
(Artykuł publikowany był w SuperNowościach 23 grudnia 2021 roku)
Argentyńczyk nielubiący piłki nożnej – wydaje się być to nie możliwe, a jednak. Santiago Vaulet nadzieja argentyńskiej koszykówki, który w okresie 2021/2022 grał w ekipie Miasta Szkła Krosno stwierdza, iż u niego w domu numerem jeden jest koszykówka. Przyznaje, jednak iż w Argentynie z futbolem nic nie może się mierzyć. Na pytanie kto w jego kraju jest najbardziej popularny papież Franciszek, koszykarz Manu Ginobili (mistrz NBA), czy Maradona odpowiada bez wahania. – Oczywiście, iż Diego !
KOSZYKÓWKA. I LIGA
Skąd pomysł u 23-letniego Santiago Vauleta na grę w odległej od jego kraju Polsce, tym bardziej iż dla młodzieżowego reprezentanta Argentyny (U18, U21), który ma na koncie tytuł MVP Mistrzostw Ameryki Południowej U17 w 2015 roku to pierwszy w karierze klub zagraniczny. Koszykarze kraju tanga i yerby najczęściej zaczynają „europejską emigrację” od Hiszpanii, Grecji czy Włoch. – To była dla mnie ważna decyzja. Chciałem grać poza krajem i miałem kilka różnych ofert, ale to ta z Krosna wydawała mi się interesująca. Rozmawiałem z trenerem i opowiedział mi o swoim pomyśle na drużynę, sposobie, w jaki będziemy grali i o roli jaką miałbym tu odgrywać. Spodobało mi się to na tyle, iż postanowiłem tu przyjechać. Na całe szczęście mam polskie obywatelstwo – mówi Santiago Vaulet i dodaje. – Dziadkowie mojej mamy do czasów wojny mieszkali w Polsce, później przeprowadzili się do Argentyny. Na razie nie miałem okazji, żeby poszukać swoich przodków w Polsce, nie po to tu przyjechałem, ale kto wie może pewnego dnia uda mi się kogoś odnaleźć z rodziny – stwierdza Vaulet, który pochodzi jak niemal cała jego rodzina z Cordoby.

12 tysięcy km od domu
Drugie co do wielkości miasto Argentyny oddalone jest od Krosna o 12336 km kilometrów. Z niego pochodzi min. Facundo Campazzo olimpijczyk z Tokio, w tej chwili gracz klubu NBA, Denver Nuggets, który podobnie jak Santiago Vaulet grał też w Penarolu Mar Del Plata. W prowincji Cordoba (odpowiednik polskiego województwa) urodził się też jeden z najsłynniejszych piłkarzy Argentyny Mario Alberto Kempes, którego imieniem nazwany jest stadion (został wybudowany na mundial w 1978 roku), gdzie swoje mecze rozgrywa miejscowy zespół Tallares. – Tak naprawdę to nie lubię piłki nożnej i nie jestem jej wielkim fanatykiem – uśmiecha się Santiago Vaulet. – Mój dziadek i tata (urodził się w Santiago Del Estero – przyp. red) grali w koszykówkę, tak więc od kiedy byłem dzieckiem, również grałem w kosza. Jesteśmy rodziną, która naprawdę lubi ten sport. Zresztą moje zdolności piłkarskie nie są zbyt dobre. Zawsze było mi trudniej wytrenować stopy. Mój kraj oddycha piłką nożna i żyje nią w szczególny sposób, ale tak jak już wspomniałem, pochodzę z rodziny, w której bardzo lubimy basket. Bardzo często spotykamy się w moim domu z rodziną lub przyjaciółmi, żeby oglądać mecze NBA, ligi europejskiej czy argentyńskiej – mówi koszykarz Miasta Szkła, ale przyznaje, iż piłka nożna nie jest mu obca i chętnie ogląda to co elektryzuje piłkarskich fanów nie tylko w Argentynie czyli Superclásico – mecz dwóch największych klubów z