Polski świat teatru i filmu właśnie stracił kolejną legendę. Andrzej Mrożewski, aktor znany z ról w kultowych produkcjach polskiego kina, zmarł po długiej chorobie. Miał 85 lat. O jego odejściu poinformowała rodzina, która przyznała: to koniec całego aktorskiego rodu.

fot. Warszawa w Pigułce
Wiadomość o śmierci Andrzeja Mrożewskiego dotarła do mediów w piątek rano. To siostrzeniec aktora, Michał Popłoński, podzielił się nią za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jego wpis był pełen emocji i jednocześnie zadumy nad końcem pewnej epoki: „Ostatni z aktorskiego rodu Mrożewskich, Andrzej, Jędrek, wuj mój, odszedł dziś rano po ciężkiej chorobie w wieku 85 lat. Cześć Jego Pamięci” – napisał. Rodzina podkreśla, iż aktor odszedł spokojnie, ale po długim zmaganiu się z ciężką chorobą.
Syn legendy, który sam stał się legendą
Andrzej Mrożewski przyszedł na świat w 1940 roku w Krakowie, w rodzinie, gdzie aktorstwo było nie tylko zawodem, ale stylem życia. Jego ojciec, Zdzisław Mrożewski, to postać, którą starsi widzowie pamiętają doskonale – wystąpił między innymi w kultowym serialu „Stawka większa niż życie” oraz w filmie „Śmierć prezydenta”, gdzie zagrał Gabriela Narutowicza. Jak wspomina Michał Popłoński, kiedy Zdzisław kroczył ulicą Świętokrzyską w Warszawie do Teatru Polskiego, „panowie zdejmowali czapki z głów, a panie pokrywały się pąsem”. To był szacunek dla wielkiego artysty starej szkoły.
Andrzej poszedł w ślady ojca i w 1961 roku ukończył Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Od tego momentu rozpoczęła się jego ponad pięćdziesięcioletnia kariera, która zapisała się w historii polskiego teatru i filmu. Pracował w Teatrze Śląskim w Katowicach, gdzie spotkał swoją przyszłą żonę, aktorkę Ewę Śmiałowską-Mrożewską. Później związał się z krakowskim Teatrem Maszkaron, którego w latach 1990-1995 był dyrektorem. Występował również w Teatrze Polskim w Szczecinie.
Role, które Polacy pokochali
Na wielkim ekranie Andrzej Mrożewski zadebiutował w 1963 roku i od tego czasu regularnie pojawiał się w produkcjach, które dziś uznawane są za klasykę polskiej kinematografii. Zagrał w „Soli ziemi czarnej”, „Nocach i dniach”, „Trędowatej”, „Życiu na gorąco” czy „Tajemnicy Enigmy”. Rola Tadeusza Krępskiego w ekranizacji „Nocy i dni” przyniosła mu szczególne uznanie – to właśnie tę postać widzowie wspominają najczęściej.
Nie stronił też od produkcji telewizyjnych, które gromadziły przed ekranami miliony Polaków. Występował w serialach „Blisko, coraz bliżej”, „Pogranicze w ogniu”, a także w „Klanie” – produkcji, która od prawie 30 lat nieprzerwanie jest jednym z najpopularniejszych polskich seriali. Zagrał również w „Vincim”, „Samym życiu” czy nowszych produkcjach jak „Adam i Ewa” oraz „Belle Epoque”, które okazało się jego pożegnaniem z kamerą – ostatni raz wystąpił przed nią w 2017 roku.
Aktorstwo z przedwojennej szkoły
Michał Popłoński, siostrzeniec Andrzeja, we wzruszającym poście opisał, czym różniło się aktorstwo rodziny Mrożewskich od współczesnych standardów. „Nie było to aktorstwo z pierwszych stron gazet, celebryckie, zapraszane do telewizji śniadaniowych. To było aktorstwo wielkie i ciche. Głównie teatralne i z przedwojennej szkoły” – podkreślił. Zdzisław Mrożewski i jego syn reprezentowali pokolenie, dla którego aktorstwo było misją, a nie drogą do popularności.
Obie żony – zarówno Helena Mrożewska (żona Zdzisława), jak i Ewa Śmiałowska-Mrożewska (żona Andrzeja) – również były aktorkami. To pokazuje, jak głęboko zakorzeniona w tej rodzinie była pasja do sztuki scenicznej. Rodziny aktorskie często tworzą swego rodzaju dynastię, gdzie zawód przekazywany jest z pokolenia na pokolenie, a teatralne rozmowy przy obiedzie są czymś naturalnym. Andrzej Mrożewski był ostatnim ogniwem tego łańcucha.
