Stanisław Sojka, jeden z najwybitniejszych polskich wokalistów, pianista i kompozytor, zmarł nagle 21 sierpnia w wieku 66 lat. Jego śmierć wstrząsnęła światem muzyki. Artysta miał jeszcze wystąpić na festiwalu w Sopocie.
Głos, którego nie dało się pomylić
Przez lata urzekał publiczność swoim głosem i oryginalnym stylem, łącząc jazz, pop i muzykę klasyczną. W rozmowie z Telewizją TVS sprzed sześciu lat mówił o życiu, Śląsku i swoich planach. – „Trzeba było zdobyć świat” – podkreślał wówczas, wspominając początki kariery.
Śląskie korzenie
Choć życie związał z Warszawą, nigdy nie odciął się od Śląska. – „Moje miasto Gliwice kocham naturalną miłością” – opowiadał w TVS.
Podkreślał, iż muzyki i rozmowy nauczył się w domu. – „Mama śpiewała, tata śpiewał w chórze katedralnym w Gliwicach ponad 50 lat, a dziadek grał na organach w Wiśle Małej”.
Choroba i zmiana życia
Kilka lat temu usłyszał diagnozę – cukrzyca typu 2. Nie załamał się. Schudł 30 kg, zmienił styl życia i z uśmiechem mówił w TVS: – „Kiedyś wstawałem po południu. Dziś żyję jak skowronek”.
Artysta i obywatel
Sojka angażował się także w życie społeczne i kulturalne Śląska. Brał udział w koncertach upamiętniających powstania śląskie. – „Czułem się zaszczycony, iż mogę napisać pieśń o tak ważnym wydarzeniu. Nie możemy zapominać, kim jesteśmy” – podkreślał.
Jego twórczość pozostanie świadectwem nie tylko wielkiego talentu, ale i szczerości. – „Sztuka nie jest od publicystyki, sztuka jest od tego, by zatrzymać człowieka” – mówił w naszym studiu.