Nowy rok szkolny bez paniki. Jak mądrze wspierać dzieci i młodzież – rozmowa z psycholożką

4 godzin temu

„Każdy nowy etap sprawia, iż uciekamy myślami w przyszłość. Wyobrażamy sobie, jaki to będzie czas – i to automatycznie może generować lęk” – wyjaśnia Bosacka.

Dzieci myślą nie tylko o sprawdzianach, ale przede wszystkim o relacjach: czy klasa mnie przyjmie, czy uniknę konfliktów, czy znajdę przyjaciół.

Grupa społeczna jest dla młodzieży kluczowym środowiskiem” – dodaje psycholożka, przypominając, iż podobne napięcie przeżywają choćby przedszkolaki.

Co mogą zrobić dorośli? Po pierwsze – zauważyć i nazwać to, co dziecko czuje.

„Ważne jest, by zobaczyć dziecko w tym, czego doświadcza, i mu w tym towarzyszyć. Sam fakt, iż może wyrazić emocje, już jest wsparciem”.

Przy młodszych dzieciach sprawdza się oswajanie nowości: wspólne obejście szkoły, przejście drogą do klasy, umówiony, drobny rytuał na pożegnanie – wszystko, co tworzy „kotwicę bezpieczeństwa” i daje sygnał: rodzic o tobie pamięta.

Kiedy stres staje się powodem do niepokoju? Decyduje czas i skala zmian.

„Jeśli długo nie wraca równowaga, a dziecko wyraźnie się zmieniło – jest drażliwe, unika szkoły i rówieśników, zaczyna kierować negatywne oceny wobec siebie – to sygnał, by poszukać pomocy specjalisty” – mówi Bosacka.

Stres bywa adaptacyjny, ale powinien opadać; gdy się utrzymuje, warto reagować.

W praktyce pomocna jest kombinacja prostych narzędzi i zdrowych nawyków. Po stronie emocji – rozmowa bez bagatelizowania („nie przesadzaj”) i bez narzucania gotowych recept. Po stronie ciała – ćwiczenia oddechowe i ruch. Po stronie balansu – pielęgnowanie pasji, by szkoła nie „zjadła” całego życia dziecka.

„Nie chodzi o odwracanie uwagi na siłę. Najpierw dajmy emocjom wybrzmieć, a potem zapewnijmy przestrzeń na to, co dla dziecka przyjemne i ważne poza szkołą”.

A co z ocenami? Psycholożka tonuje ambicje rodziców.

„Oceny mają znaczenie, ale koncentracja wyłącznie na piątkach bywa szkodliwa. To subiektywny wycinek wiedzy. Dzieci mają różne talenty – matematyczne, językowe, artystyczne. Warto pokazywać im zasoby i to, iż ocena ich nie definiuje”.

Tę samą logikę warto zastosować przy wyznaczaniu celów: zamiast ogólnego „będę lepszy z matematyki”, lepiej ustalić mierzalny plan („pięć dni w tygodniu po 10 minut trudnych zadań”).

„Doceniajmy proces – wysiłek i regularność – nie tylko wynik” – podkreśla Bosacka.

Kiedy w trakcie semestru spada motywacja, najważniejsze jest wspólne szukanie przyczyn, nie presja. „Polecenie ‘musisz się bardziej starać’ to kolejny nacisk. Zapytajmy: co cię zniechęca, co jest trudne? Tak odnajdujemy realny punkt przeciążenia i możemy go odciążyć”.

Dom – jak przypomina psycholożka – powinien być „bezpieczną przystanią”: miejscem, gdzie dziecko może wrócić z każdym tematem, bez lęku przed oceną.

Zaczynamy od siebie. Od gotowości dorosłego, by przyjąć dziecko z jego emocjami i trudnościami”. Dzięki temu nowy rok szkolny nie musi być pasmem nerwów, ale szansą na rozwój – także poza testami i kartkówkami. „Szkoła to również przyjaźnie, zabawa, odkrywanie zainteresowań. jeżeli tak na nią spojrzymy, może stać się naprawdę dobrą przygodą”.

Idź do oryginalnego materiału