Nie żyje znany muzyk disco polo. Miał zaledwie 32 lata

21 godzin temu

Tragiczne wieści obiegły dziś środowisko muzyczne. Nie żyje David Czachor, znany jako Mr. Dave – jeden z najbardziej charakterystycznych wykonawców młodego pokolenia na scenie disco polo. Artysta zmarł nagle w nocy, w swoim domu na terenie gminy Niedźwiedź w powiecie limanowskim. Miał tylko 32 lata. Ciało zostało odnalezione nad ranem, około godziny 3:30. Pomimo szybkiej interwencji służb ratunkowych, nie udało się go uratować. Policja wykluczyła udział osób trzecich, ale dokładna przyczyna śmierci nie została ujawniona, co tylko wzmogło emocje wśród zszokowanych fanów.

fot. Warszawa w Pigułce

Wiadomość o jego śmierci poruszyła nie tylko sympatyków disco polo, ale także wielu przedstawicieli polskiej sceny muzycznej. David Czachor miał wystąpić w nadchodzący weekend podczas Festiwalu Muzyki Góralskiej w Piekarach Śląskich. Organizatorzy wydarzenia są wstrząśnięci i już zapowiedzieli, iż koncert odbędzie się bez jego udziału, jednak w atmosferze zadumy i pamięci o artyście, który jeszcze niedawno z ogromnym entuzjazmem zapraszał na wydarzenie swoich fanów.

Choć urodził się w amerykańskim Cleveland, jego życie i serce na stałe związały się z Polską. W wieku nastoletnim przeprowadził się do Mszany Dolnej – rodzinnej miejscowości jego przodków. Właśnie tam rozpoczęła się jego artystyczna droga, która gwałtownie przyniosła mu rozpoznawalność w świecie muzyki tanecznej. Jego hit „Słodka kotka” był obecny na wielu imprezach i zdobył złotą płytę, a debiutancki album o tym samym tytule otworzył mu drzwi do dalszych sukcesów.

Z czasem Mr. Dave coraz chętniej sięgał po nowe brzmienia. Choć disco polo pozostawało mu bliskie, to coraz odważniej eksplorował folk i muzykę biesiadną, co dowodziło jego muzycznej wrażliwości i otwartości. Potrafił łączyć różne światy – występował zarówno na imprezach plenerowych, jak i w mniejszych, kameralnych wydarzeniach, gdzie akustyczne aranżacje jego utworów budowały niesamowity klimat.

Szczególnie ceniono go za szczerość i bezpośredniość. Fani mówili o nim: „prawdziwy”. Jego twórczość niosła radość, ale również wzruszała. Nie unikał emocji, potrafił dotknąć serca słuchacza. W ostatnich miesiącach rozwijał również współpracę z zespołem Pawła Gołeckiego, gdzie oprócz śpiewu prezentował swój talent do gry na skrzypcach, pokazując kolejną, mniej znaną twarz swojego muzycznego oblicza.

Jego śmierć to nie tylko ogromna strata dla świata disco polo, ale również dla szerokiego grona odbiorców, którzy odnaleźli w jego piosenkach coś więcej niż tylko rytm i melodię. To opowieść o młodym człowieku, który miał przed sobą jeszcze wiele planów, koncertów i piosenek. Jego odejście to bolesny koniec pewnej historii, która miała trwać znacznie dłużej.

Dziś scena muzyczna milknie, a wśród tysięcy fanów panuje żal. Mr. Dave zostanie zapamiętany jako artysta pełen pasji, który z uśmiechem na twarzy tworzył muzykę z potrzeby serca. W jego utworach było życie — i być może dlatego tak trudno uwierzyć, iż jego głos już nie zabrzmi na żywo. Pozostaną wspomnienia, płyty, nagrania i ta niezatarte wrażenie, iż był kimś, kto naprawdę kochał to, co robił.

Idź do oryginalnego materiału