Buenos Aires River Plate i Boca Juniors. – Prawda jest taka, iż nie jestem fanem żadnej drużyny, ale kiedy spotykamy się, ze znajomymi, żeby obejrzeć Superclásico to zawsze trochę bardziej kibicuję Los Millonarios (przydomek River Plate – przyp. red.). Jest bardzo dużo piłkarskich emocji, kiedy te dwie drużyny grają przeciw sobie i wielkie widowisko. To zawsze jest wyjątkowy dzień w Argentynie, kiedy oba zespoły grają ze sobą. Nie miałem jeszcze okazji być na takim meczu na żywo, ale chętnie bym się wybrał. Rywalizacja jest gigantyczna. Z racji tego, iż pochodzę z Cordoby to gdybym miał wybierać pomiędzy tymi trzeba klubami to wybrałbym Talleres – mówi Vaulet i dodaje, iż jego ulubionym piłkarzem jest… – Zlatan ibrahimović, zawsze go lubiłem za jego sposób gry i osobowość, a z argentyńskich graczy to oczywiście Messi – dodaje koszykarz, który przed rokiem jak wszyscy jego rodacy przeżywał śmierć Diego Armando Maradony (choć gdy ten grał Santiago, nie było jeszcze na świecie).- Zawsze mówiono mi, iż był świetnym graczem, z niesamowitym pazurem i, iż zawsze dawał z siebie wszystko na boisku. Na szczęście widziałem nagrania. Jego śmierć miała bardzo duży wpływ na Argentyńczyków, ale myślę, iż wpłynęła również na cały świat. Przez kilka tygodni, a choćby miesięcy w Argentynie rozmawiano o śmierci Maradony – mówi Vaulet, który potwierdza, iż niekwestionowanym numerem jeden w jego kraju jest piłka nożna, traktowana niemal jak religia. – Koszykówka pod względem popularności jest na drugim miejscy tak samo jak siatkówka czy rugby – mówi 23-letni Argentyńczyk, przyznając, iż atmosfera na trybunach na meczach koszykarskich w jego kraju jest daleka od tej z piłki nożnej. – W futbolu fanatyzm jest niesamowity, a trybuny są niemal zawsze pełne. Jeszcze długa droga by koszykówka osiągnęła ten poziom fanatyzmu, ale na meczach też bywa emocjonująco i gorąco – uśmiecha się Vaulet, który pochodzi z bardzo usportowionej rodziny.
Usportowiona rodzina

Od lewej: Brat Juan Pablo, siostra Valentina, mama Monica, Santiago i ojciec Nestor
– Mój tata i dziadek grali w koszykówkę, a moja mama w siatkówkę – mówi. – Brat gra w reprezentacji, był na igrzyskach w Tokio, a aktualnie reprezentuje barwy AEK Ateny. Z kolei moja młodsza siostra jest siatkarką w Argentynie i na szczęście też dobrze jej to wychodzi. Kiedy tylko nam się uda porozmawiać, to opowiadamy sobie jak nam idzie i zawsze się wspieramy. Z bratem za każdym razem gdy gramy jeden na jeden to mocno ze sobą konkurujemy, każdy z nas chce bardzo wygrać, a czasem choćby się bijemy – uśmiecha się koszykarz z Krosna. 25-letni Juan Pablo, brat Santiago przygodę z europejską koszykówką zaczynał w hiszpańskim zespole Baxi Manresa, skąd pod dwóch latach trafił do Grecji. W 2015 roku wystartował w drafcie do NBA jako najmłodszy międzynarodowy uczestnik i został wybrany z numerem 39 przez Charlotte Hornets, a w tej chwili prawa do niego posiada Indiana Pacers. Czy przez to, iż brat Santiago przecierał koszykarskie szlaki, było mu łatwiej czy trudniej? – Nie zwracam na to większej uwagi – odpowiada. – Zawsze go za to wspieram, gratuluje sukcesów i zachęcam, by dawał z siebie