Nowa „Kronika”: Kolorowe lato

2 godzin temu

Na zdjęciu okładkowym wrześniowej „Kroniki Bocheńskiej” wzrok przykuwają kolory późnego lata. Wykonano je podczas Święta Ulicy Wolnica. Tytuł nawiązuje do wyjątkowo wielu wydarzeń kulturalnych, jakie w wakacyjne miesiące odbywały się w mieście. Jednym z haseł przewodnich nowego wydania jest też „hobby”. O tym ogrodniczym opowiadają Ewa i Leszek Jaglarzowie, a także burmistrz Roselle David Pileski, o kolarskim – Piotr Langer, o samochodowym – Andrzej Zając, o kolekcjonowaniu wag – Tadeusz Pędrak, o majsterkowaniu – „Młody z przyszłością” Filip Fasuga. Ciekawych artykułów nie brakuje.

W dziale „Krótko” są m.in. informacje o tym, jak świętowano 44. rocznicę Porozumień Sierpniowych. „Kronika” wymienia bochnian wyróżnionych medalami „Dziękujemy za Wolność” i publikuje ich zdjęcia. Zaskakuje wiadomość o śmierci żubra podczas transportu z ośrodka w Niepołomicach do Pokazowej Zagrody Zwierząt w Ośrodku Kultury Leśnej w Gołuchowie. Aż dwie strony zajmuje „Kronika policyjna”.

Relację z pierwszej po wakacjach sesji Rady Miasta uzupełnia zestawienie aktualnie realizowanych oraz zakończonych inwestycji komunalnych. Dokładnie opisano efekt prac rewitalizacyjnych na Plantach Salinarnych. Ciekawostką jest wiadomość o tym, iż w dwóch częściach plant zamontowano figurki gwarków – miłośnika motyli w pobliżu ulicy Tadeusza Czackiego oraz grającego na tubie górnika przy altanie.

– „Coraz więcej zawodów idzie w zapomnienie. choćby tak popularne kiedyś zawody, jak zdun czy kowal w tej chwili zanikają. (…) Sporo winy jest w nas samych – niejeden woli kupić nową rzecz niż oddać starą do wymiany” – przyznaje Andrzej Zając, starszy Cechu Rzemiosł Różnych w Bochni, wyróżniony niedawno najwyższym honorowym odznaczeniem rzemieślniczym „Szablą Kilińskiego”. Rozmawia z nim Agnieszka Dziki.

Wagi z kolekcji Tadeusza Pędraka pochodzą z fabryk polskich, ale również niemieckich i austrowęgierskich. Ma również jedną szwedzką. Każdą z nich tuż po zakupie z precyzją odnawia, wszystkie rozbierając „do ostatniej śrubki”. – „To długi i czasochłonny proces. Warstwa po warstwie. To cieszy, gdy uda się przywrócić im sprawność lub dotrzeć do niewidocznych wcześniej zdobień czy napisów” – mówi.

Piekarnia Izaaka Löwenbrauna mieściła się przed wojną na parterze należącego do rodziny domu przy ulicy Różanej (na odcinku, który współcześnie nazywa się Wolnicą). Nad piekarnią, na piętrze, znajdowało się mieszkanie zajmowane przez całą rodzinę: małżonków, teściów oraz dzieci, z których wszystkie urodziły się w Bochni. – „Kolejna rocznica deportacji żydowskich mieszkańców Bochni do obozów zagłady jest adekwatnym czasem, aby wspomnieć choć jedną rodzinę, spośród wielu żyjących tu przed okupacją niemiecką” – zauważa autorka tekstu Iwona Zawidzka.

Czysta sól kamienna jest bezbarwna, ale jej naturalne odmiany są często zabarwione. Czym spowodowane jest niebieskie, zielone, pomarańczowe czy żółte odcienie soli? – wyjaśnia geolog Michał Flasza. Piotr Langer z kolei odwiedza odkrywkową kopalnię marmuru w rejonie włoskiej Carrary położonej na pograniczu Toskanii i Ligurii.

Drużyna w składzie: Kuba Dudek, Rafał Hełmecki i Piotr Langer dzieli się relacją i wyjątkowo atrakcyjnymi zdjęciami z corocznej, wakacyjnej wyprawy rowerowej. – „10 dni na rowerowych siodełkach to tysiąckilometrowy dystans i aż trzy odmienne perspektywy oglądu Sudetów – od strony czeskiej, niemieckiej, wreszcie polskiej. Wspólne góry, różne światy” – czytamy na łamach Kroniki.

Mikhael Almeida Carvalho, nowy rozgrywający BSF-u Bochnia, ma 23 lata, pochodzi ze stanu São Paulo i miasta o tej samej nazwie. Jego żona Daniela Zancanaro Carvalho jest o dwa lata starsza, pochodzi ze stanu Rio Grande do Sul, a dokładniej z miasta Guaporé. Ma także włoskie korzenie, niedługo być może będzie mogła pochwalić się włoskim obywatelstwem. Jak się poznali? – „Mikhael zaczął grać w drużynie z mojego miasta, której wszyscy kibicujemy” – opowiada Daniela.

We wrześniu, w kolejną rocznicę wybuchu II wojny światowej, warto wspomnieć o ciekawym problemie, z którym musieli zmierzyć się alianci i o jego zaskakująco matematycznym rozwiązaniu. Jakub Konieczny daje swojemu artykułowi wymowny tytuł: „Ile czołgów? Ile ludzi?” Filip Fasuga, „Młody z przyszłością” mówi: – „Wybrałem technikum, bo daje zawód, i maturę. Po szkole można rozpocząć pracę i można pójść na studia”. Na koniec V klasy w konkursie „ABJ ku przyszłości” otrzymał stypendium oraz tytuł „Najlepszy technik elektryk – absolwent”.

