Niepodległość po opolsku – z sercem, z refleksją, z nadzieją. Podobnie jak w Gdańsku, inaczej niż w Warszawie

opowiecie.info 1 godzina temu

W Opolu 11 listopada nie był dniem patosu, ale wspólnoty. Modlitwa, pieśni, marsz i ciepłe słowa o Polsce – tak wyglądało święto, które łączy pokolenia i przypomina, iż wolność nie jest dana raz na zawsze.

Niepodległość – słowo, które przez lata niosło w sobie marzenie o wolności, w tym roku w Opolu brzmiało jak modlitwa i jak rozmowa. 107. rocznica odzyskania przez Polskę suwerenności rozpoczęła się w kościele Ojców Franciszkanów, gdzie odprawiono uroczystą Mszę Świętą z udziałem pocztów sztandarowych, służb mundurowych i mieszkańców miasta. Przewodniczył jej biskup Rudolf Pierskała – spokojny, ale stanowczy w swoim przesłaniu.

– W rocznicę odzyskania niepodległości trzeba być wdzięcznym, pamiętać i modlić się za ojczyznę. Niepodległość mobilizuje nas, by wolność, którą uzyskaliśmy, zabezpieczyć i przekazać ją młodemu pokoleniu – mówił biskup Pierskała.

W ławkach – kombatanci, rodziny z dziećmi, pielęgniarki, harcerze. Wszyscy jakby na chwilę odłożyli codzienne spory, by w skupieniu wysłuchać „Bogurodzicy” i „Gaude Mater Polonia”.

Po Mszy korowód ruszył ulicami miasta. Z przodu żołnierze, za nimi poczty sztandarowe i mieszkańcy. Kierunek – plac Wolności, gdzie zabrzmiał hymn państwowy i odczytano apel pamięci. Nie zabrakło też słów o tym, co znaczy dziś być patriotą.

– Obchodząc 11 listopada musimy pamiętać, iż przez 123 lata nie było nas na mapach. Warto doceniać to, co mamy teraz – przypomniał wicewojewoda Piotr Pośpiech.

W podobnym tonie mówiła wicemarszałek województwa Zuzanna Donath-Kasiura – ciepło, z refleksją, bez frazesów.

– Patriotyzm to miłość do ojczyzny, ale też troska o każdego człowieka. To praca dla dobra naszego kraju i wspólne szanowanie siebie nawzajem.

Prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski zwrócił uwagę, iż tego dnia szczególnie warto pamiętać o jedności – wartości dziś trudniejszej niż kiedykolwiek.

– Polska jest wspólna. Warto ją budować tak, by każdy czuł się w niej dobrze. Nie jest to łatwe przy tych podziałach, ale takie święta jak dzisiejsze uświadamiają nam, iż wróg jest gdzie indziej.

Na placu widać było wzruszenie, ale i radość. Ludzie śpiewali, rozmawiali, robili zdjęcia. Krystyna Ciemniak z Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych powiedziała najprościej i najpiękniej:

– To święto nas wszystkich. Idziemy pod pomnik, a potem wracamy do siebie, by pielęgnować miłość do naszej jedynej, niepowtarzalnej Polski.

Major rezerwy Wiesław Biernacki przypomniał z kolei, iż wolność nie przychodzi sama.

– Trzeba za nią dziękować, ale też o nią walczyć.

Po południu obchody przeniosły się na rynek, gdzie rozpoczął się piknik historyczny. W programie znalazły się występy Zespołu Pieśni i Tańca „Opole”, etiuda o powitaniu Marszałka Piłsudskiego i warsztaty dla najmłodszych. euforia mieszała się tu z zadumą – tak jak w całym tym dniu.

Niepodległość w Opolu nie była pomnikiem ani frazesem. Była wspólnotą ludzi, którzy – choć różni – potrafią w tym jednym listopadowym dniu pomyśleć o Polsce z czułością i wdzięcznością.

Fot. melonik

Idź do oryginalnego materiału