Koncert miał interesujący i nieoczywisty przebieg – na magdalenkowej scenie pojawili się także inni, związani z „Formacją”, pułtuscy muzycy odrobinę starszego pokolenia. Można by rzec, iż chwilami koncert wędrował do lat 90-tych XX wieku! A kiedy minęła magiczna „22.00”, koncert zamienił się w granie i śpiewania na spontanie przy magdalenkowych stolikach. Było bardzo klimatycznie.
Tegoroczne koncerty (były już dwa) w Magdalence to coś co trzeba po prostu przeżyć. Dla tych, którzy nie mieli okazji pojawić się w zeszły piątek mamy dobre wieści. Z naszych tajnych źródeł wiemy, iż to nie ostatni taki koncert w tym sezonie.