Reprezentacja Polski piłkarek ręcznych pokonała Austrię 35:30 (17:18), zajęła trzecie miejsce w II fazie grupowej i zakończyła mistrzostwa świata na 11. miejscu. To najlepszy wynik od 2011 roku.
Polska drużyna zanotowała progres, ale liczyła, iż zajdzie wyżej. Fot. Paweł Bejnarowicz/Związek Piłki manualnej w Polsce/materiały prasowePrzed mistrzostwami, które odbywały się w Holandii i Niemczech, Arne Senstad, selekcjoner Polek, podkreślał, iż znalezienie się w Top 8 zespołów będzie trudne, ale… – Oczywiście mieliśmy ambicje, aby zagrać lepiej niż w poprzednich mundialach i awansować do ćwierćfinału. Znając rywali, wiedzieliśmy, iż to będzie jednak trudne – wyjaśnił norweski szkoleniowiec.
Przed turniejem prezes krajowej federacji Sławomir Szmal nakreślił plan minimum dla reprezentacji jako zakończenie turnieju na miejscu 9-12, co byłoby najlepszym wynikiem Polek na mundialu od 2015 roku, gdy prowadzony wówczas przez Kima Rasmussena zespół zajął 4. miejsce.
Podczas czempionatu Polki wygrały z Chinami (36:20), Tunezją (29:26) i Argentyną (28:25). Nie sprostały jednak wyżej notowanym rywalkom – broniącej tytułu Francji (28:42) i Holandii (22:33).
Choć zwycięstwo z Austriaczkami poprawiło nieco humory szczypiornistkom znad Wisły, nie kryły one, iż przed zawodami celowały wyżej. – Przyjeżdżając na te mistrzostwa, oczywiście chciałyśmy więcej. Marzył nam się występ w ćwierćfinale, w półfinale – mówiła Daria Michalak.
Skrzydłowa podkreślała, iż drużyna musi pójść krok dalej. – Najwyższy czas, byśmy zaczęły wygrywać także z najmocniejszymi. Teraz wrócimy do klubów i zobaczymy jeszcze raz mecze z Holandią i Francją, bo musimy wyciągnąć wnioski – dodała zawodniczka rumuńskiego HC Dunărea Brăila.
Mistrzostwa Europy w 2026 roku odbędą się w Polsce, Czechach, Rumunii, Słowacji oraz Turcji (3-20 grudnia).
tom