jak najwięcej. Jesteśmy z rodzeństwem bardzo blisko i zawsze wzajemnie się wspieramy – mówi Santiago Vaulet, który z Cordoby przeniósł się do Bahía Blanca, skąd pochodzi legendarny Manu Ginobli (czterokrotny mistrz NBA, multimedalista międzynarodowych imprez). – Grałem tam trzy lata, a koszykówka w tym mieście jest ważniejsza od piłki nożnej. Później przeniosłem się do zespołu Panarol Mar del Plata. To piękne miasto i bardzo istotny historycznie klub. Bardzo podobała mi się granie tam – mówi Vaulet, który od tego sezonu występuje w Polsce na zapleczu ekstraklasy. – Moje pierwsze spostrzeżenie było takie, iż w waszym kraju gra się dużo szybciej niż w Argentynie. Liga jest też bardziej wymagająca fizycznie. Tutaj gra się raz, czasem dwa razy w tygodniu, a w Argentynie nie raz rozgrywa się choćby cztery mecze tygodniowo. Obie ligi bardzo się różnią od siebie, ale obie są bardzo dobre – mówi Vaulet, który od samego początku bardzo dobrze wkomponował się w ekipę Miasta Szkła, stając się nie tylko jej liderem, ale też czołową postacią Suzuki 1 Ligi (śr 17,9 pkt na mecz). – Dobrze czuję się w roli, którą mi powierzono. Staram się robić wszystko to, co trener mi mówi, by pomóc drużynie. Od pierwszego dnia czuję się bardzo mocno związany z zespołem. Dla mnie zawsze najważniejszym byłoby dać z siebie wszystko by pomóc drużynie wygrać. Teraz ze względu na uraz, nie mogę pomóc na boisku, ale mogę pomagać poza nim. Nasza drużyna ma szeroki skład i wszyscy tu jesteśmy ważni – mówi Vaulet, którzy przyznaje, iż przed przyjazdem do Polski specjalnie jakoś się na nowy etap w życiu nie przygotowywał.
Zimno i brak słońca
– Pooglądałem trochę zdjęć i tylko tyle. Wiem, iż bywa tu bardzo zimno, więc przyjechałem przygotowany i mam ze sobą sporo kurtek – uśmiecha się mierzący 194 cm Argentyńczyk i dodaje. – Całkiem dobrze się czuję w Krośnie. Trochę mi zajmuje przyzwyczajenie się do niskiej temperatury. Dla mnie już w listopadzie było zdecydowanie za zimno, a przecież zima dopiero się zaczyna. Nie jestem też przyzwyczajony do tego, iż słońce tak gwałtownie zachodzi. O 16 jest już ciemno jak w nocy, a ja bardzo lubię słońce – mówi Santiago, który w Krośnie jest bardziej rozpoznawalny na ulicy, niż bywało to w Argentynie. – Ludzie tutaj są bardzo mili i dzięki nim czuję się, jakbym był jednym z nich, z Krosna. Bardzo mi się to podoba. Polubiłem też polską kuchnię, a najbardziej różne rodzaje pierogów. Nie musiałem wiele zmieniać w swojej diecie. Można tutaj bez problemu kupić to samo co w Argentynie, a ja lubię sam gotować. Czasami razem z moją dziewczyną wychodzimy coś zjeść w różnych restauracjach i naprawdę mamy tu dostęp do wszystkiego, co lubimy. Jada się tu dużo zup, a niektóre są naprawdę pyszne – mówi Vaulet, który jak na Argentyńczyka przystało, pije Yerba Mate. – Uwielbiam i piję jej bardzo dużo. Na szczęście można ją tu bez problemu dostać. Byłem zaskoczony, iż tutaj również jest też popularna – mówi Vaulet, który w wolnych chwilach lubi czytać książki. – Zdarza się, iż czasami gram w gry video z przyjaciółmi. Lubię też podróżować i poznawać nowe miejsca – mówi o swoich pozasportowych zainteresowaniach.

