Niewidzialna Ulica na poznańskim Łazarzu

2 godzin temu

Niewidzialna Ulica to miejsce na poznańskim Łazarzu, przy ul. Matejki 53, które od lat pokazuje świat ludzi niewidomych, oddając namiastkę ich codziennego życia.

Schodzimy kilka stopni w dół, gdzie w powietrzu unosi się zapach pieczonego ciasta. Pani Jola przygotowuje je dla dzieci, które biorą udział w półkoloniach Niewidzialnej Ulicy. Na czarnych ścianach widzimy obrazy, które jak się okazuje zostały wykonane przez osoby niewidome. Prace przygotowane są w różnych technikach, a tuż obok nich znajdują się kartony z przeróżnymi urządzeniami. To m.in. gogle dzięki którym możemy sprawdzić, jak widzi osoba po udarze lub z cukrzycą. Temat wzroku jest tutaj wszechobecny. Świata w Niewidzialnej Ulicy doświadczamy wąchając, dotykając i słuchając. Jednak większą tajemnicę skrywają pomieszczenia, które zwiedzamy w całkowitej ciemności. Wchodzimy do nich bez telefonów, aby wyeliminować możliwość zbędnych świateł i dźwięków. Funkcjonowanie w takiej ciemności trudno sobie wyobrazić. Właśnie dlatego powstała Niewidzialna Ulica, która pokazuje życie bez zmysłu wzroku, wyostrzając pozostałe.

– o ile ktoś stracił wzrok we wczesnym dzieciństwie bądź urodził się niewidomy, to nie wie jak to jest widzieć. Tego nie da się z niczym porównać. Tu pojawia się kwestia rodziny i otoczenia. Bardzo ważne jest to, w jakiej rodzinie dorastają osoby niewidome. W przypadku, gdy ktoś straci wzrok, ważne jest, aby nie pozostawać jednie w domu i poznawać świat na nowo. To wymaga pogodzenia się z utratą wzroku i jest to trudne. Rodziny czasem myślą, iż gdy zaopiekują się i zamkną osoby niewidome w domach, to dadzą im bezpieczeństwo. To jest bardzo złe podejście. Taka osoba powinna jak najszybciej wrócić do – oczywiście w miarę możliwości – normalnego funkcjonowania. Od jakiegoś czasu istnieje tendencja, żeby uczyć ludzi widzieć tymi resztkami wzroku i pobudzać oczy do tego, żeby ten wysiłek jednak podejmowały. Na ten temat rozmawiałam z profesor Małgorzatą Walkiewicz-Krutak, szefową Zakładu Tyflopedagogiki na Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Osobiście poznałam osoby, które z powodu braku wzorku spędziły w domu 20 lat. Rehabilitacja po tak długim okresie spędzonym w domu trwała ponad 1,5 roku – mówi Jolanta Zielińska-Kaźmierczak.

Zdarza się, iż osoby niewidome lub słabowidzące usuwają się w cień życia społecznego. Ich codzienność stawia wyzwania inne niż te, których doświadczają osoby niezmagające się z brakiem wzroku. To życie w świecie, w którym każde przejście przez ulicę, wejście do tramwaju, czy zakupy są wyzwaniem. Główna przestrzeń Niewidzialnej Ulicy pozwala tego doświadczyć. Oczywiście to tylko namiastka, jednak gdy w kompletnej ciemności wchodzimy do tramwaju, problemem staje się pokonanie kilku stopni. Później wyzwaniem jest skasowanie biletu i odnalezienie miejsca w wagonie, tak aby nie przeszkadzać innym pasażerom. W kompletnej ciemności świat zdaje się mieć więcej dźwięków i zapachów.

fot. wPoznaniu.pl

– Nasze zmysły mają niesamowitą moc. Nie tylko wzrok. Choćby węch jest tak cwanym zmysłem, iż potrafi przekazać informacje z pamięci krótkotrwałej do pamięci długotrwałej. Zapach, smak, obraz i dźwięk. I to zostaje do końca życia. Często pamiętamy smaki, zapachy z dzieciństwa. To dlatego, iż nasze zmysły się rozwijają do piątego roku życia. Potem już jesteśmy coraz bardziej leniwi, zapominamy o pozostałych zmysłach i korzystamy głównie ze wzorku. W dzisiejszych czasach szczególnie, ponieważ mamy wiele bodźców wzrokowych. Niestety nie zawsze jest tak, iż nasz mózg zapamiętuje obrazy na całe życie. Często obraz twarzy w naszej pamięci się zaciera. Po latach nie pamiętamy już jak ktoś wygląda – dodaje Jolanta Zielińska-Kaźmierczak

W przestrzeni przy ulicy Matejki oprócz zwiedzania realizowane są także warsztaty zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Dzięki nim można spróbować różnych wymiarów poznawania świata. To warsztaty artystyczne czy kulinarne. Różnice między ludźmi bywają trudne i krępujące. A temat niepełnosprawności bywa omijany jako niewygodny.

fot. wPoznaniu.pl

– Czasami osoby niewidome mają zachowania autystyczne. Mają tak zwane blindyzmy. To jest bardzo trudne i w życiu dorosłym już nie da się tego cofnąć. Niestety czasem te zachowania wynikają też z tego, iż osoby niewidome doświadczają wielu krzywd i traum. Jako dzieci uczymy się emocji. Już jako niemowlaki patrzymy na twarze rodziców, bliskich, uczymy się uśmiechu. Niestety osoby, które nie widzą od dziecka nie miały szansy tego doświadczyć. Da się to w pewnym sensie wypracować. Poznałam osoby niewidome, które korzystają z życia, również społecznego, na sto procent. Jeżdżą na nartach, wychodzą do restauracji, biegają. To mogłoby wydawać się oczywiste, ale wcale takie nie jest. Wymaga od nich sporo pracy – mówi Jolanta Zielińska-Kaźmierczak.

W Niewidzialnej Ulicy mamy okazję zobaczyć przedmioty, które towarzyszą ludziom słabowidzącym lub niewidomym w codziennym życiu. Jednym z nich portfel, który został zaprojektowany w taki sposób, aby poprzez dotyk ułatwić rozróżnianie pieniędzy. Kolejnym przydatnym urządzeniem, które pokazuje mi pani Marta Siwiak, jest Colorino, które służy do rozpoznawania kolorów. Dzięki niemu osoby, które mają problemy ze wzrokiem wiedzą m.in. jakie kolory mają ich ubrania. To ważne również dla ich samopoczucia. Urządzenie przydaje się również, gdy chcą sprawdzić, czy w pomieszczeniu jest włączone światło. Pani Marta pokazuje również, jak korzysta się z ramki do podpisu, który bywa przydatny m.in. podczas wizyt w urzędzie.

fot. wPoznaniu.pl

Czytaj także: Lepiej niż gdzie indziej? „Badam” o życiu w Poznaniu

Error happened.
Idź do oryginalnego materiału