Czwartą edycję festiwalu muzyki chrześcijańskiej „GospeLOVE Lato” zdecydowanie można uznać za udaną. Karol Czesak ocenia: – „Dopisała frekwencja podczas warsztatów, jak i na widowni, dopisała – przynajmniej w niezbędnym zakresie – pogoda, zaś rosnąca w siłę marka imprezy daje nadzieję na kolejne, nie mniej udane, edycje”. Artykułowi towarzyszą liczne zdjęcia.

Ogromnym zainteresowaniem cieszyła się przygotowana przez właścicielki salonu dla czworonogów Psijaciel parada kundelków. Zadaniem publiczności zgromadzonej wzdłuż wybiegu na ulicy Wolnica było wybranie zwycięzcy konkursu. Tytuł „najmilszego psiaka” trafił do Bezy, którą na wybieg wyprowadziła jej właścicielka Sylwia Pachota-Rura. Kronika ze szczegółami relacjonuje przebieg dwóch świąt ulic: Białej i Wolnica.

Jakie w swojej ofercie ma w tym roku Miejski Dom Kultury? Kółko plastyczne, nauka gry na instrumentach, indywidualne lekcje śpiewu, modelarstwo, szachy, robotyka, klub seniora, szycie artystyczne, zajęcia dla najmłodszych dzieci i dla przyszłych mam – to tylko niektóre z trzydziestu aktualnych propozycji.

– „Fotografować i kręcić filmy, biorąc pod uwagę współczesne możliwości, każdy może. I co dalej? Ktoś obejrzy raz, dwa razy, może trzy. Później szczegóły się zacierają, giną w pamięci, a materiały lądują bądź gdzie” – mówi Jacek Kuczko, jeden z członków działającej w Miejskim Domu Kultury grupy Videofani. Co ich łączy? Aleksandra Fortuna-Nieć rozmawia z członkami i sympatykami klubu.

– „To miejsce, w którym tracę rachubę czasu – przyznaje David Pileski, burmistrz Roselle, miasta partnerskiego Bochni. – Zdarza się, iż odbieram telefony w ogrodzie, a w międzyczasie plewię, aby oczyścić umysł i móc lepiej skupić się na pracy”. Jego dom został zbudowany w 1907 roku w stylu wiktoriańskim. Otacza go ogród w stylu angielskim, ale nie brakuje również rabat preriowych inspirowanych regionem Środkowego Zachodu w Stanach Zjednoczonych. Warto wczytać się w słowa burmistrza i oglądnąć zdjęcia z jego ogrodu.

Na dużym placu dumnie prezentuje się dorożka i bryczki sprzed lat. Choć trudno w to uwierzyć, pan Leszek Jaglarz dostał je w prezencie od sąsiada. Teraz z zapałem i szacunkiem do przekazów historycznych przywraca im dalszy blask, a także kupuje brakujące elementy. Ogrodem państwa Ewy i Leszka Jaglarzów dwadzieścia lat temu zachwycało się jury konkursu organizowanego przez Urząd Miasta pod nazwą „Niech nasze miasto tonie w kwiatach i zieleni”. Co zmieniło się od tamtej pory? Sprawdza Aleksandra Fortuna-Nieć.

Z okazji jubileuszu Memoriału Majora Bacy o wspomnienia związane z biegiem Kronika prosi tych, którzy startowali w obecnej, a także poprzednich edycjach, m.in. pierwszych zwycięzców Roberta Bieńka (21 km) i Jerzego Zuzię (5 km). – „W 2014 roku na zwycięstwo w powiecie wystarczył czas około 40 minut, natomiast w tym roku trzeba było pobiec około 35 minut, dlatego ten wynik ma dużo większą wartość” – przyznaje z kolei najlepszy biegacz powiatu bocheńskiego Adrian Wieciech. Na zdjęciach można zobaczyć tegoroczne starty wszystkich grup wiekowych.

Poprzedni sezon piłkarze BKS-u Bochnia zakończyli na bardzo wysokiej – 4. pozycji w ligowej tabeli. Kilka dni po ostatnim meczu sezonu 2023-2024 trener Rębisz przyznawał, iż powtórzenie tego wyniku, traktowanego słusznie jako sukces ówczesnego beniaminka, będzie trudne. – „Tym trudniejsze stało się obecnie, gdy z zespołem pożegnał się najlepszy strzelec, a inni dwaj doświadczeni zawodnicy zmagają się z poważnymi kontuzjami” – ocenia Marcin Kalinowski.

Bohaterem rubryki „Znamy się tylko z widzenia” jest Andrzej Zając, straszy Cechu Rzemiosł Różnych w Bochni, właściciel warsztatu samochodowego i stacji diagnostycznej.

Moje pierwsze pieniądze

zarobiłem na naprawie sprzęgła, gdy podróżni zatrzymali się niedaleko naszego rodzinnego domu. Oczywiście wydałem je na spodnie dzwony i buty szkoty.

Gdybym mógł zaprosić dowolną osobę na obiad

i gdybym mógł cofnąć czas, byłby to nieżyjący już Krzysztof Krawczyk.

Nie lubię

kiedy ktoś zabiera głos w sprawach, o których nie ma pojęcia.

Moim marzeniem jest

żeby nasz Cech znowu zaistniał, a rzemiosło rozkwitło.

Idź do oryginalnego materiału