przednie po prostu uślizguje się na śliskiej, wyślizganej powierzchni stalowej szyny, dochodzi do wywrotek. Żeby złagodzić ten kąt najazdu, trzeba przejechać pod kątem możliwie prostym do torowiska, tylko niestety to wiąże się z zakłóceniem ruchu – wyjaśnia Sebastian Pawłowski z Bractwa Rowerowego w Radomiu.

Kiedy torowisko zostanie zlikwidowane?

MZDiK ogłosił przetarg na zlikwidowanie torowiska. Zgłosiło się pięciu wykonawców, jednak wszystkie oferty okazały się droższe niż przewidziany na ten cel budżet. Zaplanowano 150 tys. zł, podczas gdy najtańsza oferta to 184 tys. zł.

Na ten moment oferty są sprawdzane pod kątem formalnym, pod kątem rachunkowym i prawnym, czyli trwa cała urzędowa procedura. Dopiero po zakończeniu tej procedury będziemy decydowali o tym, co zrobimy dalej, czy znajdą się pieniądze na to, aby dołożyć te brakujące 34 tysiące – mówi rzecznik zarządu Dawid Puton.

Nie wiadomo też, czy miasto dołoży brakującą kwotę.

Na razie nie są prowadzone jakiekolwiek rozmowy. Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji tak czy inaczej operuje miejskimi pieniędzmi, nie mamy swoich funduszy. o ile będzie dokładane, to z pieniędzy miasta – wyjaśnia Puton.

Oferty są w tej chwili sprawdzane i dopiero po zakończeniu formalnej procedury MZDIK zdecyduje, czy brakująca kwota zostanie dołożona.

Idź do oryginalnego materiału