O kulisach sportu pisze Bogdan Poprawski: Mistrzem się bywa?

goniec.net 1 dzień temu

Chcę dziś powierzchownie przeanalizować osiągniecia dwojga mistrzów: trenera piłki nożnej Pepa Guardioli i najlepszej polskiej tenisistki wszechczasów – Igi Świątek.
Dlaczego właśnie ich?
Ano dlatego, iż są oni najlepszymi, moim zdaniem, przykładami w ostatnim roku, wielkich czempionów przechodzących … upadki.
Nikt ze znających sport osób nie ma chyba wątpliwości, iż oboje należą do absolutnej czołówki w swoich zawodach.

Igę Świątek jest łatwiej rozliczać, gdyż na bieżąco prowadzone są rankingi WTA, w których jasno i precyzyjnie przedstawiane są miejsca tenisistek praktycznie z godziny na godzinę.

Pep jest w innej sytuacji.

Osiągnął wiele sukcesów, w różnych klubach i w różnych krajach, ale nieobliczalność piłki nożnej, tak w ogóle, nie pozwala jednoznacznie przedstawić czy przygotować rankingu trenerów.

Niemnie jednak – rok 2024 był rokiem dramatycznym tak dla Igi jak i dla Pepa.

Pep wygrał wprawdzie 6 tytułów mistrzowskich angielskiej EPL z zespołem Manchesteru City, jednak ostatni sezon był dla niego nieudany.

Dlaczego? Dlatego, iż nie wygrał.

Dopiero po zwycięstwa and zespołem Fulham w ostatnim dniu rozgrywek Manchester City zajął trzecie miejsce w lidze z dorobkiem 71 punktów (zaledwie?).
Guardiola zapewnił zespołowi uczestnictwo w rozgrywkach Ligi Mistrzów, jednak ten wyczyn był najgorszym wynikiem klubu od sezonu 2016-17.

Nieprzyjazna Hiszpanowi angielska tłuszcza kibicowska już go skreśliła z rejestru „żywych”.

Nikt z nich nie przejmował się faktami, iż wielu czołowych graczy odniosło kontuzje, wielu przeniosło się do innych klubów lub po prostu – zestarzało się.
Oglądałem w ubiegły weekend pierwszy mecz nowego zespołu stworzonego przez Guardiolę w krótkiej, zaledwie 2 miesięcznej przerwie między sezonami.

LIVERPOOL, ENGLAND – DECEMBER 1: Manchester City manager Pep Guardiola holds up six fingers to the fans indicating the number of Premier League titles he has won after the Premier League match between Liverpool FC and Manchester City FC at Anfield on December 1, 2024 in Liverpool, England. (Photo by Visionhaus/Getty Images)

Wygrali po ciekawej grze 4:0 z dobrym zespołem z Wolverhampton. Niesłychane!
Ten facet jest czarodziejem!

Jak się ma więc porównanie Guardioli z Iga Świątek?
Podobnie.

Ubiegłoroczny sezon, a w zasadzie jego końcówka powaliła Igę na przysłowiowe deski.

Nie wnikając w szczegóły zawieszenia antydopingowego, sama taka sytuacja rozbiłaby mentalnie większość czempionów. Wystarczy popatrzeć na przykłady Marii Szarapowej czy Simony Halep.

Iga Świątek pokazała się z innej strony.

Wytrzymała ciśnienie nieprzyjaznej polskiej publiczności i … wygrała Wimbledon.

Z piekła do nieba!
Wprawdzie wygrała już 6 szlemów, to jednak pierwszy, ten wimbledoński, jest najważniejszy.

Jest w tej chwili druga na liście wszechczasów w klasyfikacji zarobków na korcie, a to jest chyba najlepszym wykładnikiem wartości profesjonalnej zawodniczki.

Ale na tym nie koniec.

Właśnie dziś wieczorem (poniedziałek) wygrała kolejnego tysięcznika. Tym razem w Cincinnati, w USA.

Oglądałem jej grę i co tu dużo mówić: Iga przypomina tą „starą” Igę. Fajnie!

Wpada w kłopoty, ale z nich wychodzi. Czyli zawsze o jedno poniesienie z desek więcej niż upadków. A o to w sporcie, zresztą nie tylko w sporcie, chodzi.

I właśnie tu mamy do czynienia ze starym twierdzeniem: „mistrzem się bywa, a nie jest”.
Dojście do mistrzostwa jest niezwykle trudne, jednak utrzymanie się na szczycie pozostało trudniejsze.

www.bogdanpoprawski.com

Bogdan

Idź do oryginalnego materiału