Tempo prac prazy budowie nowego mostu jest imponujące. W miejscu zerwanej przez powódź przeprawy, która nie zdążyła choćby zostać oddana do użytku, pojawił się właśnie nowy most. W piątek gigantyczny żuraw o udźwigu aż 500 ton ustawił na miejscach dwa stalowe pomosty o długości 36 metrów każdy. Wojskowy most DMS 65 służyć będzie mieszkańcom do czasu wybudowania nowej przeprawy.
Wydali na most 38 mln zł. Powódź zerwała go w kilka chwil
Głuchołazy to jedna z miejscowości, która najmocniej ucierpiała w czasie tegorocznej powodzi. Napór wody zerwał m.in. budowany przez GDDKiA, przebiegający przez miejscowość, most w ciągu drogi krajowej nr 40, który miał zostać oddany do użytku przed końcem roku. Porwana przez wodę inwestycja pochłonęła prawie 38 mln zł. Reklama
Teraz w miejsce przeprawy o długości 45 metrów i szerokości 11 metrów, pojawił się nowy, tymczasowy most. To wojskowa konstrukcja DMS-65 składająca się z dwóch pomostów o długości 36 metrów każdy. Przeprawa ma zostać oddana do użytku jeszcze przed końcem października.
Wojskowy most posłuży mieszkańcom Głuchołaz. Ma 36 m długości i prawie 100 ton
Prace nad uruchomieniem nowego mostu w Głuchołazach realizowane są w ekspresowym tempie.
Jednym z najpilniejszych wyzwań leżących po stronie GDDKiA było ustabilizowanie i wzmocnienie nabrzeży. Wojskowy most osadzony został na żelbetonowych fundamentach, do których budowy wykorzystano tzw. ściany Larsena. Sam tymczasowy most w Głuchołazach składa się z dwóch pomostów, każdy o długości 36 m i masie 48 ton (bez podestów, po których będzie dobywał się ruch). Jak informują przedstawiciele GDDKiA, w tej chwili wojska inżynieryjne montują płyty nawierzchni, po których będą poruszać się pojazdy.
Drogowcy deklarują, iż robią wszystko, by most oddany został do użytku jeszcze w październiku.
Takiego mostu jeszcze nie widziałeś. Wojsko pokazało klasę
DMS-65, czyli Drogowy Most Składany, to stalowa modułowa konstrukcja pozwalająca w szybki tempie odbudowywać uszkodzone przeprawy lub stawiać mosty zastępcze na czas przeprowadzenia prac remontowych. Nie są to najdziwniejsze mosty, jakie sporkać można na polskich drogach, ale te wojskowe konstrukcje wielokrotnie - często przez wiele lat - służyły kierowcom w różnych częściach kraju.
Doskonale znają je np. kierowcy z Krakowa. Przeprawa stworzona w oparciu o wojskowy most DMS-65, zwana przez miejscowych "Lajkonikiem", w latach 1999-2002, służyła kierowcom w Krakowie na czas remontu Mostu Dębnickiego, a następnie - w rejonie Zabłocia - by odciążyć ruch samochodowy na moście Powstańców Śląskich. Przęsła systemu DMS-65 wykorzystano też w stolicy Małopolski do budowy Mostu Wandy.