Co to oznacza dla polskiej kultury?
Odejście Andrzeja Mrożewskiego to nie tylko strata dla jego rodziny i przyjaciół, ale również dla całej polskiej kultury. Aktorzy tej klasy, wykształceni w tradycji przedwojennej i powojennej, wynoszący sztukę aktorską na piedestał, odchodzą bezpowrotnie. Z nimi odchodzi również pewna estetyka gry, sposób budowania postaci, który dziś wydaje się już prawie zapomniany.
Dla młodszych pokoleń aktorów to sygnał, iż warto sięgać do korzeni. Warto oglądać stare produkcje, w których grali tacy artyści jak Mrożewski, by zrozumieć, czym jest prawdziwe rzemiosło aktorskie. To nie jest jedynie kwestia zapamiętania kwestii i stanięcia przed kamerą – to praca nad każdym gestem, spojrzeniem, tonem głosu. To budowanie postaci od środka, a nie tylko od strony wizualnej.
Dla widzów, którzy wychowali się na „Nocach i dniach” czy „Klanie”, śmierć aktora to pożegnanie części własnej biografii. Te filmy i seriale były obecne w ich życiu, towarzyszyły im w codzienności. Twarze aktorów stały się znajome, jakby należały do kogoś bliskiego. Kiedy taki aktor odchodzi, czujemy stratę – jakby umarł ktoś z naszej dalszej rodziny.
Jak pożegnać bliskiego, gdy jest postacią publiczną?
Rodzina Andrzeja Mrożewskiego stanęła przed trudnym zadaniem – musi poradzić sobie z żałobą, ale także zorganizować pożegnanie dla szerszej publiczności. Na razie nie podano oficjalnych informacji o terminie i miejscu pogrzebu. Według wstępnych doniesień, aktor prawdopodobnie spocznie na cmentarzu komunalnym we Włocławku, gdzie pochowany jest jego ojciec, Zdzisław. To byłoby symboliczne zamknięcie aktorskiego rodu w jednym miejscu.
Jak jednak zauważył Popłoński, decyzję o miejscu pochówku podejmie córka Andrzeja, a ta jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji. „On był całe życie związany z Krakowem i Katowicami, więc raczej tamte rejony. Ale jeszcze nic nie wiadomo” – dodał siostrzeniec. To pokazuje, iż choćby w najbardziej osobistych sprawach rodziny osób publicznych muszą brać pod uwagę nie tylko własne uczucia, ale także oczekiwania fanów i środowiska artystycznego.
Dla wielu rodzin śmierć bliskiego, który był osobą znaną publicznie, wiąże się z dodatkowym stresem. Z jednej strony chcą przeżyć żałobę w sposób intymny, z drugiej – czują się zobowiązane do zorganizowania ceremonii, która pozwoli innym oddać hołd zmarłemu. To trudne zadanie, które wymaga siły i spokoju w najtrudniejszych momentach.
Pamiętajmy o artystach, póki żyją
Odejście Andrzeja Mrożewskiego to również dobry moment, by przypomnieć, jak ważne jest docenianie artystów za życia. W Polsce często zdarza się, iż dopiero po śmierci twórcy dowiadujemy się o jego dorobku, zasługach, trudnościach. Doceniajmy aktorów, reżyserów, scenarzystów, gdy jeszcze mogą usłyszeć słowa uznania. Idźmy do teatru, oglądajmy ich filmy, rozmawiajmy o ich pracy. To proste gesty, które mają ogromne znaczenie.
Dla młodych ludzi, którzy dopiero wybierają swoją drogę zawodową, historia rodziny Mrożewskich może być inspiracją. Pokazuje, iż można budować karierę opartą na prawdziwej pasji, na rzemiosle wyuczonym latami, na szacunku do tradycji. Nie zawsze oznacza to rozpoznawalność na miarę współczesnych celebrytów, ale daje coś znacznie cenniejszego – poczucie, iż robiło się coś wartościowego, iż zostawiało się po sobie trwały ślad.
Andrzej Mrożewski odszedł, ale jego role pozostaną. Pozostaną też wspomnienia tych, którzy mieli szczęście pracować z nim na scenie i na planie filmowym. Pozostanie wreszcie świadomość, iż polski teatr i film mieli w swoich szeregach prawdziwych mistrzów swojego fachu.
Cześć Jego pamięci.