Pierwsze takie Święta
23-letni koszykarz przyznaje, iż najbardziej brakuje mu spotkań z najbliższymi przyjaciółmi, by urządzać wspólne grillowanie, które w Argentynie nazywane jest Asado. Jest to integralny element tamtejszej kultury tak samo jak tango, yerba mate czy piłka nożna. Różni się mocno od polskiego grila, a polega na tym, iż duże, delikatnie doprawione kawałki surowej wołowiny kładzie się na wiszący ruszt zwany parilladą lub nabija na specjalne pale bądź krzyże ustawione bezpośrednio nad ogniem. Ten popularny zwyczaj jest nieodłącznym elementem spotkań, cieszy się rangą ważnej lokalnej tradycji. – Na szczęście jestem tu ze swoją dziewczyną, która mi towarzyszy i nie czuję się samotny z dala od domu. Przyzwyczajamy się wspólnie do nowego kraju. A w klubie ze wszystkimi dogaduję się dobrze. Dla mnie Polacy wydają się super przyjacielscy, czuć dużo pozytywnych wibracji. Podoba mi się to. Nie odniosłem wrażenia, iż zbyt wiele narzekają, a słyszałem takie opinie – mówi Vaulet, który ze względu na różnicę czasu z Argentyną, ma ograniczony kontakt z rodziną. – Z racji tego, iż brat też gra w Europie, rozmawiamy bardzo dużo. O tym jak każdy z nas sobie radzi i co porabia w codziennym życiu itd. A z siostrą i rodzicami też się kontaktuję kiedy tylko się uda. Jesteśmy bardzo zżytą rodzina więc lubimy często ze sobą rozmawiać – mówi 23-latek, który pierwszy raz spędzi Świata Bożego Narodzenie z dala od rodziny. – Spędzimy je tylko we dwoje, z moją dziewczyną Mikaelą w Krośnie. Zastanawiałem się, czy by nie odwiedzić brata w Atenach, ale sytuacja z covidem jest niepewna i chcemy zadbać o siebie, a nie wybierać się w podróż – mówi „Santi”.
Najwięcej prezentów w Trzech Króli
Podczas Świąt Bożego Narodzenia w Argentynie jest lato w pełni, ale mimo to nie brakuje choinek i Mikołaja. – Zwykle spotykamy się nocą 24 grudnia, aby świętować Boże Narodzenie. Spożywamy wtedy dużo ciepłych i zimnych potraw. To zależy od rodziny, ale zwykle to dzieci otrzymują najwięcej prezentów tego dnia. Otrzymują również prezenty w święto Trzech Króli. Tradycje są podobne do tych w Polsce, zmienia się tylko pogoda. Boże Narodzenie to u nas również początek letnich wakacji. Wiele osób wykorzystuje zbieżność tych terminów, by wyjechać na urlop – mówi Santiago, przyznając, iż 24 grudnia o północy w Argentynie wznosi się toast szampanem. – Najczęściej podajemy go z lodami, pysznie smakuje. Najbardziej charakterystycznymi daniami podczas Wigilii są Jemy Vitel Tone (danie z zimnej, pokrojonej cielęciny w kremowym sosie majonezowym z dodatkiem tuńczyka, podaje się je schłodzone lub w temperaturze pokojowej – przyp. red.), mięso z grilla, pomidory i faszerowane jajka, a jako deser słodki chleb. Potrawy są bardzo bogate, uwielbiam je – mówi z uśmiechem Santiago. 23-latek od jakiegoś czasu pauzował z powodu uszkodzenia łąkotki, a w ub. tygodniu przeszedł zabieg artroskopii kolana. – W tej chwili jestem bardzo skupiony na odzyskaniu sprawności, by powrócić do gry i jak najwięcej pomóc zespołowi. Nie wybiegam myślę zbyt wiele nad przyszłością i tym co może ona przynieść. Każdego dnia będę trenował, aby za każdym razem móc grać w lepszej lidze. Moim marzeniem jest możliwość gry w Eurolidze – kończy Santiago Vaulet.
PRZECZYTAJ TEŻ: Argentyńczyk w Resovii. Santiago Vaulet wraca na Podkarpacie


