Kapryśna tegoroczna pogoda wpływa na ilość gości odwiedzających polskie miasteczka turystyczne. Trwające wakacje zapowiadają się jako jedne z najsłabszych w ostatnich latach. Mniejszą liczbę turystów widać zarówno w górach, jak i nad morzem. Wyjątkiem niestety nie jest Lubelszczyzna i perełki turystyczne naszego regionu, co potwierdza w rozmowie z naszym reporterem dyrektor Kazimierskiego Ośrodka Kultury Sportu i Turystyki, Maks Skrzeczkowski
– Rzeczywiście jest sporo deszczu – mówi Maks Skrzeczkowski. – Momentami za dużo w naszej ocenie, jeżeli chodzi o to, iż planując wydarzenie kulturalne w terenie, konkretnie koncert na rynku, nagle pojawia się poważny problem, bo kiedy jest rozstawiona scena, mnóstwo drogiego elektronicznego sprzętu, i nagle przychodzi ściana deszczu, który przez pół godziny nie przestaje padać, powstaje kilka dylematów: jak zabezpieczyć sprzęt, żeby był nieuszkodzony, a drugie pytanie: czy zrobimy koncert, czy trzeba go odwołać? Dokładnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia wczoraj, gdzie był jeden koncert, który skończył się o godzinie 18.00, ostatni utwór był grany i w ciągu kilku sekund nadeszła chmura, która była tą ścianą deszczu i wyczyściła rynek. Tamci dograli i podziękowali, natomiast na scenie już były przygotowane instrumenty. Kiedy widzę te instrumenty i słyszę deszcz, to mam gęsią skórkę, oni zresztą też, ale już teraz żadnego ruchu nie jesteśmy w stanie zrobić. Artyści nie wycofali się z tego. Powiedzieliśmy sobie: niech przestanie padać. W końcu przestało, ale na scenie jesteśmy cali zalani. Trzeba wszystko dokładnie zabezpieczyć, sprawdzić, mieć 100 procent pewności, iż wszyscy jesteśmy bezpieczni. Daliśmy sobie czas, bez pośpiechu i presji, wiedząc, iż koncert odbędzie się 40 minut później, ale się odbędzie. Mogliśmy go odwołać – z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w tamtym roku i nie było żadnego innego sposobu, żeby z tego wybrnąć. Zachwyciło mnie, iż ludzie, którzy widzieli, iż ten koncert wisi na włosku, a adekwatnie już im się wydawało, iż go nie będzie, zaczęli się po tym deszczu pojawiać i zaczęli nam pomagać przecierać krzesełka, żeby można było usiąść. Po chwili ten koncert był w super aurze, nie było już upału, nic nie padało. Byliśmy zachwyceni.
Czy można się przed takimi sytuacjami zabezpieczyć?
Chciałbym przewrotnie powiedzieć, iż wszyscy zawsze monitorujemy pogodę. Jesteśmy przekonani, iż chcemy, żeby nie padało, ale to nie zależy od nas. Kiedy był inny festiwal dwa tygodnie temu, była taka sytuacja, iż obserwuję pogodę, patrzę: nie pada. Patrzę na niebo – nadchodzi czarna chmura. Patrzę na telefon: nie pada. Patrzę na niebo: zaczyna padać. Patrzę na telefon: nie pada. Nade mną pada, a w telefonie nie pada. Coś tu nie gra. To taki żart, taka nieprzewidywalność, z którą musimy się liczyć. Czasem nie zapowiadają deszczu, a on przychodzi, czasem bywa na odwrót. To ryzyko każdego organizatora. W ubiegłym roku był koncert Raz, Dwa, Trzy i była taka ilość wody, iż trzeba go było odwołać, bo sprzęt był zmoknięty. Będąc miejscowością turystyczną, musimy podejmować to ryzyko. Nie mówię o ryzyku dotyczącym bezpieczeństwa ludzi, bo to jest poza wszelką dyskusją i wtedy zawsze wiadomo, iż decyzja musi być racjonalna – odwołać imprezę. Ale my zawsze zakładamy, iż będzie ładna pogoda, bo gdyby było inaczej… w Kazimierzu odbywa się 10 festiwali w ciągu lata. I to jest naprawdę tydzień w tydzień. Bardzo często są wydarzenia w plenerze.
Ten sezon chyba jest – o ile chodzi o pogodę – jest wyjątkowy…
Dużo pada. Nie ma się co czarować. Był taki sezon – rok czy dwa lata temu – iż przez całe lato był jeden deszcz. Teraz często patrzymy w niebo z niepokojem. Trzeba z tym umieć żyć, za mocno się nie przejmować.
Cała rozmowa w materiale audio:
Do końca tygodnia w Kazimierzu Dolnym trwa Festiwal Filmu i Sztuki – BNP Paribas Dwa Brzegi.
ŁuG/ opr. DySzcz
Fot. Iwona Burdzanowska/ archiwum